Bezpieczeństwo jądrowe i ochrona radiologiczna – te argumenty mogą zostać wykorzystane w grze o ochronę pozycji elektrowni jądrowych przed nadpodażą energii ze źródeł odnawialnych. Wątpliwe jednak, czy przyjmie je Bruksela.
Odrębna koncesja na wytwarzanie energii z atomu – to jeden z najważniejszych pomysłów legislacyjnych Polskich Elektrowni Jądrowych (jak twierdzi sama spółka), który w zeszłym roku został przekazany do biura pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Inwestor w państwowym programie energetyki jądrowej uważa, że koncepcja ta może być procedowana jeszcze w tej kadencji. Sens propozycji, zawartej w opublikowanym w KRS rocznym sprawozdaniu z działalności PEJ, na pierwszy rzut oka wydaje się enigmatyczny. „Proponowane rozwiązanie ma umożliwić odpowiednie uwzględnienie aspektów związanych z bezpieczeństwem jądrowym w kontekście pracy elektrowni jądrowej w systemie elektroenergetycznym” – tak tłumaczy go spółka.
W praktyce – jak słyszymy od kilku osób zaangażowanych na różnych etapach w rządowe prace nad atomem – zapis ten może oznaczać tylko jedno: próbę zabezpieczenia planowanych elektrowni przed ryzykiem, jakim byłaby konieczność dostosowywania pracy do bieżącej sytuacji na rynku energii. W tym, w szczególności, do zmiennego poziomu produkcji źródeł wiatrowych i słonecznych. – Chodzi o to, żeby zapewnić, że operator, Polskie Sieci Elektroenergetyczne, nie będzie nakazywał obniżenia produkcji elektrowni w momencie wystąpienia nadpodaży OZE. W praktyce polecenia redukcji, w zamian za odszkodowania, dostawaliby więc właśnie wytwórcy odnawialni – wyjaśnia nam jeden z rozmówców.
Specjalna koncesja na atom
Z ustaleń DGP wynika, że pomysł nie jest nowy. Idea wprowadzenia specjalnej koncesji jako instrumentu uzasadniającego pracę atomu z maksymalnym wykorzystaniem mocy krążyła w administracji rządowej już w poprzednich kadencjach. – Wyraźnie widać, że wśród decydentów wciąż brakuje pomysłów na to, jak „umocować” polski atom na rynku energii, jaką rolę ma on pełnić w krajowym systemie i jak zapewnić niskie ceny dla odbiorców. Nowych koncepcji nie ma, więc wyciąga się z szuflad stare – komentuje osoba zaangażowana w tym czasie w rządowy program.
Propozycja PEJ nie jest pozbawiona sensu. Elektrownie jądrowe mają różne zalety, ale nie należy do nich wysoka elastyczność. Inaczej mówiąc, z technicznego punktu widzenia nie najlepiej nadają się one do bilansowania instalacji zależnych od pogody – zmniejszania produkcji, kiedy wieje lub świeci, i podnoszenia jej w okresach bezwietrznych i bezsłonecznych. W tej roli, co do zasady, lepiej sprawdzają się inne narzędzia, np. jednostki gazowe czy magazyny energii.
Za stałą pracą przemawia także ekonomia atomu
Ze względu na wysokie koszty budowy i niskie na etapie eksploatacji za pożądane uznaje się maksymalne wykorzystywanie jego potencjału, czy, jak mówią energetycy, zagwarantowanie elektrowniom jądrowym miejsca „w podstawie systemu”. Wśród ekspertów panuje dość szeroki konsensus co do tego, że jest to klucz do szybkiego zwrotu poniesionych kosztów i, w konsekwencji, przystępnych cen energii dla odbiorców.
Problem w tym, że te argumenty nie przystają do wykładni reguł rynku energii przyjmowanych dotąd przez Komisję Europejską. W zeszłym roku Bruksela, po wieloletnich negocjacjach, zaakceptowała czeski system wsparcia dla elektrowni. W przekazanym publicznie uzasadnieniu decyzji wskazano wprost: uzgodniony model ma zapewnić, że planowane bloki jądrowe będą zachęcane do ograniczania lub zwiększania produkcji w zależności od aktualnych cen na rynku. „Ekspozycja na sygnały cenowe ograniczy zakłócenia rynku i przeciwdziałać będzie wypieraniu z niego OZE, działając tym samym w interesie systemu energetycznego oraz wspierając jego dekarbonizację” – można było przeczytać w komunikacie Komisji.
Zapis w sprawozdaniu PEJ to nie pierwszy sygnał, że rząd szuka sposobu, by zabezpieczyć dla atomu miejsce w podstawie systemu. W lipcu Maciej Bando, pełnomocnik ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, mówił o tym w wystąpieniu przed sejmową podkomisją ds. transformacji energetycznej. Niewiele wiadomo jednak było o tym, w jaki sposób rząd chce osiągnąć ten efekt. Biuro pełnomocnika zapewniało nas jedynie, że wszelkie rozwiązania prawne przyjęte w odniesieniu do energetyki jądrowej „będą zgodne z regulacjami wewnętrznego rynku energii UE, w których istotne znaczenie przypisywane jest funkcjonowaniu instalacji wytwarzania energii na zasadach rynkowych”.
