Uwagi zgłaszane do ustawy wiatrakowej sabotują prace
Na liberalizację przepisów dotyczących elektrowni wiatrowych, zapowiadaną m.in. w przedwyborczych 100 konkretach Koalicji Obywatelskiej, branża czeka od ponad roku. Regulacją, której projekt opracował resort klimatu, ma się w czwartek zająć Stały Komitet Rady Ministrów. Problem w tym, że uwagi zgłosiło aż dziewięć ministerstw i Rządowe Centrum Legislacji.
– Skala uwag resortów do ustawy wiatrakowej jest zaskoczeniem. Nawet jeśli niektóre z nich są słuszne, to należało je uwzględnić na etapie prekonsultacji. Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie powinno dawać się zaskakiwać w taki sposób – mówi Michał Hetmański, prezes Fundacji Instrat. W jego ocenie cały proces przedłużyło połączenie przepisów o elektrowniach wiatrowych z zapisami o biogazowniach czy biometanie.
– Kolejne uwagi zgłaszane do ustawy wiatrakowej sabotują przyrost potencjału tej zielonej energii w polskim miksie energetycznym. Zwłaszcza że zgłaszane pomysły są nieuzasadnione merytorycznie i niepoparte żadnymi badaniami ani konkretnymi argumentami. To wygląda jak kolejny element walki z wiatrakami – uważa Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Najdalej idące uwagi zgłosiło Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, podważając najważniejszy zapis projektu, czyli zmniejszenie minimalnej odległości wiatraków od zabudowań do 500 m. Argument? W Polsce rozwinęły się źródła OZE o niestabilnej charakterystyce produkcji energii, w tym elektrownie wiatrowe, a dywersyfikacja „wymaga podejmowania działań w kierunku umożliwienia rozwoju również innych źródeł”. Michał Kołodziejczak, wiceminister rolnictwa, mówi DGP, że chodzi o biogazownie rolnicze. – Elektrownie wiatrowe zajmują przyłącza energetyczne, a wykorzystują je bardzo często tylko częściowo. Biogazownie, produkując prąd, dają stałe napięcie przez całą dobę, siedem dni w tygodniu – dodaje.
Liberalizacja przepisów jest "całkowicie bezpieczna"
Miłosz Motyka, wiceminister klimatu, mówi DGP, że liczy na przekonanie resortu rolnictwa, że liberalizacja jest „całkowicie bezpieczna”. Już wcześniej MKiŚ wskazywało, że w projekcie „oprócz liberalizacji zasad lokalizowania elektrowni wiatrowych na lądzie, wprowadza również strategiczne i kluczowe rozwiązania w przedmiocie rozwoju biometanu w Polsce”.
– Stanowisko MRiRW świadczy o głębokim niezrozumieniu tematu – uważa Michał Hetmański. Dodaje, że inwestorzy przygotowywali projekty pod odległość 500 m, która była zapowiadana przez rząd już w 2021 r. Wtedy w ostatnim momencie rząd PiS zmienił ją na 700 m.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego apeluje z kolei o odsunięcie wiatraków o 1,5 km od zabytków. – Mam dobrą wiarę, że się dogadamy – mówił Miłosz Motyka, jeszcze przed rozmową z MKiDN.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska doszło już do porozumienia z resortem infrastruktury, który wnosił o wprowadzenie minimalnej odległości wiatraków od drogi krajowej w wysokości trzykrotności maksymalnej średnicy wirnika wraz z łopatami albo dwukrotności maksymalnej całkowitej wysokości elektrowni wiatrowej.
Resort klimatu zwrócił uwagę na nieprzedstawienie przez Ministerstwo Infrastruktury analiz dotyczących wpływu przepisów na bezpieczeństwo. Ten ostatni resort szybko zmienił stanowisko. W „kompromisowym rozwiązaniu” chce minimalnej odległości elektrowni wiatrowej od drogi równej maksymalnej wysokości wiatrowej. ©℗