Z Czarnego Lądu na europejski rynek mogą trafić dziesiątki miliardów metrów sześciennych gazu, które zapełniłyby lukę powstałą po agresji na Ukrainę.
Z Czarnego Lądu na europejski rynek mogą trafić dziesiątki miliardów metrów sześciennych gazu, które zapełniłyby lukę powstałą po agresji na Ukrainę.
Według ostrożnych prognoz Międzynarodowej Agencji Energii (MAE) już tej zimy dostawy z kierunku południowego mogą osiągnąć 100 mln m sześc. dziennie. Afryka już w tym roku ma więc szansę wyprzedzić Rosję, która we wrześniu tłoczyła do Europy niecałe 70 mln m sześc. dziennie, stając się trzecim co do znaczenia źródłem błękitnego paliwa dla Starego Kontynentu. Około 340 mln m sześc. dziennie będzie odbierane z Norwegii - co stanowi niemal 100 proc. dostępnych przepustowości rurociągowych. Największym, kluczowym źródłem będzie jednak dostarczany statkami gaz skroplony (LNG), którego - przy utrzymaniu obecnych trendów - może trafiać do Europy niemal 0,5 mld m sześc. dziennie.
Nasz kontynent może jednak być zmuszony do konkurencji o te zasoby z odbiorcami z innych rejonów świata. W razie pogorszenia pogody w Azji - jak szacuje MAE - dzienne dostawy LNG do Europy mogą spaść do nieco ponad 300 mln m sześc., co sprawi, że w większym stopniu będziemy polegać na zapasach. Dziś unijne magazyny są wypełnione w niemal 90 proc., co jeszcze w maju, przy projektowaniu regulacji magazynowych UE, uznawano za poziom nieosiągalny.
Według MAE Unia nie może jednak spoczywać na laurach i powinna postawić na oszczędzanie gazu, gwarantując sobie w ten sposób, że surowca nie zabraknie nawet w sytuacji utrudnień na rynku LNG. Za „miękkie podbrzusze” UE jest uznawana zwłaszcza ewentualna marcowa fala mrozów. Tym bardziej że możliwości czerpania z magazynów spadają wraz z ich opróżnianiem. Skuteczne wdrożenie ograniczeń bliskich niewiążącym celom unijnym (15 proc.) to - jak wylicza agencja - szansa na utrzymanie ponad 40 proc. zapasów na ostatnie, najbardziej zdradliwe tygodnie sezonu grzewczego.
Wielu ekspertów zgadza się jednak z polskim eurodeputowanym Jerzym Buzkiem, który w zeszłym tygodniu mówił w rozmowie z DGP, że o ile - dzięki pełnym magazynom i solidarności - Europie najprawdopodobniej nie zabraknie gazu tej zimy, zadaniem dużo trudniejszym może się okazać dla niej uzupełnienie zapasów przed kolejnym sezonem grzewczym, kiedy trudno będzie liczyć na jakiekolwiek dostawy z Rosji.
Decydującą rolę w zapełnianiu tej luki będzie odgrywać LNG, które jak dotąd było w stanie niemal w pełni zrekompensować utracone dostawy ze Wschodu. Kraje UE stawiają w związku z tym na szybką rozbudowę terminali do odbioru skroplonego paliwa. Planowane nowe moce w Europie, według danych Global Energy Monitor, mają umożliwić odbiór ponad 100 mld m sześc. dodatkowych dostaw gazu. Problemem jest jednak podaż surowca i natężona rywalizacja o ograniczone zasoby, m.in. z odbiorcami azjatyckimi.
Największy eksporter LNG na rynek europejski, Stany Zjednoczone, w ostatnim kwartale dostarczył tu rekordowe 12 mld m sześc., więcej niż wyniosły w tym czasie dostawy rurociągami z Rosji, i planuje te dostawy dalej zwiększać. W USA zatwierdzono w tym roku nowe inwestycje w instalacje skraplające, które mają zwiększyć dostępne moce produkcyjne LNG o ponad 30 mld m sześc.
Ale z punktu widzenia trudnego najbliższego roku zasadniczą rolę może też odegrać Południe. Z jednej strony mowa o tradycyjnych dostawcach z Afryki Północnej, na czele z Algierią, która ma zwiększyć w najbliższych latach dostawy do Włoch o nawet 9 mld m sześc. rocznie, i z Egiptem, który - według analityków Refinitiv - w tym roku zwiększył już eksport LNG o niemal połowę.
Do Europy ma popłynąć też więcej gazu ze złóż izraelskich, pompowanego do Egiptu i stamtąd transportowanego w formie skroplonej. Jak podaje MAE, już w tym roku tego typu dostawy izraelskiego gazu udało się zwiększyć o prawie 10 proc., a do końca roku oczekuje się, że wzrost sięgnie 3 mld m sześc. W przyszłym roku, za sprawą uruchomienia wydobycia z nowych złóż blisko wschodnich, są spodziewane jeszcze bardziej dynamiczne wzrosty. Egipskie moce eksportowe wynoszą prawie 17 mld m sześc. rocznie.
Do gry coraz śmielej wchodzą też kraje Afryki Subsaharyjskiej. Oprócz największych światowych eksporterów to właśnie ten region planuje największą rozbudowę infrastruktury LNG, to w tych krajach znaleziono też w ostatnich dekadach największe złoża surowca. Tamtejsze inwestycje mają umożliwić w najbliższych latach wejście na globalny rynek dziesiątek miliardów metrów sześciennych afrykańskiego gazu.
Jeszcze w tym roku pierwszy pływający terminal skraplający ma uruchomić Mozambik, którego roczne moce eksportowe mają wynosić niemal 5 mld m sześc., z potencjałem szybkiej rozbudowy o kolejne 3,4-4 mld m sześc. Do połowy 2023 r. jest spodziewany start analogicznej inwestycji w Kongu o przepustowości 4,5 mld m sześc., a nieco później swoje terminale mają wybudować Senegal i Mauretania.
Odegranie przez kraje tego regionu roli w zasilaniu Europy jest tym bardziej prawdopodobne, że w projektach uczestniczą koncerny ze Starego Kontynentu, na czele z Eni, Totalem i BP. ©℗
/>
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama