Nie będzie wydzielenia aktywów węglowych z grup energetycznych, a zamiast tego kopalnie będą na stałe połączone z elektrowniami w ramach państwowych koncernów? Inwestorzy nie chcą o tym słyszeć. Jednak minister przemysłu Marzena Czarnecka w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” wsadziła kij w mrowisko.

– Nikt (a tym bardziej inwestorzy) nie będzie dokładać do górnictwa. Chciałabym także podkreślić, że nie chodzi w tej chwili o połączenie kapitałowe kopalń z grupami energetycznymi. Chcemy je przypisać elektrowniom np. przez stałe kontrakty na dostawy węgla: jeden dostawca – jeden odbiorca – powiedziała Czarnecka.

Wypowiedź ta została fatalnie odebrana przez giełdę. Notowania spółek energetycznych zalały się czerwienią. Kurs Polskiej Grupy Energetycznej spadł wczoraj o 8,3 proc., do 6,41 zł za akcję. Z kolei notowania Enei poszły w dół o 6 proc., do 9,5 zł za akcję.

Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ, przekonuje w rozmowie z DGP, że największym problemem spółek energetycznych jest spadająca rentowność energetyki węglowej, a jej wydzielenie pozwoli koncernom pozyskiwać zewnętrzne finansowanie na transformację.

Nie jest to pierwszy pomysł rządu na energetykę, który w minionych dniach spotkał się z ostrą krytyką rynku. Rządzący deklarują, że nie wycofują się z pomysłu wydzielenia spółek dystrybucyjnych, a te przynoszą państwowym przedsiębiorstwom największe zyski. ©℗