– Jeżeli paliwa kopalne mają jeszcze przez jakiś czas być w naszym miksie energetycznym, to potrzebne są inwestycje – mówi Beata Szydło – wiceprezes PiS, europoseł, była premier.

Aleksandra Hołownia: Na ostatnim posiedzeniu Parlamentu Europejskiego mówiła pani: „Ta zielona ideologia, którą zafundowaliście Europejczykom, wcale im nie pomaga i nie stwarza perspektyw dobrej przyszłości”. Pani zdaniem ochrona klimatu to ideologia?

Beata Szydło: Nie mylmy dwóch pojęć. Niewątpliwie trzeba zacząć bardzo poważnie myśleć o ochronie klimatu i środowiska, ale Zielony Ład nie jest odpowiedzią. Zaproponowane projekty są szkodliwe dla Europejczyków, dlatego należy od nich odejść i znaleźć rozwiązania, które będą działały na rzecz ochrony klimatu, ale nie będą realizowane kosztem gospodarki.

Ten pakiet jest też ogromnym obciążeniem finansowym dla zwykłych ludzi, ponieważ uderza przede wszystkim w europejską gospodarkę, jej konkurencyjność. Nawet w Polsce widać, jak wiele przedsiębiorstw zaczyna się zamykać, następują zwolnienia, a firmy przenoszą swoje siedziby poza Europę. Przyczyną są m.in. wysokie koszty produkcji, w tym ceny energii. Niestety Komisja Europejska kompletnie się na tym nie koncentruje.

Transformacja energetyczna jest nieunikniona. Nie może być jednak nadmiernym obciążeniem dla gospodarstw domowych. Nagłe, całkowite odejście od paliw kopalnych spowoduje dodatkowe wzrosty cen. Takie kraje jak Polska potrzebują więcej czasu na wprowadzenie koniecznych zmian.

ikona lupy />
Beata Szydło – wiceprezes PiS, europoseł, była premier / PE / fot. Philippe Buissin/PE
Przecież świat tym bardziej nam odjedzie, jeśli będziemy opalać gospodarkę węglem i gazem.

Bezpieczeństwo energetyczne Polski jest oparte na dywersyfikacji źródeł energii, a paliwa kopalne jeszcze przez jakiś czas powinny być jednym z elementów tego systemu. Dzisiaj zasoby paliw kopalnych są w Polsce dostępne, a nasza energetyka jest oparta na węglu.

To według pani dobrze? Na tle Unii jesteśmy węglowym skansenem. Według umowy społecznej podpisanej przez rząd PiS z górnikami mamy wydobywać węgiel do 2049 r. A już teraz energetyka chce się pozbyć aktywów węglowych, bo ciągną ją w dół.

Tak jak wspominałam, potrzebujemy czasu na to, żeby dokonać zmian. To nie nastąpi w rok czy dwa lata. Dlatego na razie paliwa kopalne są gwarancją naszego bezpieczeństwa energetycznego. Nasze zasoby powinny zostać też uzupełnione o energię atomową oraz powinniśmy mieć możliwość korzystania z gazu.

Na import paliw kopalnych wydajemy setki miliardów złotych. W 2022 r. było to ok. 200 mld zł. To nie brzmi jak niezależność energetyczna.

Koszty były spowodowane głównie brakiem inwestycji w górnictwo. Aby móc eksploatować kolejne złoża, musimy inwestować, modernizować systemy. Należy również zaznaczyć, że był to bardzo trudny okres, ponieważ zaraz po pandemii rozpoczęła się wojna w Ukrainie. To spowodowało zachwianie rynku energetycznego.

Mamy nie tylko nie odchodzić od węgla, lecz wręcz w niego inwestować?

Jeżeli paliwa kopalne mają jeszcze przez jakiś czas być w naszym miksie energetycznym, to potrzebne są inwestycje. Najważniejsze w tej chwili jest jednak inwestowanie w energetykę atomową. To jest nasza przyszłość. Do tego są potrzebne jasne stanowisko i rozpoczęcie prac przez obecny rząd.

Obecny rząd jasno deklaruje chęć rozwoju energetyki jądrowej. Podobnie jak rząd PiS. Uruchomienie elektrowni atomowej nastąpi jednak najwcześniej za dziewięć lat, a dalsze korzystanie z paliw kopalnych jest nie tylko szkodliwe dla zdrowia i środowiska, lecz także coraz droższe. Koszty energii nie bez powodu wzrosły jednak po agresji Rosji na Ukrainę. Wynikało to z uzależnienia od importu paliw kopalnych. Czy przyspieszenie transformacji energetycznej nie pomaga w obniżce cen prądu dla przedsiębiorstw?

Do tego musimy mieć jednak odpowiednie warunki. Polacy pokochali fotowoltaikę, a dziś jest problem z montowaniem paneli, bo nie ma magazynów energii, a sieci energetyczne nie zostały do tego dostosowane.

