Orlen obniża ceny błękitnego paliwa firmom. I to po raz kolejny. To jednak nie odzwierciedla skali spadków na giełdzie.
Orlen we wrześniu obniży ceny gazu dla odbiorców biznesowych do 201,39 zł/MWh z 238,57 zł/MWh, które trzeba było zapłacić w sierpniu. Według ekspertów w dalszym ciągu nie odzwierciedla to sytuacji na rynkach, gdzie surowiec kosztuje tyle, ile przed wojną.
Monopolista będzie opóźniał
Prezes Orlenu Daniel Obajtek, cytowany w komunikacie prasowym, stwierdził, że „kolejna w tym roku obniżka ceny gazu to m.in. efekt synergii, które wypracowaliśmy w ramach Grupy Orlen”. W styczniu za 1 MWh trzeba było zapłacić 793,93 zł, w kwietniu było to już 353,59 zł/MWh. Są to ceny nieuwzględniające akcyzy. Jednak na najważniejszej w Europie giełdzie TTF średnia cena gazu w styczniu wynosiła w przeliczeniu ok. 285 zł/MWh, a w kwietniu ok. 191 zł/MWh. Według ekspertów Orlen obniża ceny dla przedsiębiorców bardzo powoli, ponieważ nie czuje presji ze strony konkurencji.
Na początku sierpnia gaz na giełdzie TTF kosztuje w przeliczeniu ok. 120 zł/MWh. Według Grzegorza Onichimowskiego, eksperta Instytutu Obywatelskiego i byłego prezesa Towarowej Giełdy Energii, obecne różnice pomiędzy cenami proponowanymi przez Orlen a warunkami giełdowymi wynikają z niedostatecznej konkurencji na krajowym rynku. – Kiedy w latach 2011 i 2012 był liberalizowany rynek gazu i była tworzona giełda, uważano, że najważniejsze, by PGNiG miał konkurencję. Dopóki jej nie będzie, monopolista zawsze będzie opóźniał obniżanie cen – mówi DGP. PGNiG w ubiegłym roku został przejęty przez Orlen.
Kosztowny obowiązek
Innym założeniem przy liberalizacji rynku gazu był docelowy termin zakończenia ochrony odbiorców indywidualnych dzięki taryfom ustalanym przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. Miało to nastąpić z końcem 2023 r. Jednak w sierpniu ub.r. Sejm przyjął ustawę „o zmianie niektórych ustaw w celu wzmocnienia bezpieczeństwa gazowego państwa”. Zgodnie z nią ochrona taryfowa odbiorców domowych i strategicznych instytucji pożytku publicznego, takich jak np. szpitale, szkoły i przedszkola, została przedłużona do końca 2027 r. Miało to związek z szalejącym kryzysem energetycznym – w szczytowym momencie za 1 MWh gazu na giełdzie TTF trzeba było zapłacić równowartość 1335 zł.
Nie ma przesłanek do znaczącego wzrostu ceny gazu na giełdach
Pozostawienie taryf dla odbiorców indywidualnych było jednym z założeń przy liberalizacji rynku gazu. – Tymczasem odbiorcy biznesowi mieli korzystać z uroków rynku konkurencyjnego, choć obecnie sytuacja na nim jest trudna – mówi Onichimowski. Jako przyczynę wskazuje przepisy dotyczące obowiązku gromadzenia zapasów. Na mocy ustawy „o zapasach ropy naftowej, produktów naftowych i gazu ziemnego oraz zasadach postępowania w sytuacjach zagrożenia bezpieczeństwa paliwowego państwa i zakłóceń na rynku naftowym” spółki energetyczne zajmujące się obrotem gazem ziemnym są obowiązane do utrzymywania zapasów obowiązkowych. Jest to jednak kosztowne i wymaga niezbędnej infrastruktury. – Przepisy te sprawiły, że nie tylko spółki prywatne, ale nawet spółki Skarbu Państwa, jak Tauron, wycofały się z handlu gazem – mówi ekspert.
Wymóg spełniony
Według niego obecnie nie ma żadnych przesłanek, które świadczyłyby o tym, że cena gazu mogłaby znacząco wzrosnąć. Magazyny są pełne, co oznacza, że kraje europejskie przygotowały się już do nadchodzącego sezonu grzewczego. Polska posiada siedem magazynów gazu: Kosakowo i Mogilno, gdzie wcześniej była wydobywana sól, oraz Wierzchowice (największy w Polsce, 1,2 mld m sześc. pojemności), Swarzów, Husów i Brzeźnica, gdzie wcześniej znajdowały się złoża gazu. Komisja Europejska nałożyła obowiązek wypełnienia magazynów w 90 proc. do listopada każdego roku. Polska spełnia to wymaganie już teraz.
2022 r. był rekordowy pod względem cen gazu. Było to wywołane szokiem związanym z zatrzymaniem dostaw rurociągami do państw europejskich. UE zdołała jednak zastąpić je nowymi kontraktami, przede wszystkim LNG, co pozwoliło obniżyć i ustabilizować ceny błękitnego paliwa na poziomie sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę. ©℗