Przedstawicielom samorządów nie spodobała się decyzja MKiŚ orezygnacji z umożliwienia powstawania spółdzielni energetycznych w miastach w ramach przepisów dotyczących ustawy wiatrakowej. Przeciwko pomysłowi zaprotestowało Ministerstwo Rolnictwa

Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) przedstawiło ostateczne stanowisko w sprawie uwag pozostałych resortów dotyczących nowelizacji ustawy wiatrakowej. Celem projektu jest m.in. zmniejszenie minimalnej odległości elektrowni wiatrowych od zabudowań z 700 do 500 m. W piśmie datowanym na 21 stycznia MKiŚ prosi o rozpatrzenie projektu na najbliższym posiedzeniu Stałego Komitetu Rady Ministrów (SKRM).

Z opublikowanego we wtorek dokumentu wynika jednak także, że MKiŚ zrezygnowało z wprowadzenia w nowelizacji ustawy wiatrakowej przepisów umożliwiających tworzenie spółdzielni energetycznych w gminach miejskich. Obecnie jest to możliwe tylko w gminach wiejskich i miejsko-wiejskich. Zmianie sprzeciwiało się Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi (MRiRW), według którego „zaproponowana przez MKiŚ zmiana skutkuje zastosowaniem rozwiązań przewidzianych dla zagrożonych ubóstwem energetycznym terenów wiejskich również do miast, gdzie takie zagrożenie nie występuje”. Według MRiRW przed wprowadzeniem takich regulacji MKiŚ powinno przeanalizować skutki sytuacji, w której 100 proc. odbiorców energii w Polsce nie będzie uiszczać zmiennych opłat dystrybucyjnych oraz niektórych innych opłat, z których zwolnione są spółdzielnie energetyczne.

Spółdzielnie energetyczne mają być w innej ustawie

Resort klimatu stanął więc na stanowisku, że „proponowane zmiany dotyczące spółdzielni energetycznych w miastach zostaną przedłożone w innym projekcie ustawy MKiŚ w celu poddania ich pełnemu procesowi konsultacji, opiniowania i uzgodnień”.

Agnieszka Stupkiewicz, radczyni prawna Fundacji Frank Bold, podkreśla, że przepisy umożliwiające powstawanie spółdzielni energetycznych w gminach miejskich są potrzebne. – Z drugiej strony wprowadzenie tego zapisu już po etapie opiniowania i konsultowania ustawy wiatrakowej nie jest odpowiednie. To ważna zmiana, która nie powinna być wrzutką na etapie prac w Radzie Ministrów – tłumaczy.

Nie rozumie jednak argumentów MRiRW, według którego powstawanie spółdzielni energetycznych w miastach sprawi, że nikt nie będzie uiszczał opłat dystrybucyjnych. – Mimo że spółdzielczość energetyczna jest pożądanym kierunkiem, to jest to dopiero raczkujące rozwiązanie. Trudno też sobie wyobrazić, że wszyscy mieszkańcy bloków w miastach nagle dojdą do porozumienia i utworzą spółdzielnie lub że w ogóle będą mieć warunki do montażu instalacji – mówi.

Spółdzielnie energetyczne w powijakach

Do tej pory powstało tylko 60 spółdzielni energetycznych, podczas gdy według REPower EU w 2030 r. powinno być ok. 800 społeczności energetycznych. – Moc zainstalowana instalacji w spółdzielniach to obecnie mniej niż 16 MW, co jest kroplą w systemie elektroenergetycznym – dodaje Agnieszka Stupkiewicz.

Wątek spółdzielni energetycznych stał się także jednym z najważniejszych punktów na środowym posiedzeniu zespołu ds. energii, klimatu i środowiska Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Marek Wójcik, sekretarz strony samorządowej i pełnomocnik ds. legislacji Biura Związku Miast Polskich, mówił: „Strona samorządowa nie zaakceptuje takiego projektu, który eliminuje wiele podmiotów”.

„Nie wiem, dlaczego MKiŚ poddaje się pod naciskiem Ministerstwa Rolnictwa” – dodał Tymoteusz Marzec z Unii Metropolii Polskich. Przedstawił też obawę o to, że przepisy nie zostaną finalnie wprowadzone w ramach odrębnego postępowania legislacyjnego. Miłosz Motyka, wiceminister klimatu i środowiska, pytany o komentarz przez DGP, odpowiedział krótko: „zostaną”.

Co się dzieje z ustawą wiatrakową

Na razie jednak wątpliwości wokół regulacji dotyczących energii wiatrowej jest coraz więcej. – Tempo procedowania przepisów dotyczących elektrowni wiatrowych sugeruje, że maleją szanse na ich przyjęcie przed wyborami prezydenckimi – mówi Michał Smoleń, kierownik programu badawczego Energia & Klimat w Fundacji Instrat. – Im bliżej wyborów, tym większa pokusa, by przełożyć całą sprawę na później, by przyjąć ustawę już we współpracy z nowym prezydentem. Choć projektowane rozwiązania nie są skomplikowane, rządowe prace bardzo się już przedłużyły, w tym na skutek uwag innych ministrów – dodaje.

– Fakt, że ustawa nadal nie stanęła na rządzie, mimo głośnych zapowiedzi decydentów, to jawne lekceważenie interesów polskiej gospodarki i Polaków. Krajowy przemysł już teraz niekiedy balansuje na granicy rentowności ze względu na windujące w górę ceny energii, a łączne straty, jakie poniesie Polska przez brak ustawy wiatrakowej, to 63 mld zł do 2030 r. Nie stać nas na niepotrzebne opóźnienia – mówi Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW). ©℗