To znaczy kto nie dostosował? Przez ostatnich osiem lat Polską rządził jednak PiS. Zielony Ład w rolnictwie też został zaakceptowany przez Prawo i Sprawiedliwość, a jego twarzą stał się Janusz Wojciechowski, unijny komisarz ds. rolnictwa wskazany przez PiS.

To są argumenty Donalda Tuska i obecnego rządu. Przypomnę jednak, że w Parlamencie Europejskim delegacja Prawa i Sprawiedliwości nigdy nie popierała rozwiązań zaproponowanych w ramach tego pakietu. Jeśli zaś chodzi o pana komisarza Wojciechowskiego, to on wprowadza w tej chwili zmiany, które mają na celu naprawę sytuacji. To nie on był odpowiedzialny za Zielony Ład. Ten projekt rozpoczął Frans Timmermans.

Przecież Janusz Wojciechowski wielokrotnie chwalił program i mówił, że jest on szansą dla rolników. Chwalił to, że Polska była w gronie państw, które jako pierwsze miały zaakceptowany tzw. plan strategiczny.

Politycy Platformy Obywatelskiej próbują przerzucić na niego odpowiedzialność, ale należy pamiętać, że osobą odpowiedzialną za Europejski Zielony Ład od początku był wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans. Komisarz Wojciechowski starał się poprawić złe projekty.

Czyli co by pani chciała zmienić, tak konkretnie?

Jednym z problemów są koszty produkcji rolnej, które są zbyt wysokie i zmniejszają konkurencyjność na rynku. W rolników uderzają zwiększone ceny energii czy koszty nawozów.

Mogą jednak korzystać z ekoschematów, dzięki którym otrzymują dodatkowe pieniądze za dostosowywanie się do prośrodowiskowych zaleceń. W zeszłym roku ten budżet wyniósł 17 mld zł.

Dla rolników to jednak uciążliwość i zbyt wiele biurokracji. Ekoschematy się nie sprawdziły.

Ekoschematy są fakultatywne, co trzeci rolnik chce z nich korzystać.

Bo nie ma innego wyjścia.

Rolnictwo to jeden z obszarów, w których zmiany klimatu są najbardziej odczuwalne. Duża część strat wynika z suszy. Zielony Ład i ekoschematy mają ograniczać ich skalę.

Nigdy nie słyszałam, żeby protestujący rolnicy podawali w wątpliwość konieczność dbania o środowisko. W Polsce deficyt wody jest już faktem. Nikt rozsądny nie powie więc, że nie musimy szukać rozwiązań, które zabezpieczą środowisko i sprawią, że nie zabraknie wody. Nie może to być jednak robione w taki sposób, że rolników nie stać na produkcję rolną i utrzymanie swoich gospodarstw.

Zielony Ład powstał na podstawie pewnego konsensusu ekspertów, polityków i branży. Pani proponuje rozpocząć ten proces na nowo?

Być może ci, którzy przygotowywali te propozycje, mieli dobre intencje. Przy wprowadzaniu ich w życie okazało się jednak, że się nie sprawdziły i są zbyt wielkim obciążeniem dla gospodarstw.

Jeśli coś się nie udaje, to zawsze trzeba to przeanalizować od początku i zastanowić się, dlaczego tak się stało, i potem dokonać zmian.

W Parlamencie Europejskim mówiła pani o tym, że te wybory będą o Zielonym Ładzie. Jego zanegowanie ma dać zwycięstwo Prawu i Sprawiedliwości?

W kampanii wyborczej chcemy rozmawiać o tym, jakie będą skutki tych zmian. Cieszy nas, że ten temat wywołuje zainteresowanie obywateli oraz mediów – ludzie wiedzą coraz więcej, czytają na ten temat, pogłębiają swoją wiedzę. Będziemy też rozmawiać o pakcie migracyjnym i o wszystkim, co się w Unii Europejskiej dzieje, a co ma wpływ na życie Europejczyków.

Krótko przed wyborami parlamentarnymi w Polsce wyszła na jaw afera wizowa. Czy wiedziała pani wcześniej o sprzedawanych wizach?

To już był etap mojej pracy w Parlamencie Europejskim, więc nie.

Nowy rząd chce wycofać z umowy KPO podatek od samochodów spalinowych. Umieścił go tam rząd Prawa i Sprawiedliwości. Z czego wynikała ta decyzja?

Nie wiem, jakie były intencje wprowadzenia tego zapisu, to też nie był już czas mojej pracy w polskim parlamencie. Jeżeli rzeczywiście ten podatek zostanie wycofany, to bardzo dobrze, ponieważ stanowi on kolejne obciążenie dla ludzi.

Jedynką Platformy Obywatelskiej w pani okręgu będzie minister Sienkiewicz. Obawia się pani konkurencji?

Ani trochę. Choć oczywiście przeciwników nigdy nie można lekceważyć. ©℗

Rozmawiała Aleksandra Hołownia