„Mając na względzie, iż utworzenie IOZ stanowiło jedynie doraźny i instrumentalny zabieg legislacyjny, mający na celu wywołanie wrażenia dążenia do poprawy stanu niezależności sądownictwa dyscyplinarnego sędziów i innych zawodów prawniczych w związku ze zniesieniem Izby Dyscyplinarnej, dalsze utrzymywanie IOZ jest pozbawione uzasadnienia” – uważa Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego. Poparcie dla planów jej likwidacji zawarła w swojej najnowszej uchwale.
O tym, że IOZ SN jest organem wadliwym strukturalnie i ustrojowo, są przekonane również sądy powszechne, które z tego powodu uznały się za właściwe do rozpatrzenia sporu o wynagrodzenie, który jeden z sędziów SN toczy ze swoim pracodawcą. Zrobiły to, mimo że zgodnie z nadal obowiązującą ustawą o SN (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 622) tego typu postępowania należą do właściwości IOZ SN.
Poparcie dla likwidacji
KKPC swoją uchwałą wyraziła poparcie dla prac toczących się w Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury. Zmierzają one do wykonania wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Wałęsa przeciwko Polsce i dotyczą przede wszystkim likwidacji skargi nadzwyczajnej. Jednocześnie KKPC wyraziła aprobatę dla planów usunięcia z naszego porządku prawnego dwóch izb SN – Izby Kontrolni Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz właśnie IOZ.
– Cieszy stanowisko KKPC i uzasadnienie podjętej przez nią uchwały, które wskazują na to, że zamierzenia komisji ustrojowej są w pełni aprobowane. Komisja cywilna nie widzi żadnego niebezpieczeństwa dla niezależności sądów i dla systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej w planach likwidacji IOZ SN – zauważa Jarosław Matras, sędzia SN, członek KKUSiP.
Jak dodaje, zgodnie z założeniami komisji po likwidacji IOZ sprawy dyscyplinarne będą rozpatrywane przez składy orzekające losowane spośród wszystkich sędziów SN.
– Nie będzie już żadnej odrębnej izby, do której tego typu sprawy miałyby trafiać. Składom orzekającym będzie przewodniczyć sędzia karnista, a przynajmniej jeden z jego członków będzie musiał się specjalizować w sprawach, w których orzeka sędzia obwiniony. Innymi słowy, jeśli sprawa będzie dotyczyć sędziego, który orzeka w sądzie pracy, w składzie, który będzie decydował o jego odpowiedzialności dyscyplinarnej, będzie musiał znaleźć się sędzia z Izby Pracy SN – tłumaczy Jarosław Matras.
Kontrowersyjne rozstrzygnięcia
Tymczasem sądy już teraz własnymi siłami próbują rozwiązać problem IOZ SN. Przykładem mogą być dwa rozstrzygnięcia olsztyńskich sądów dotyczące tego, który sąd jest właściwy do rozpoznania pozwu, jaki wytoczył jeden z sędziów SN swojemu pracodawcy, czyli Sądowi Najwyższemu. Zgodnie z art. 27a par. 1 pkt 3 ustawy o SN tego typu sprawy należą do właściwości IOZ SN. Mimo to autor pozwu przeciwko SN złożył go w Sądzie Rejonowym w Olsztynie. A ten podzielił stanowisko powoda i stwierdził, że zaistniały podstawy, by odmówić zastosowania przepisu z ustawy o SN (postanowienie SR w Olsztynie z 20 czerwca 2024 r., sygn. akt IV P 376/24). Stwierdził bowiem, że IOZ SN nie spełnia wymogów, by uznać ją za niezależny, bezstronny i niezawisły sąd.
Aby uzasadnić tę tezę, olsztyński sąd rejonowy przywołał szereg okoliczności. Wskazał m.in. na „fakt dowolnego, nieograniczonego jakimikolwiek kryteriami i w żaden sposób nieuzasadnionego wyboru sędziów orzekających we wskazanej izbie przez prezydenta RP przy kontrasygnacie prezesa Rady Ministrów; orzekanie we wskazanej Izbie większości sędziów, którzy zostali nieprawidłowo powołani na stanowisko sędziego SN z udziałem wadliwie utworzonej Krajowej Rady Sądownictwa, (…) oraz brak możliwości utworzenia składów sędziowskich w dwuinstancyjnych postępowaniach z pominięciem wadliwie powołanych sędziów”.
Z tym rozstrzygnięciem nie zgodził się pozwany i zarzucił SR, że ten wadliwie przyjął, że przepis mówiący o właściwości IOZ SN jest niezgodny z art. 45 ust. 1 konstytucji (prawo do sądu).
Rozpatrujący to zażalenie SO w Olsztynie podzielił jednak poglądy SR i również doszedł do wniosku, że niedopuszczalne byłoby przekazanie sprawy do rozpoznania IOZ SN (postanowienie SO w Olsztynie z 4 października 2024 r., sygn. akt IV P 35/24).
– Sąd orzeka w zakresie posiadanych kompetencji, które zostały mu przekazane przez ustawodawcę. A w zakresie kompetencji przekazanych sądowi powszechnemu nie ma kompetencji do orzekania w sprawach z obszaru prawa pracy sędziów SN. Czyli ta kwestia na podstawie przepisów zawartych w ustawie o SN została przekazana do właściwości SN – komentuje dr hab. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. Co więcej, zdaniem naszego rozmówcy kompetencją sądu powszechnego nie jest również rozstrzyganie, czy inny sąd jest właściwie powołany, czy też przepis jakiejś ustawy, w tym przypadku ustawy o SN, jest przepisem zgodnym z konstytucją i czy przepisem obowiązującym. Dopóki nie zmieni się ustawa o SN, sądy powszechne nie powinny więc przyjmować do rozpoznania spraw, które zostały zastrzeżone do właściwości SN.
Dom jako miejsce pracy
W opisywanej sprawie sporne było również to, czy sędzia skierował swój pozew do odpowiedniego sądu pod kątem właściwości miejscowej. Otóż wybrał on SR w Olsztynie, wskazując, że część obowiązków, w szczególności zapoznawanie się z aktami spraw czy też sporządzanie uzasadnień i pism, wykonuje w swoim domu. A ten jest położony we właściwości miejscowej olsztyńskiego sądu. SR uznał tę argumentację za zbyt daleko idącą i stwierdził, że pozew powinien trafić do SR dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie.
SO w Olsztynie uchylił jednak to rozstrzygnięcie. Uznał, że stanowisko powoda w kwestii właściwości miejscowej sądu stanowiłoby nadużycie prawa i jako takie nie zasługiwałoby na ochronę tylko wówczas, gdyby instrumentalnie wywodził je z epizodycznego wykonywania obowiązków sędziego SN, np. w drodze na wykłady. Tak jednak w przedmiotowej sprawie nie jest, albowiem wykonywanie pracy przez sędziego w danym miejscu jest powiązane z niekwestionowanym faktem zamieszkiwania tam powoda.
– W dzisiejszych czasach rzeczywiście jest tak, że spora część sędziów większość pracy wykonuje w miejscu swojego zamieszkania. Jest to możliwe oczywiście dzięki wszelkim udogodnieniom informatycznym – przyznaje Jarosław Matras. Z tego też powodu nie dziwi go rozstrzygnięcie SO w Olsztynie. ©℗