W nowelizacji ustawy offshore’owej znalazły się zapisy umożliwiające tworzeniespółdzielni energetycznych w miastach oraz wprowadzające ramy prawne dla obszarów przyspieszonego rozwoju OZE

Opublikowany w piątek projekt nowelizacji ustawy o promowaniu wytwarzania energii elektrycznej w morskich farmach wiatrowych i niektórych innych ustaw zawiera zapisy interesujące nie tylko branżę offshore. Trzon projektu stanowią oczekiwane zmiany dotyczące m.in. aukcyjnego systemu wsparcia morskiej energetyki wiatrowej, ale został tu też przeniesiony zapis umożliwiający tworzenie spółdzielni energetycznych w gminach miejskich, który wcześniej poróżnił resorty klimatu i rolnictwa.

Spółdzielnie energetyczne w miastach

Obecnie tworzenie spółdzielni energetycznych jest możliwe tylko w gminach wiejskich oraz miejsko-wiejskich. Celem jest obniżenie rachunków za energię, która – wytworzona i wykorzystana w ramach spółdzielni – jest zwolniona m.in. z opłat OZE, kogeneracyjnej, mocowej czy dystrybucyjnej. Dotychczas w Polsce powstały 64 spółdzielnie.

Resort rolnictwa zarzucał Ministerstwu Klimatu, że umożliwienie tworzenia spółdzielni w miastach – zaproponowane w ramach nowelizacji ustawy wiatrakowej już po etapie konsultacji – skutkuje „zastosowaniem rozwiązań przewidzianych dla zagrożonych ubóstwem energetycznym terenów wiejskich również do miast, gdzie takie zagrożenie nie występuje”. Takiemu podejściu sprzeciwiła się m.in. Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego. Zmian domagała się np. Unia Metropolii Polskich.

Zainteresowane spółdzielniami są TBSy i wspólnoty mieszkaniowe

Według Arkadiusza Borka, prezesa Instytutu Gospodarki Nieruchomościami, zainteresowane tworzeniem spółdzielni energetycznych na terenach miejskich są przede wszystkim spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe, a także towarzystwa budownictwa społecznego. – Powierzchnie wspólne, takie jak dachy czy elewacje, często nie są wykorzystywane, a mogłyby się przyczynić do obniżenia rachunków mieszkańców – mówi Borek. Wskazuje, żespółdzielnie umożliwiłyby współpracę między mieszkańcami budynków o różnej charakterystyce, np. niskich i wysokich.

Przeniesienie zapisu o miejskich spółdzielniach energetycznych do ustawy offshore’owej pozytywnie ocenia Agnieszka Stupkiewicz, radczyni prawna Fundacji Frank Bold. – Projekt jest przed etapem konsultacji. Umożliwi to uwzględnienie różnych perspektyw, co jest konieczne, bo okazuje się, że przepis wzbudził niespodziewane kontrowersje. Dzięki temu nie będzie wstrzymywał ustawy wiatrakowej – mówi DGP. Jej rozpatrzenie nadal nie zostało uwzględnione w zaplanowanym porządku obrad Stałego Komitetu Rady Ministrów, choć przedstawiciele resortu klimatu od tygodni zapowiadają, że zaraz się to stanie.

Miasta bez potencjału?

Ministerstwo nie ukrywa, że w miejskich spółdzielniach energetycznych nie widzi dużego potencjału. Zakłada, że powstanie ich góra kilkadziesiąt. – Wynika to z charakteru tego rodzaju gmin, w tym z mniejszej integracji społeczności i ograniczeń planistycznych dla wielu rodzajów źródeł – piszą urzędnicy w ocenie skutków regulacji.

– Możliwość tworzenia spółdzielni energetycznych w miastach jest sprawiedliwym rozwiązaniem, mimo że prawdopodobnie nie powstanie ich dużo. Konieczność pokrycia 70, a nawet 40 proc. zapotrzebowania to dość trudny do zrealizowania warunek – uważa Agnieszka Stupkiewicz. Odwołuje się do zapisu, zgodnie z którym spółdzielnie powstające do końca 2025 r. muszą być w stanie pokryć co najmniej 40 proc. swojego rocznego zapotrzebowania na energię. W przypadku spółdzielni powstających po Nowym Roku, ma to być 70 proc.

OPRO z ograniczeniami

Projekt wprowadza też ramy prawne dla OPRO – obszarów przyspieszonego rozwoju odnawialnych źródeł energii. Tam ma zostać skrócony proces inwestycyjny w wielkoskalową fotowoltaikę czy lądowe farmy wiatrowe. OPRO mają powstawać na terenach objętych miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego umożliwiającymi lokalizowanie danego rodzaju inwestycji OZE tam, gdzie jest to uzasadnione względami środowiskowymi oraz ładem przestrzennym i gdzie są dostępne wolne moce przyłączeniowe.

Według Agnieszki Stupkiewicz zapisy w tym zakresie są rozczarowujące. – Wbrew oczekiwaniom ustawa nie modyfikuje na wyznaczonych terenach procedur dotyczących procesu budowlanego, uzyskiwania pozwoleń środowiskowych lub przyłączenia do sieci. Samo wprowadzenie przepisów o OPRO w zaproponowanym kształcie nie sprawi, że proces będzie szybszy – mówi.

Marta Anczewska z Instytutu Reform pozytywnie ocenia z kolei zapis o pozostawieniu decyzji o wyznaczeniu OPRO województwom. – Taki model daje urzędom marszałkowskim większą podmiotowość i decyzyjność, bo wyznaczanie OPRO wymaga też zaangażowania zasobów administracyjnych. Kluczową barierą jest jednak sztywne powiązanie OPRO z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Gminy bez takich planów nie będą mogły skrócić procedur, co automatycznie wykluczy wiele obszarów – mówi. ©℗