Jeszcze kilka miesięcy temu Międzynarodowa Agencja Energii prognozowała, że do końca bieżącej dekady globalne zapotrzebowanie na gaz ziemny wejdzie w trend schyłkowy.

A pod koniec ub.r. przedstawiciele niemal 200 krajów uczestniczących w szczycie klimatycznym w Dubaju zaakceptowali oficjalnie konieczność „odwrotu od paliw kopalnych” – już nie tylko węgla, jak zakładały wcześniejsze porozumienia w tej sprawie, lecz także gazu i ropy – oraz przyspieszenia działań zmierzających w tym kierunku w obecnej „krytycznej dekadzie”.

Dane o inwestycjach gazowych, zagregowane przez ośrodek Global Energy Monitor (GEM), wskazują jednak, że pogłoski o zmierzchu błękitnego paliwa są najprawdopodobniej przedwczesne. Według ustaleń GEM wartość znajdujących się w różnych fazach rozwoju inwestycji w infrastrukturę gazową – rurociągi i terminale LNG – sięga niemal 2 bln dol. Jeśli wszystkie te projekty zostałyby zrealizowane, infrastruktura do eksportu gazu skroplonego powiększyłaby się aż trzykrotnie, sieć terminali do odbioru tego paliwa rozwinęłaby się o ponad jedną trzecią, a gazociągi wydłużyłyby się o prawie jedną czwartą.

Kolejne setki miliardów są planowane na energetykę gazową – łącznie ze znacznie mniej popularnymi blokami olejowymi może ona pochłonąć ponad 600 mld dol. Rosną też nakłady na wydobycie gazu. Według agencji S&P inwestycje w naftowo-gazowym „upstreamie” były w 2022 r. najwyższe od dekady, a w stosunku do roku poprzedniego wzrosły o niemal 40 proc. W 2023 r. prawdopodobnie utrzymały się na co najmniej zbliżonym poziomie.

Jak wskazuje GEM, za miażdżącą większość planowanej rozbudowy instalacji wspierających eksport gazu odpowiada niewielka grupa krajów rywalizujących o pozycję na światowym rynku LNG: USA, Rosja, Kanada, Meksyk i Katar. Jeszcze w tej dekadzie globalny rynek powinien zarejestrować pierwszy zastrzyk nowych terminali – skoncentrowanych przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych i w Katarze.

W zdolności do odbioru i regazyfikacji skroplonego paliwa inwestuje m.in. Europa, dla której gaz w tej formie jest kluczem do niezależności od dostaw rosyjskich. Ale to nie ona planuje największą dziś ekspansję infrastruktury LNG. Ponadpięciokrotnie więcej takich jednostek mają dziś w budowie kraje azjatyckie, z czego za dwie trzecie odpowiadają Chiny. Według analityków GEM polityka Pekinu jest ryzykowna, biorąc pod uwagę utrzymującą się na rynku niepewność i rozwój wyznaczających gazowi rolę paliwa przejściowego regulacji klimatycznych. Wejście na ścieżkę zgodną z podjętymi już zobowiązaniami w tej dziedzinie powinno oznaczać obniżenie globalnego zużycia gazu o ponad 7 proc. jeszcze w tej dekadzie.

Analitycy prognozują, że fala inwestycji gazowych może oznaczać dwie rzeczy. Albo pojawi się nadwyżka surowca na rynku i problem ze zwrotem z inwestycji, albo jego zużycie będzie rosnąć, zamiast spadać. Tymczasem dane satelitarne wskazują, że skala emisji metanu – gazu, którego efekt cieplarniany mierzony dla pierwszych 20 lat od przedostania się do atmosfery jest ponad 80-krotnie silniejszy od CO2 – stawia pod znakiem zapytania, czy mimo niższych emisji w czasie spalania można uznać go za mniejsze zło w zestawieniu z węglem. ©℗

ikona lupy />
Infrastruktura gazowa na świecie / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe