Mimo że mamy jeszcze kalendarzową zimę, już dwa razy w tym miesiącu doszło do przymusowego zmniejszania pracy instalacji OZE. Bez tego groziłoby nam rozregulowanie systemu i blackout. Przyczyną była nadpodaż energii wytworzonej przez system w stosunku do zapotrzebowania. Skutki tego typu decyzji w pierwszej kolejności odczuwają właściciele OZE. Jednak w dłuższej perspektywie ponosi je każdy odbiorca prądu.
Pierwsze przymusowe ograniczenia pracy fotowoltaiki w 2024 r.
Do pierwszego przymusowego ograniczania pracy instalacji OZE w tym roku doszło w niedzielę, 3 marca. Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE), czyli państwowa spółka będąca operatorem sieci przesyłowych w specjalnym komunikacie poinformowała "o nierynkowym redysponowaniu jednostek wytwórczych w KSE (Krajowym Systemie Elektroenergetycznym – red.) w dn. 03.03.2024".
PSE nakazała zmniejszenie produkcji energii o: 815 MW w godz. 12-13, 741 MW w godz. 13-14 oraz 594 MW w godz. 14-15. Z późniejszych komunikatów PSE oraz doniesień m.in. wyborcza.biz wynika, że przymusowe ograniczenie pracy dotyczyło instalacji fotowoltaicznych.
Przymusowe ograniczenie pracy OZE w drugi weekend marca
Do drugiego ograniczenia wytwarzania energii z OZE również doszło w niedzielę, 10 marca. Z komunikatu PSE wynika, że doszło do przymusowej redukcji mocy w wysokości:
- 649 MW w godz. 7-8;
- 1023 MW w godz. 8-9;
- 1405 MW w godz. 9-10;
- 2348 MW w godz. 10-11;
- 2500 MW w godz. 11-12;
- 2596 MW w godz. 12-13;
- 2546 MW w godz. 13-14;
- 1387 MW w godz. 14-15;
- 1011 MW w godz. 15-16.
Pierwotnie informowano też o zmniejszeniu w godz. 16-17 o 563 MW. Ze aktualizowanego komunikatu PSE wynika jednak, że to ostatnie zmniejszenie nie było konieczne.
"Operator nie ujawnia, jaki rodzaj źródła energii zdecydował się wyłączyć, ale mogły to być zarówno farmy słoneczne, jak i wiatrowe. O godz. 14, już po redukcji mocy, z wiatru mieliśmy 5,7 GWh energii, czyli 34 proc. całego zapotrzebowania. Elektrownie na węgiel kamienny dostarczyły 30 proc. energii (4,9 GWh), słoneczne 13 proc. (2,1 GWh), a gazowe niecałe 10 proc. (1,6 GWh). Bloki na węgiel brunatny pracowały na minimalnych mocach i dały zaledwie 9 proc. energii (1,5 GWh)" – poinformował Business Insider Polska.
Wyłączanie fotowoltaiki – konsekwencje
Portal wyborcza.biz oraz gramwzielone.pl, które na początku marca informowały o przymusowym wyłączaniu fotowoltaiki zwracały uwagę, że doszło do tego jeszcze w trakcie kalendarzowej zimy. To każe zastanowić się, co będzie się działo w dalszej części roku, kiedy poziom nasłonecznienia będzie znacznie wyższy.
Portal gramwzielone.pl przypomniał także, że początkowo "ofiarami" przymusowego wyłączania OZE były tylko farmy wiatrowe. Do pierwszego ograniczenia pracy instalacji fotowoltaicznych doszło 23 i 30 kwietnia 2023 r. Kolejne miały miejsce 2 lipca i 8 października 2023 r. Ubiegłoroczne ograniczenia dotyczyły właścicieli farm PV przyłączonych do sieci wysokiego i średniego napięcia (nie były to więc małe, domowe instalacje podłączone do sieci niskiego napięcia).
Rekompensaty dla właścicieli fotowoltaiki i wiatraków
Właścicielom farm PV oraz wiatraków objętych przymusowymi ograniczeniami produkcji przysługują rekompensaty finansowe. Polskie Sieci Elektroenergetyczne, odnosząc się do ograniczeń w pracy w fotowoltaiki z 3 marca wydały komunikat w którym informują, że "Rekompensata będzie wypłacana na warunkach i zasadach, które dotychczas zostały ogłoszone oraz opublikowane przez PSE S.A.(…)". W komunikacie opublikowano również nowy wzór wniosku u wypłatę rekompensaty.
Jakie to mogą być kwoty? Serwis gramwzielone.pl zapytał PSE o koszty ubiegłorocznych przymusowych ograniczeń produkcji. "PSE odpowiedział, że rozliczenia w tym zakresie wciąż trwają" – czytamy. Konieczność wypłaty tych rekompensat wpływa na koszt funkcjonowania całego systemu. Odbija się więc również na naszych rachunkach za prąd.
Ograniczanie pracy fotowoltaiki a stan sieci przesyłowych
Eksperci, z którymi na temat przymusowego wyłączania fotowoltaiki rozmawiała wyborcza.biz zwracają uwagę, że obecny stan rzeczy to efekt wieloletnich zaniedbań i braku inwestycji w modernizację sieci przesyłowych. "Mamy archaiczny system energetyczny, który pozwala operatorowi jednym przyciskiem wyłączyć źródła OZE. Trzeba go jak najszybciej zreformować i zużyć energię tam, gdzie ktoś jej potrzebuje. Może być też zamieniona na inną energię, którą można zmagazynować, choćby na kilka godzin, gdy nadwyżki mocy już nie będzie" – powiedział Krzysztof Kochanowski, prezes Polskiej Izby Magazynowania Energii.
Alarmistyczne wypowiedzi ekspertów na temat wydolności sieci przesyłowych w Polsce słychać nie od dziś. Nasiliły się one kilka lat temu, kiedy w Polsce rozpoczął się boom na OZE. Dziś efektem tego są nie tylko wyłączenia farm fotowoltaicznych, ale też problemy z uzyskaniem zgody na włączanie do sieci nowych instalacji.
Wyborcza.biz wskazuje, że obecna sytuacja to również efekt polityki poprzedniego rządu. Zamiast wprowadzić strategię magazynowania energii, w dokumentach planistycznych zapisał on, że fotowoltaikę trzeba będzie systemowo odłączać. "Polityka energetyczna Polski do 2040 sankcjonuje wyłączenie fotowoltaiki" – alarmował portal w lipcu 2023 r.