Mimo optymistycznych założeń polskiego modelu wsparcia inwestycji na Pomorzu prąd z pierwszej elektrowni jądrowej może być o ponad 20 proc. droższy niż z nowej jednostki w Czechach – wynika z danych przekazanych przez Warszawę i Pragę do Brukseli. Rozwiązania przyjęte przez południowego sąsiada okazały się korzystniejsze m.in. z punktu widzenia kosztów pozyskania kapitału.
65–80 euro za megawatogodzinę – w tym przedziale, według założeń przekazanych Komisji Europejskiej rok temu, powinna znaleźć się tzw. cena wykonania (strike price) nowego bloku w czeskiej elektrowni jądrowej Dukovany. Chodzi o pułap cenowy, który będzie stanowić podstawę rozliczeń pomiędzy elektrownią a państwem (finansowanych z opłat na rachunkach uzupełnianych środkami budżetowymi). Kiedy ceny sprzedaży energii z Dukovan będą w danym okresie rozliczeniowym niższe od ustalonego pułapu, elektrownia będzie mogła liczyć na wyrównanie z rządowego funduszu; w odwrotnej sytuacji, zwróci uzyskaną nadwyżkę budżetowi. Ostateczny poziom strike price będzie zależny m.in. od faktycznego wykorzystania mocy nowego reaktora. Czesi przyjęli, że będzie to 75–100 proc.
W wydanej pod koniec kwietnia ub.r. decyzji KE, która dopiero w zeszłym tygodniu została opublikowana w całości, czytamy ponadto, że Czesi przekazali KE 35 scenariuszy uwzględniających różne ścieżki rozwoju sytuacji rynkowej oraz ostatecznego kosztu inwestycji. W najmniej korzystnym, zakładającym wywindowanie nakładów na budowę do poziomu 17-18 mld euro (ponad dwukrotnie przekraczającego cenę z wybranej do realizacji oferty koreańskiego KHNP), spodziewany przedział strike price wynieść miałby 100-125 euro/MWh.
Model dla atomu: z zastrzykiem kapitałowym czy bez?
Cena wykonania u Czechów jest niższa niż w polskim wniosku notyfikacyjnym, nawet po uwzględnieniu wpływu inflacji (Czesi swoje wyliczenia przedstawili w euro zgodnie z jego wartością z 2020 r., Polacy w złotych po kursie z 2024 r.). Jest tak mimo sugestii, które płynęły z otoczenia polskiego projektu, że opracowany na jego potrzeby model weźmie pod uwagę wnioski z doświadczeń Czechów i w wielu obszarach – w tym kosztów pozyskania kapitału – będzie oznaczać lepsze warunki. Istotnym czynnikiem sprzyjającym ograniczeniu kosztów miał być w szczególności 30-proc. wkład w inwestycję ze strony państwa. Czesi postawili na nieoprocentowaną w okresie budowy państwową pożyczkę.
Jak pisaliśmy w dniu publikacji decyzji KE otwierającej postępowanie notyfikacyjne dla elektrowni jądrowej na Pomorzu, z dołączonych do rządowego wniosku analiz wynikało, że w scenariuszu bazowym, który zakłada łączny koszt inwestycji na poziomie 192 mld zł (w tym ok. 10 proc. nieprzewidzianych wydatków), cena wykonania w kontrakcie różnicowym znajdzie się w przedziale 470–550 zł/MWh. Zaznaczono, że wskaźnik może pójść w górę np. z powodu wzrostu kosztów budowy (w najczarniejszym scenariuszu szacowany jest na 40 proc. – wówczas widełki strike price to 600-680 zł/MWh), odsunięcia w czasie rozpoczęcia eksploatacji elektrowni oraz ryzyka kursowego.
Jak wskazują eksperci, w polskim wniosku przyjęto szereg optymistycznych założeń, m.in. pracę elektrowni na poziomie bliskim maksimum technicznego (92,7 proc. wykorzystania mocy) oraz 60-letni okres kontraktu (czeski system wsparcia cenowego ma funkcjonować przez 40 lat; KE nie zgodziła się na okres 60-letni). Do wątpliwości, czy ponad 90-proc. wykorzystanie mocy – i oparta na tym założeniu prognozowana cena wykonania – jest realne w obecnych realiach regulacyjnych UE, przyznaje się m.in. Paweł Gajda, dyrektor Departamentu Energii Jądrowej w Ministerstwie Przemysłu. – Dlatego trwają rozmowy na poziomie unijnym związane z merit orderem (chodzi o obowiązującą na unijnym rynku energii zasadę szeregowania źródeł według ich kosztu krańcowego, która premiuje OZE – red.) – mówił w zeszłym tygodniu w Katowicach.
