– Przynajmniej krótko- czy też średnioterminowo ceny dla końcowych odbiorców, zarówno przemysłowych, jak i indywidualnych, wzrosną – mówi Agencji Informacyjnej Newseria Artur Tomaszewski. – Kupujemy chyba najdroższy gaz w Europie, natomiast ceny dla odbiorców końcowych są relatywnie niskie w skali europejskiej. Dzieje się tak dlatego, że działa regulator i widać to w wynikach PGNiG, podmiotu o dominującej pozycji rynkowej, który na dystrybucji zalicza stratę rok do roku.
Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo w drugim kwartale tego roku odnotowało ujemną marżę, -2 proc. na sprzedaży gazu, zaś w pierwszym kwartale wynosiła ona -3 proc. Jej odrobienie mogłoby przynieść podwyższenie cen, o co ubiega się koncern – złożył wniosek w tej sprawie w Urzędzie Regulacji Energetyki.
– Żeby zachęcić nowych graczy do wejścia na ten rynek, musi się pojawić jakaś marża handlowa. Ona pojawi się, bo regulator zmniejsza swój wpływ na rynek, ceny mają ulec uwolnieniu. W efekcie uwolnienia - muszą więc wzrosnąć – uważa prezes DnB Nord. – Marża mogłaby zacząć rosnąć już w przyszłym roku, w miarę wprowadzania nowych przepisów liberalizujących rynek.
W kolejnym etapie liberalizacji rynku powinna nastąpić dywersyfikacja dostawców gazu.
– To będzie powodowało prawdziwą efektywność po stronie kosztowej, po stronie ceny surowca. A to z kolei spowoduje, że docelowo ceny gazu zaczną spadać – podkreśla Artur Tomaszewski.
Zdaniem prezesa, zmiany cen będą uzależnione od tempa, w jakim regulator będzie liberalizował rynek. A tym samym – jak zachowa się dominujący gracz w tym sektorze, czyli PGNiG.
– Nie sądzę, że ceny będą gwałtownie rosnąć – nie można do tego dopuścić, aby nie pogorszyć konkurencyjności, chociażby naszych przedsiębiorstw – podkreśla.
11 września br. wszedł w życie obowiązek sprzedaży na giełdzie co najmniej 30 proc. gazu ziemnego wprowadzonego do sieci przesyłowej. Taką ilość surowca do końca tego roku firmy obracające gazem muszą sprzedawać za pośrednictwem giełdy. Przez cały 2014 r. to tzw. obligo gazowe wyniesie 40 proc., natomiast od 1 stycznia 2015 r. – maksymalnie 55 proc. To sprawi, że PGNiG wprowadzi znacznie większe ilości paliwa na giełdę, a tym samym pojawią się nowi sprzedawcy.