Morska energetyka wiatrowa doczekała się wreszcie regulacji. Na zmiany przepisów czekają inne formy pozyskiwania zielonej energii.

Wodnawialne źródła energii (OZE) inwestuje się w Polsce od wielu lat. Ich moc z każdym rokiem wzrasta i to w bardzo szybkim tempie. W naszym kraju najwięcej energii odnawialnej generują instalacje bazujące na sile wiatru i biomasie. Oprócz nich na tzw. zielony miks energetyczny składa się także energia promieniowania słonecznego – fotowoltaika (ang. photovoltaic, PV), energia wodna i biogaz.
Wśród instalacji bazujących na sile wiatru można wyróżnić farmy wiatrowe onshore (znajdujące się na lądzie) oraz offshore – posadowione na morzu. Warto wiedzieć, że moc farm wiatrowych onshore w Polsce wynosi 5,9 GW, natomiast moc farm wiatrowych offshore… 0 GW! Nie dziwi zatem, że planowane nakłady inwestycyjne na farmy wiatrowe onshore mają wynieść 3–5 mld euro, aby ich moc osiągnęła od 8 do 10 GW w 2030 r., a na farmy wiatrowe offshore 13–15 mld euro, aby w tej samej perspektywie czasowej osiągnąć około 6 GW mocy.

