Rząd pracuje nad przepisami mającymi zapewnić finansowanie Polskich Elektrowni Jądrowych sp. z o. o. (PEJ), czyli podmiotu, który ma odpowiadać za realizację projektu pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. Projekt nowelizacji ustawy o przygotowaniu i realizacji inwestycji w zakresie obiektów energetyki jądrowej zawiera też przepisy, które mają pozwolić na skrócenie procesu pozyskiwania pozwoleń na budowę. Zdaniem ekspertów pozwoli to uniknąć dalszych opóźnień inwestycji, która już oficjalnie ma dwuletni poślizg w stosunku do pierwotnych planów.
PEJ uzyska wsparcie publiczne poprzez podwyższenie kapitału zakładowego. Oprócz przelewu z bud żetu spółka może liczyć też na wkład niepieniężny w postaci skarbowych papierów wartościowych. Maksymalny limit wydatków z budżetu państwa na wniesienie wkładu pieniężnego to ok. 60 mld zł. Reszta pieniędzy na budowę atomu ma pochodzić z instytucji finansowych, przede wszystkim zagranicznych, wspierających eksport w państwach, skąd pochodzą dostawcy sprzętu. Chodzi w szczególności o amerykańską agencję kredytów eksportowych Export-Import Bank of the United States (EXIM Bank).
Propozycje dzielą zwolenników budowy atomu
Andrzej Gąsiorowski, prezes fundacji Fota4Climate, nie kryje zadowolenia z tych przepisów. – Świadczy to o poważnym traktowaniu tego projektu przez rząd oraz o tym, że mamy ministra finansów, który rozumie sprawy klimatu i przyrody i szuka finansowania dla działań potrzebnych w tych obszarach. Mamy również nadzieję, że Komisja Europejska podejdzie równie poważnie do sprawy i wyrazi zgodę na pomoc publiczną. Czekamy też na podpisanie ostatecznego kontraktu na budowę elektrowni z Westinghouse – mówi DGP.
3750 MWe moc elektrowni w Choczewie
2 948 201 430 zł obecny kapitał zakładowy spółki Polskie Elektrownie Jądrowe
60 mld zł kwota dokapitalizowania spółki z budżetu
Z kolei Maciej Lipka, ekspert ds. energetyki jądrowej z portalu Nuclear.pl, ocenia w rozmowie z DGP, że zapowiadane przepisy w dalszym ciągu świadczą o zachowawczym podejściu rządu do projektu jądrowego na Pomorzu. – Dowiedzieliśmy się wyłącznie tego, ile wyniesie zwiększony kapitał zakładowy PEJ Jądrowych, czyli wkład własny w inwestycję, wiemy, że ma być to 30 proc. kosztów elektrowni, a reszta ma być finansowana z kapitału dłużnego. Nie wiemy jednak, jak dokładnie zostanie on pozyskany, wskazane zostało jedynie, że być może będzie to EXIM Bank. Ciekawy jest zapis o wyłączeniu potencjalnych zysków Polskich Elektrowni Jądrowych z przekazania do budżetu i wpłaty na Fundusz Rozwoju Dróg, choć są to technikalia. Nie wiedzieliśmy nic wcześniej o finansowaniu polskiej elektrowni, i moim zdaniem dalej nic nie wiemy. Kwota całkowita inwestycji dalej jest nieznana – wymienia.
Dla porównania daje on przykład Szwedów, którzy również pracują nad finansowaniem energetyki jądrowej. – Zaprezentowali konkretny plan finansowania poprzez kombinację taniej państwowej pożyczki (75 proc. kapitału) i pieniędzy inwestora zabezpieczonych kontraktem różnicowym oraz zarysem mechanizmów podziału ryzyka pomiędzy państwo i inwestora czy sposoby ograniczenia nadmiernych zysków tego ostatniego. My z kolei nie wiemy wiele więcej ponad to, że na konto Polskich Elektrowni Jądrowych zostanie wykonany pewien przelew w wysokości 60 mld zł – mówi Maciej Lipka.
Procedury zostaną uproszczone
Rząd zapowiada również uproszczenie procedur, jeśli chodzi o uzyskiwanie niezbędnych pozwoleń na budowę, a jest to jeden z głównych elementów, który składa się na długi czas realizacji inwestycji. To właśnie procedury administracyjne mogą się przyczynić do opóźnień budowy. Obecnie inwestor może dostać wstępne pozwolenie na wycinkę lasu i wyrównanie terenu. Musi natomiast czekać z rozpoczęciem budowy na skompletowanie wszystkich dokumentów i ich ocenę przez dozór jądrowy. Teraz wprowadzone ma zostać „pozwolenie pośrednie”, które ma umożliwić wykonanie tych części budowy, które są mało istotne dla bezpieczeństwa jądrowego. Maciej Lipka przewiduje, że najpewniej będą to prace związane z przygotowaniem wykopu pod elektrownię, ułożeniem zbrojenia, słowem – wszystko, co poprzedza wylanie betonu pod elektrownię i prace związane bezpośrednio z bezpieczeństwem jądrowym. – Jeśli te zmiany zostaną dobrze przemyślane i przygotowane, skróci to proces przygotowania inwestycji do tego stopnia, że nie zwiększą się opóźnienia, o których wiemy na chwilę obecną – mówi ekspert.
Jednocześnie rząd stara się porządkować kwestie kompetencyjne związane z atomem. Do tej pory ministrem właściwym ds. energii była minister klimatu, czyli Paulina Hennig-Kloska. Z jej kompetencji na rzecz minister przemysłu, czyli Marzeny Czarneckiej, wyłączono natomiast „sprawy rozwoju i wykorzystania energii jądrowej na potrzeby społeczno-gospodarcze”. Do tego wszystkiego w randze podsekretarza stanu w Ministerstwie Klimatu jest też Maciej Bando, który jest pełnomocnikiem rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Według projektu uchwały zaproponowanego przez minister przemysłu to ona, a nie minister klimatu, miałaby się zajmować koordynacją i nadzorem „Programu polskiej energetyki jądrowej”, który w tej roli widział dotąd ministra właściwego ds. energii. ©℗