Przekształcenia w energetyce to wieloletni proces, który będzie wymagać ogromnych nakładów finansowych i przygotowania całej armii specjalistów z bardzo różnych dziedzin.
Odejście od węgla na rzecz źródeł zero- i niskoemisyjnych nie może się udać bez ekspertów z dotychczas mało znanych w Polsce profesji, ale równie istotne jest zwiększenie liczby rzemieślników i fachowców z dobrze znanych już zawodów. Krajowe szkoły i uczelnie wyższe albo tworzą nowe kierunki studiów, albo je przygotowują. Jest to inwestycja w przyszłość, ponieważ najcenniejszym aktywem jest ludzkie know-how, którym Polska będzie przyciągać inwestorów z zewnątrz.
Fachowców może zabraknąć
Powiązanie swojej ścieżki zawodowej z transformacją energetyczną to atrakcyjna opcja. Dotychczas prawo dawstwo w Polsce w tym obszarze było niestabilne i mało przewidywalne, ale ogólnoświatowe trendy pozostają stałe i niezmienne. Obowiązują nas cele wynikające z unijnej polityki klimatycznej, za którymi muszą iść wielkie inwestycje w energetykę odnawialną. Z tego powodu potrzeba będzie specjalistów w takich zawodach jak inżynier elektryk, inżynier projektowania elektronicznego czy inspektor kontroli jakości.
Zdaniem Łukasza Kneby, członka zarządu firmy Comade z branży energetyki odnawialnej, zapotrzebowanie na kadry w procesie transformacji jest ogromne. – Potrzebni są fachowcy na wszystkich etapach realizacji projektów OZE, problemem jest to, że młodzież nie ma świadomości rewolucji w energetyce – mówi DGP. Podkreśla, że niedobór wykwalifikowanego personelu będzie stanowić jedno z kluczowych wąskich gardeł, choćby w branży morskiej energetyki wiatrowej. – Brak wykwalifikowanych pracowników, takich jak monterzy, spawacze czy operatorzy dźwigów, także będzie istotnym problemem, który może zahamować rozwój sektora. A coraz mniej młodych osób chce podążać w kierunku takich zawodów – tłumaczy.
Specjaliści mówią też o takich specjalizacjach jak kapitan załogi pływającej, oceanograf czy laborant, których trzeba będzie zatrudniać coraz więcej przy budowie i eksploatacji siłowni na morzu.
Nauka i biznes
Spółka PGE Baltica, która ma stawiać morskie farmy wiatrowe na Bałtyku, współpracuje z wieloma uczelniami, m.in. z Uniwersytetem Morskim w Gdyni, Politechniką Gdańską czy Instytutem Budownictwa Wodnego Polskiej Akademii Nauk. Poza uczelniami z Pomorza firma realizuje wspólne studia podyplomowe z zarządzania przygotowaniem i realizacją inwestycji w morskie farmy wiatrowe na Uczelni Łazarskiego w Warszawie.
Nowoczesna energetyka to dobra praca dla młodych ludzi
Chociaż pierwsze łopaty pod budowę polskiej elektrowni jądrowej zostaną wbite w ziemię dopiero za dwa lata, już teraz trzeba kształcić kadry, które będą odpowiedzialne za obsługę tych bloków. Skłoniło to spółkę Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ) i Politechnikę Warszawską (PW) do zawarcia partnerstwa. W sierpniu te dwa podmioty podpisały umowę o współpracy, która zawiera rozwiązania dotyczące współdziałania w zakresie opracowania i wdrożenia programów stypendialnych, współorganizowania konkursów na prace naukowe czy konkursów projektowych. W ramach umowy PEJ oraz PW mają pracować wspólnie nad programem studiów, aby umożliwić uzyskanie przez absolwentów politechniki wiedzy i umiejętności niezbędnych do znalezienia zatrudnienia w sektorze jądrowym. Pracownicy PEJ mają przygotować i prowadzić zajęcia dydaktyczne dla studentów w ramach prowadzonych przez uczelnię studiów I i II stopnia. Ponadto spółka zobowiązała się do organizacji płatnych staży dla najlepszych absolwentów wybranych kierunków studiów uczelni związanych z energetyką jądrową.
Od atomu do gminy
Oprócz partnerstw ze spółkami w Polsce mają powstać specjalne centra szkoleniowe na potrzeby obsługi reaktorów jądrowych. Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapowiedziało powstanie takiego obiektu we współpracy ze stroną amerykańską, w którą również ma być zaangażowana Politechnika Warszawska. Mają tam być kształcone kadry do obsługi reaktorów AP-1000 firmy Westinghouse. Projekt ten będzie nosić nazwę Clean Energy Training Center i według ekspertów jest to element przygotowań amerykańskiego koncernu jądrowego do ekspansji na inne rynki w Europie Środkowo-Wschodniej. Wówczas osoby wykształcone w Polsce z powodzeniem mogłyby się dzielić swoimi doświadczeniami z partnerami za granicą.
Niezależnie od tego spółka Orlen Synthos Green Energy, która chce budować w Polsce małe reaktory jądrowe (SMR), również chce utworzyć centrum szkoleniowe do obsługi bloków modelu BWRX-300 na potrzeby całej Europy. Inwestycja będzie warta 500 mln zł i ma zostać ukończona w 2027 r.
Transformacja to nie tylko wielkoskalowe projekty energetyki odnawialnej czy jądrowej, lecz przede wszystkim ogrom niezbędnych prac na poziomie lokalnym.
Właśnie dlatego niedobór odpowiednio wykwalifikowanej kadry może stanowić barierę w dojściu do wyznaczonych celów. Problem ten jest w Europie szczególnie powszechny – według badań przeprowadzonych przez Europejski Bank Inwestycyjny (EBI) dotyczy on aż 69 proc. samorządów lokalnych.
Gminy skarżą się na trudności z pozyskaniem fachowców w dziedzinie ochrony środowiska i klimatu oraz osób dysponujących specjalistyczną wiedzą techniczną i inżynierską. Potrzebni są też pracownicy z takich dziedzin jak urbanistyka, efektywność energetyczna, gospodarowanie odpadami czy transport. ©℗