Czy takim instrumentem może być właśnie koncesja dla energetyki jądrowej? Zarówno spółka, jak i biuro pełnomocnika rządu, do którego trafiły jej propozycje, stoją na stanowisku, że ewentualne wprowadzenie koncesji dotyczy stricte kwestii bezpieczeństwa jądrowego i ochrony radiologicznej, i, co za tym idzie, nie stanowi elementu systemu wsparcia elektrowni jądrowych, który podlegałby notyfikacji. Czy Komisja przyjmie ten pogląd? Do momentu zamknięcia tego wydania DGP nie udało nam się uzyskać na to pytanie odpowiedzi od rzeczników prasowych KE.
O opinię w sprawie zapytaliśmy ekspertów NUCLEAR PL. – trudno będzie uzasadnić konieczność stabilnej pracy źródeł jądrowych względami bezpieczeństwa, bo łatwo wykazać, że w wielu krajach atom, np. we Francji, działa dość elastycznie. Zresztą sami dostawcy technologii jądrowych często czynią z elastyczności atut swoich reaktorów. Wątpię też, by KE z łatwością zaakceptowała pogląd, zgodnie z którym wprowadzenie tego typu rozwiązań nie podlega jej ocenie co do zgodności z regułami gry na rynku energii. Ograniczanie pracy elektrowni, aby zrobić miejsce dla OZE, nie ma sensu, ale wynika to przede wszystkim z ekonomii i odpowiedzią na to powinien być odpowiednio zaprojektowany model biznesowy – ocenia Maciej Lipka. Model ten – jak dodaje – powinien zaangażować przemysł energochłonny.
KE odrzuci propozycje?
Osoba od lat zaangażowana w polskie projekty jądrowe przekonuje jednak, że warto próbować forsować takie pomysły jak specjalna koncesja dla atomu, nawet jeśli trudno wyobrazić sobie, by w proponowanej formie zostały przez KE zaakceptowane. – To trochę desperacki pomysł, ale ja bym go nie skreślał. Koniec końców wiele będzie zależeć od tego, jak się go obuduje. Nie takie rzeczy w Komisji przechodziły. Jeśli w Brukseli będzie wola polityczna, nasi negocjatorzy mogą usłyszeć: jeśli przepisy spełnią takie a takie warunki, dla nas będą możliwe do zaakceptowania – uważa nasz rozmówca.
A nie brakuje sygnałów wskazujących na to, że podejście Komisji do atomu może ewoluować. Kilka dni temu wprost o tym, że Unia potrzebuje więcej atomu, mówiła w Pradze szefowa KE Ursula von der Leyen. A teka komisarza ds. energii w nowej kadencji ma trafić do pozytywnie nastawionego do tej technologii Jozefa Síkeli, czeskiego ministra przemysłu i handlu.
Zdaniem Adama Rajewskiego z Nuclear PL postawienie na stole propozycji odrębnej koncesji jako mechanizmu zabezpieczającego stałą pracę elektrowni jądrowych może mieć sens jako element polskiej taktyki negocjacyjnej. – Docelowo jednak całkowite wyłączenie atomu z konkurencji o dostęp do rynku byłoby wylaniem dziecka z kąpielą – zastrzega.
Specjalne zasady regulujące pracę elektrowni jądrowych funkcjonują w USA i to one – jak słyszymy – mogły być inspiracją dla pomysłów PEJ. Tamtejsze prawodawstwo całkowicie wyłącza, właśnie ze względów bezpieczeństwa, możliwość zewnętrznego sterowania pracą tego typu jednostek, które mogą dzięki temu pracować pełną parą. – Oznacza to całkowite odcięcie tych elektrowni od sygnałów rynkowych, w tym poleceń operatora – są sterowane wyłącznie lokalnie. W realiach UE, gdzie źródła jądrowe podlegają krajowym dyspozycjom mocy, trudno sobie wyobrazić zastosowanie podobnego mechanizmu – zaznacza Maciej Lipka.
Sprawy nie chce szeroko komentować biuro pełnomocnika rządu. Nasz wniosek o udostępnienie opinii przekazanych PEJ w sprawie przedłożonych propozycji jako informacji publicznej nie został uznany za zasadny. Podkreślono ponadto, że na razie propozycje stworzenia koncesji dla energetyki jądrowej nie zostały skierowane na ścieżkę legislacyjną i nie podjęto wiążących decyzji o podjęciu tej inicjatywy w przyszłości.
Nadzieję na przyjęcie regulacji w bieżącej kadencji podtrzymują jednak PEJ. – Wprawdzie propozycje te nie są niezbędne do realizacji bieżących zadań, ale będą potrzebne na kolejnych etapach projektu – przekazało nam biuro prasowe spółki. ©℗