Wysoki koszt finansowania i trudna pozycja negocjacyjna
W ocenie naszych rozmówców, na relatywnie wyższe prognozowane ceny energii z elektrowni na Pomorzu składa się m.in. inflacja oraz polski status debiutanta w dziedzinie atomu. – To u nas to pierwsza tego typu inwestycja i, co ważne, w zupełnie nowej lokalizacji. W przypadku elektrowni Dukovany II mówimy o dobudowaniu bloku na terenie, gdzie działa już elektrownia. Mamy więc znacznie mniej wydatków towarzyszących, jak infrastruktura towarzysząca, budowa sieci itp., i możliwości szybszego wykonania projektu – zauważa dr Adam Juszczak z Zespołu Klimatu i Energii Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Dodaje, że do różnicy w spodziewanych kosztach przyczynia się też model finansowania. – Polska inwestycja będzie dofinansowana w 30 proc. z budżetu, ale pozostałe 70 proc. trzeba pozyskać z rynku, głównie w postaci kredytów eksportowych. Spółka Polskie Elektrownie Jądrowe oprocentowanie szacuje, w najkorzystniejszym dla siebie scenariuszu, na 4,5–6 proc. Czesi oprocentowanie państwowej pożyczki ustalili na poziomie 0 proc. do momentu skończenia budowy i potem 1 pkt proc. powyżej oficjalnych stóp procentowych. Nawet obecnie, kiedy stopy są na dość wysokim poziomie, daje to nie więcej niż 4 proc. – wyjaśnia Juszczak.
Do wyższych cen energii przyczynią się, zdaniem kilku naszych rozmówców, odmienne mechanizmy wyłonienia partnerów i trudna pozycja negocjacyjna, w jakiej znalazł się polski rząd względem wskazanych już do realizacji projektu firm. – Oferta Westinghouse’a i Bechtela na elektrownię na Pomorzu jest już w punkcie wyjścia droższa niż to, co zaproponowali Czechom Koreańczycy. Dodatkowo ci ostatni mają mniejsze pole manewru do podnoszenia cen, bo w ramach postępowania przedstawili wiążącą ofertę i otrzymali punkty za gwarancję sztywnej ceny reaktora na poziomie niespełna 8 mld euro – wskazuje osoba z branży. – My mamy wybranych wykonawców, którzy już projektują, i jednocześnie będziemy z nimi negocjować cenę budowy. To jest nie lada wyzwanie – mówi inny rozmówca, zaangażowany w projekt na jednym z wcześniejszych etapów.
Polskie Elektrownie Jądrowe: nie można porównywać
O rozbieżności między prognozowanymi cenami wykonania z decyzji KE dla Dukovan i Lubiatowa-Kopalina (gm. Choczewo) zapytaliśmy PEJ. W opinii ekspertów spółki odpowiedzialnej za realizację pierwszej polskiej atomówki „bezpośrednie porównywanie notyfikowanych cen wykonania” dla projektów znajdujących się na różnym etapie rozwoju „jest niepoprawne i może prowadzić do mylnych konkluzji”.
– W obu przypadkach notyfikowano jedynie sposób ustalenia ostatecznej ceny wykonania, a nie samą cenę wykonania. Ta zostanie ustalona dla obu inwestycji na dalszych etapach ich rozwoju. Pomoc publiczna dla projektu nowego reaktora w elektrowni jądrowej w Dukovanach została notyfikowana przed wyborem dostawcy technologii. Tym samym, wskazane założenia nie opierają się na danych uzyskanych od wybranego dostawcy technologii i wykonawców. Zostało to jasno zaznaczone w decyzji KE, w której wskazano wiele kategorii kosztów, które będą podlegały aktualizacji po wyborze wykonawcy i podpisaniu kontraktu EPC (umowie na realizację przedsięwzięcia pod klucz, obejmującej projektowanie, zamówienia komponentów i budowę – DGP) – podkreśla PEJ. Spółka ocenia także, że „w związku z zachowaniem poufności danych w decyzji KE, w tym brakiem wskazania estymowanych kosztów, a także podawaniem wartości w znacznym przedziale (75–100 proc.) nie jest możliwe rzetelne odniesienie się do przyjmowanych założeń i ich wyników”. – Biorąc powyższe pod uwagę oraz brak wystarczających danych w domenie publicznej nie jest zasadna teza o relatywnie wyższej przyszłej cenie wykonania dla pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej w porównaniu do projektu nowego reaktora w EJ w Dukovanach – przekonuje PEJ.
– Każda sytuacja jest trochę inna, ale przy takiej dysproporcji cenowej, trzeba sobie postawić pytania – komentuje jedna z osób przez wiele lat związanych z projektem. – Nie jest też prawdą, że w momencie notyfikacji – kiedy ich przetarg był już na dość zaawansowanym etapie – Czesi nie dysponowali szerokim zasobem danych od partnerów, pozwalających na określenie szacunków co najmniej równie wiarygodnych co Polska w swoim wniosku – dodaje.