Największe koncerny europejskie rewidują ambitne strategierozwoju zielonych technologii i przywracają priorytet dla paliw kopalnych. I nie jest to tylko „efekt Donalda Trumpa”
– Ograniczamy skalę planów inwestycyjnych w źródła odnawialne i technologie niskoemisyjne, ponieważ nie widzimy perspektyw uzyskania przez nie odpowiedniego poziomu rentowności – ogłosił w zeszłym tygodniu Anders Opedal, prezes Equinora. W ciągu najbliższych dwóch lat norweski koncern wyda na inwestycje w OZE 5 mld euro – o połowę mniej, niż zakładał do tej pory.
Wyższe ceny, więcej odwiertów
Equinor, który dopiero co sfinalizował zakup pakietu 10 proc. akcji w duńskim Orstedzie, specjalizującym się w energetyce wiatrowej na morzu, rewiduje też – ze względu na „wolniejsze postępy transformacji energetycznej na niektórych rynkach” – założenia dotyczące rozwoju mocy odnawialnych do 2030 r. Na koniec dekady spodziewa się osiągnąć poziom 10–12 GW, a nie 12–16, jak przyjmował do tej pory. W zaktualizowanej strategii zniesiono też cel dotyczący udziału zielonych inwestycji w swoim portfelu.
W związku z przedstawioną korektą prognoz koncern rozwodnił także cele klimatyczne, dopuszczając scenariusz płytszych redukcji emisyjności sprzedawanych przez siebie produktów energetycznych. Szef Equinora podkreślał jednocześnie – nawiązując do głośnego hasła Donalda Trumpa „drill, baby, drill” – że ostatecznie skala wzrostu światowego wydobycia będzie zależna od sygnałów cenowych. – Jeśli ceny będą spadać, będzie mniej odwiertów, gdy wzrosną, będzie ich więcej – mówił.
Rewizja planów klimatycznych pod sztandarem BP
Choć zmiana kursu obwieszczona przez Opedala wydaje się idealnie wpisywać w nowy ton narzucony przez Biały Dom, w rzeczywistości przygotowania do niej trwały w siedzibie Equinora już od miesięcy. Jeszcze we wrześniu o konieczności korekty kursu w związku z negatywnymi trendami dotykającymi sektor OZE mówili w wewnętrznej korespondencji, opisywanej m.in. przez agencję Bloomberga, menedżerowie spółki.
Norweski potentat to tylko jeden z dużych europejskich koncernów paliwowych i multienergetycznych, które w ostatnich miesiącach dokonują podobnej reorientacji. Jako jeden z pierwszych ambitne cele rewizji poddało BP, do tej pory jeden z najambitniejszych przedstawicieli Big Oil. Brytyjczycy już w 2020 r. zarządzili kurs na neutralność klimatyczną w całej swojej działalności. Miało temu służyć m.in. ograniczanie wydobycia ropy w latach 2019–2030 aż o 40 proc. Już w 2023 r. zapowiadane na koniec dekady cięcia produkcji złagodzono do 25 proc., by w ubiegłorocznej aktualizacji strategii zrezygnować całkowicie z ich uwzględniania. Ambicje trzeba było tym samym ograniczyć także w dziedzinie dekarbonizacji. O ile w 2020 r. BP zamierzało obniżyć ślad węglowy związany ze spalaniem produkowanych paliw (tzw. emisje zakresu 3) o 35–40 proc., o tyle po korekcie z 2023 r. przyjęto już znacznie niższy przedział 20–30 proc.
Mniej ambitne plany Shell
W minionym roku swoje zobowiązania klimatyczne poluzował także największy europejski koncern, Shell. Z dokumentów planistycznych zniknęły plany dotyczące stopniowego ograniczania wydobycia ropy naftowej o 1–2 proc. rocznie. W perspektywie 2030 r. dopuszczono scenariusz wolniejszego niż cel z lat poprzednich cięcia jednego z najważniejszych wskaźników „śladu klimatycznego” działalności koncernu, jakim jest średnia emisyjność sprzedawanych produktów energetycznych w przeliczeniu na jednostkę możliwej do pozyskania z nich energii – cel redukcji o 20 proc. w stosunku do 2016 r. zastąpił przedział 15–20 proc.
Jaki plan ma Orlen?
Również Orlen w zaprezentowanej w zeszłym miesiącu strategii wpisał się w szerszy trend widoczny w europejskiej branży naftowej. Zakładany przed aktualizacją cel redukcji emisji z działalności rafineryjnej i petrochemicznej – 25 proc. w stosunku do 2019 r. – przesunięto na 2035 r. Na koniec tej dekady założono mniej wygórowany cel 13 proc. Polski koncern dał sobie dodatkowe pięć lat także na osiągnięcie zakładanej redukcji wskaźnika emisyjności sprzedawanych produktów energetycznych. Według wcześniejszych planów polskiego koncernu miał zostać obniżony o 15 proc. już do 2030 r. Obecna strategia zakłada ograniczenie w tej perspektywie ww. wskaźnika o 10 proc., a na pułap 15-proc. poczekamy do 2035 r. ©℗