Kreml próbuje zmusić do przejścia na rozliczenia rublowe nie tylko kraje NATO, ale i własnych sojuszników.

Wstrzymanie dostaw gazu do Polski nie ma wiele wspólnego z interesem Gazpromu, za to wpisuje się w interesy polityczne Rosji. Chodzi o prowadzoną od lat próbę uczynienia z rubla waluty o znaczeniu globalnym, uderzenie w pozycję dolara, powstrzymanie presji na spadek kursu waluty narodowej, wreszcie o demonstracyjne ukaranie państwa uznanego za nieprzyjazne.
Prezydent Władimir Putin nakazał przymuszenie państw nieprzyjaznych do rozliczania się za gaz w rublach od 1 kwietnia. Schemat ma polegać na tym, że odbiorca surowca wpłaca kwotę w dolarach na konto walutowe w Gazprombanku, ten sprzedaje dolary na moskiewskiej giełdzie walutowej, a ruble trafiają na rachunek Gazprom Eksportu. Komisja Europejska uznała, że zgoda na zastosowanie mechanizmu naruszałaby antyrosyjskie sankcje, a poszczególne państwa – że byłoby to niezgodne z podpisanymi kontraktami, które wymagałyby renegocjacji. Rosjanie zaczęli od zakręcenia kurka Polsce i Bułgarii. – Zobowiązania handlowe i prawne zostały dotrzymane, więc jest jasne, że gaz ziemny jest wykorzystywany jako broń polityczna i ekonomiczna w obecnej wojnie – oświadczył minister energetyki Bułgarii Aleksandyr Nikołow.
Na listę krajów nieprzyjaznych wpisano dotychczas wszystkich członków Unii Europejskiej, a także Australię, Czarnogórę, Islandię, Japonię, Kanadę, Koreę Południową, Nową Zelandię, Singapur, Stany Zjednoczone, Szwajcarię, Tajwan i Wielką Brytanię. Wszystkie te państwa wspierają Ukrainę w jej wojnie obronnej i w większości przyłączyły się do sankcji wprowadzonych po rozpoczęciu inwazji 24 lutego. Niewykluczone, że lista jeszcze się rozszerzy; na wtorkowym spotkaniu w Ramstein, gdzie rozmawiano o dalszej pomocy dla Kijowa, były obecne także państwa, których Kreml dotychczas nie zaliczył do grona nieprzyjaznych. Jednak Moskwa stara się zmusić do przejścia na rozliczenia w rublach także bliższe sobie gospodarki. Dotychczas zgodziły się na to m.in. Armenia i Białoruś, odmówił za to Azerbejdżan.
W rosyjskiej prasie można znaleźć sugestie, że uderzenie w Polskę ma charakter polityczno-wizerunkowy. „W przypadku Polski wstrzymanie dostaw niewiele zmienia. Długoterminowy kontrakt Gazpromu z PGNiG wygasa 1 października, a władze kraju niejednokrotnie oświadczały, że nie zamierzają go przedłużać” – zauważa „Kommiersant”, a cytowany wiceszef Fundacji Narodowego Bezpieczeństwa Energetycznego Aleksiej Griwacz dodaje, że Warszawa szykowała się do zakręcenia kurka co najmniej od lutego, zwiększając import. „Wiedomosti” uznały, że wprowadzenie przez Polskę sankcji wobec 50 rosyjskich podmiotów można uznać za reakcję na spodziewane wstrzymanie dostaw, a nie odwrotnie. Pawieł Ikkiert z kancelarii Ikkiert i Partniory nie zostawił złudzeń co do ewentualnej wygranej Gazpromu w sądzie. – Orzeczeń na korzyść wnioskodawców [w podobnych sprawach] praktycznie nie było – powiedział „Wiedomostiom”.
Starania o – jak to się określa w rosyjskim dyskursie – „dedolaryzację rozliczeń” przyspieszyły po 2014 r., gdy Kreml zaczął uznawać za realne rozszerzenie sankcji po agresji na Ukrainę. Obecnie politycy sondują reakcje na pomysł przymuszenia do rublowych rozliczeń także odbiorców innych towarów. Szef Dumy Wiaczesław Wołodin proponował drewno, metale, nawozy, olej, ropę naftową, węgiel i zboże. „Oni sami zrobili wszystko, by ograniczyć zaufanie do dolara i euro, żeby Rosja zrezygnowała z rozliczeń w tych walutach. Próbując nas izolować polityką sankcji, odizolowaliście samych siebie” – pisał Wołodin. Rosja porównuje odmowę przejścia na ruble do… faktycznego bankructwa państw zachodnich, tworząc sztuczną symetrię z własnymi trudnościami w wypłacie odsetek od dolarowych obligacji.
Władze nie ukrywają, że krok ma wzmocnić kurs rubla. – To środek wymuszony wprowadzeniem sankcji na sektor bankowy. Ale dla nas to dobrze, bo to kolejny krok do odbudowy własnej suwerenności – przekonywał na antenie Radia 1 Rustam Tankajew z Izby Handlowo-Przemysłowej Rosji. – Kiedy zostaniemy zmuszeni do odbierania środków w rublach, rubel zacznie się umacniać. On już się umocnił, a jednocześnie wzrosły notowania rosyjskich spółek – dodał. Rubel pikował od 24 lutego do początku marca, po czym zaczął się umacniać i powrócił do kursu sprzed rozpoczęcia inwazji. To skutek ograniczenia importu, wycofania się z rynku przez niektóre zachodnie firmy i wprowadzenia ograniczeń na zakup walut obcych. Przejście na rozliczenia rublowe ma ten proces umocnić. Gazprom, płacąc własnym wizerunkiem, podporządkował się w tej sferze linii politycznej, podobnie jak w czasach, gdy był ministerstwem przemysłu gazowego ZSRR.