Odporne OZE

Dlaczego inwestycje w OZE są tak „odporne” na kryzys gospodarczy wynikający z pandemii COVID-19? Wydaje się, że podstawową przyczyną jest konieczność osiągnięcia co najmniej 32 proc. udziału OZE w produkcji energii elektrycznej w Unii Europejskiej już w 2030 r. (wynikająca z dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2009/28/WE z dnia 23 kwietnia 2009 r. w sprawie promowania stosowania energii ze źródeł odnawialnych). Do tej pory Polska osiągnęła 16 proc. Wśród podstawowych przyczyn tego stanu rzeczy nie można pominąć brzmienia art. 83 ust. 3ba ustawy z 20 lutego 2015 r. o odnawialnych źródłach energii, na mocy którego opóźnienie w realizacji instalacji OZE (także w innych przypadkach wskazanych w przywołanym przepisie) spowodowane stanem zagrożenia epidemicznego lub stanem epidemii prowadzi (na wniosek wytwórcy) do jednorazowego przedłużenia terminu spełnienia zobowiązania do sprzedaży po raz pierwszy w ramach systemu aukcyjnego energii elektrycznej wytworzonej w instalacji OZE (art. 79 ust. 3 pkt 8 lit. a ustawy o OZE) lub okresu produkcji urządzeń wchodzących w skład instalacji OZE (art. 70b ust. 4 pkt 1 lit. d ustawy o OZE).
Wydaje się, że 10 lat to długo, ale inwestycje energetyczne są bardzo czasochłonne, a ich realizacja pozostawia częstokroć wiele do życzenia. Tytułem przykładu można wskazać, że zgodnie z unijnymi założeniami, do końca 2020 r. w Polsce powinno zostać zarejestrowanych 50 tys. samochodów elektrycznych, a zostało… około 10 tys. Zrealizowano więc jedynie 20 proc. założonego celu. Być może do końca 2022 r. zostanie osiągnięte 100 proc., ale już teraz należy brać pod uwagę, że do końca 2025 r. został wyznaczony nowy cel – powinien zostać zarejestrowany 1 mln samochodów elektrycznych. Nie wspominając już o tym, że głównym celem Europejskiego Zielonego Ładu (ang. European Green Deal) jest osiągnięcie zerowego poziomu emisji dwutlenku węgla, a więc tzw. neutralności klimatycznej w całej UE, do końca 2050 r.
Po wielu latach próżni legislacyjnej 17 grudnia 2020 r. została wreszcie uchwalona, a kilka dni temu podpisana przez prezydenta, ustawa o promowaniu wytwarzania energii elektrycznej w morskich farmach wiatrowych. Jeden z wielu problemów inwestycji w OZE w Polsce został nareszcie zauważony. Nową ustawę można ocenić jako nowoczesną i odpowiadającą światowym trendom. Warto zwrócić uwagę w szczególności na art. 92 pkt 1 lit. a, który zmienia art. 23 ust. 1a ustawy z dnia 21 marca 1991 r. o obszarach morskich Rzeczypospolitej Polskiej i administracji morskiej w ten sposób, że zakazuje wznoszenia i wykorzystywania morskich farm wiatrowych na morskich wodach wewnętrznych i morzu terytorialnym. Dzięki takiemu rozwiązaniu uniknie się sprzeciwu społecznego takiego jak ten, który w przypadku farm wiatrowych onshore doprowadził do przyjęcia tzw. zasady 10H w tzw. ustawie odległościowej. Chodzi przede wszystkim o art. 4 ust. 1 ustawy z dnia 20 maja 2016 r. o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, zgodnie z którym odległość między elektrownią wiatrową a budynkiem mieszkalnym (albo budynkiem o funkcji mieszanej, w skład której wchodzi funkcja mieszkaniowa) musi być równa lub większa od dziesięciokrotności wysokości elektrowni wiatrowej mierzonej od poziomu gruntu do najwyższego punktu budowli, wliczając elementy techniczne, w szczególności wirnik wraz z łopatami (tzn. biorąc pod uwagę całkowitą wysokość elektrowni wiatrowej). Prowadzi to de facto do paraliżu powstawania farm wiatrowych onshore, gdyż szacuje się, że mniej niż 1 proc. terytorium Polski spełnia wskazany warunek. Miejmy nadzieję, że zasada 10H zostanie złagodzona w tym roku. Takie są oczekiwania.
Niestety inne problemy inwestycji w OZE w Polsce, takie jak małe możliwości przyłączenia do sieci przesyłowej w celu zapewnienia dystrybucji energii elektrycznej (sieci istniejące wymagają modernizacji i konieczna jest budowa nowych), potrzeba szybkiego rozwoju magazynowania energii elektrycznej, za rzadkie ogłaszanie aukcji czy sprzeciw społeczny, pozostały. Na to nakładają się niedogodności związane z OZE (sezonowość wytwarzania energii elektrycznej czy poniesienie wysokich kosztów transformacji sektora energetycznego). Tym niemniej wskazane problemy czy niedogodności nie powinny przysłonić korzyści, takich jak ograniczenie emisji CO2 i innych toksycznych związków uwalnianych do atmosfery, spadek cen energii elektrycznej, rozwój nowych technologii czy poprawa jakości powietrza. Co więcej, inwestycje w OZE (jako inwestycje w rozproszoną i komplementarną energetykę) wpisują się w generalną dyrektywę zrównoważonego rozwoju, określaną obecnie skrótem ESG (ang. Environmental, Social and Corporate Governance), a dawniej CSR (ang. Corporate Social Responsibility). ESG musi być brane pod uwagę przez każdy podmiot współcześnie zarządzający biznesem (np. kwestia ESG jest obowiązkowo umieszczana w prospektach emisyjnych spółek, których akcje mają być przedmiotem oferty publicznej, a także brana jest pod uwagę przy przeprowadzaniu due diligence przedsiębiorstw), m.in. ze względu na odchodzenie od shareholderismu (systemu, w którym liczą się tylko wspólnicy i ich zysk) na rzecz stakeholderismu (systemu, w którym liczą się także interesariusze, a więc wszelkie podmioty, które mogą wpływać na przedsiębiorstwo lub pozostają pod wpływem jego działalności).
Na koniec warto stwierdzić, że morska energetyka wiatrowa powinna stać się w przyszłości jednym z filarów OZE w Polsce. Morskie farmy wiatrowe charakteryzują się bowiem wysoką efektywnością pracy turbin związaną z większą niż na lądzie siłą i stabilnością wiatru wiejącego na obszarach morskich oraz brakiem ograniczeń technologicznych – turbiny instalowane na morzu mogą być zdecydowanie większe i przez to bardziej efektywne. ©℗