Resort skarbu montuje konsorcjum, które będzie wspierać budowę elektrowni węglowej. Wejdą do niego miedziowy potentat i Polskie Inwestycje Rozwojowe.
Opole zamiast Blachowni? KGHM może pomóc PGE / Dziennik Gazeta Prawna
Ministerstwo Skarbu Państwa szuka sposobu na sfinansowanie rozbudowy elektrowni węglowej w Opolu oraz poprawę opłacalności tej inwestycji. PGE, które chciało wycofać się z tego projektu, prawdopodobnie dostanie wsparcie ze strony spółek Skarbu Państwa. Z naszych informacji wynika, że energetycznemu koncernowi pomoże KGHM.
Scenariusz wygląda następująco: miedziowa spółka zrezygnuje z budowy bloków gazowych wspólnie z Tauronem w Blachowni, a zaangażuje się w projekt węglowy w oddalonym od Blachowni o 80 km Opolu. W resorcie skarbu nie zaprzeczają. – Pracujemy nad aktualizacją modelu inwestycji. Na tym etapie rozważane są różne scenariusze. Po wypracowaniu optymalnego rozwiązania zostanie on przekazany opinii publicznej – ucina Magdalena Kobos, dyrektor biura komunikacji MSP.
KGHM nie wyklucza ewentualnego zaangażowania we wspólny projekt z PGE. Tłumaczy, że inwestycje w energetykę, nawet po wycofaniu się z projektu Blachownia, będą niezbędne. Zużycie prądu w spółce do 2020 r. wzrośnie bowiem z 2,5 do 4,1 TWh. Nie chcą jednak mówić o szczegółach. Zasłaniają się tym, że wciąż trwają prace nad nową strategią spółki (inwestycje w energetykę mają być jej częścią). – Gdy zostanie zatwierdzona, będziemy odnosić się do poszczególnych projektów – wyjaśnia DGP Dorota Włoch, wiceprezes zarządu KGHM.
Na początku kwietnia PGE poinformowała, że podjęła decyzję o zamknięciu projektu budowy dwóch bloków węglowych o mocy po 900 MW. Prezes Krzysztof Kilian tłumaczył, że analizy przeprowadzone przez spółkę wykazały, że inwestycja nie jest rentowna. To wywołało protesty w Opolskiem. A premier Donald Tusk z początkiem czerwca ogłosił, że elektrownia będzie jednak budowana, a „rząd znajdzie środki i sposoby, aby ta inwestycja była prowadzona”.
O ile los Elektrowni Opole nie jest wciąż jasny, o tyle w przypadku Blachowni wydaje się już przesądzony. Dariusz Lubera, prezes Tauronu, przyznał w ubiegłym tygodniu, że projekt budowy bloku gazowo-parowego „zmierza ku zawieszeniu”. Analitycy pozytywnie oceniają taką decyzję. – Przy obecnych cenach energii, sięgających 145–160 zł za MWh, budowa nie była opłacalna. Szacuje się, że projekt będzie rentowny, gdy ceny energii będą powyżej 220 zł – mówi nam Michał Zasadzki z Erste Securities. Według niego jednak wejście KGHM w Opole to negatywna informacja, z tych samych powodów co w przypadku Blachowni budowa będzie bowiem nierentowna. – Parametry inwestycji są wysoce niekorzystne i przy obecnych cenach energii generować będzie ona straty – podkreśla nasz rozmówca.
Miedziowy koncern nie będzie zapewne jedynym, który dofinansuje projekt PGE. W Opole zaangażują się również Polskie Inwestycje Rozwojowe. Przedstawiciele spółki realizującej program Inwestycje Polskie uczestniczą już w spotkaniach zespołu złożonego z PGE, MSP i resortu gospodarki. – Zespół do 15 sierpnia ma wypracować projekt, który będzie wykonalny i będzie spełniał podstawowe wymogi ekonomiczne – usłyszeliśmy w resorcie skarbu.
W PIR jednak wcale nie palą się do inwestycji w Elektrownię Opole. Mariusz Grendowicz, prezes PIR, twierdzi, że jeśli projekt będzie nierentowny dla PGE, to nie będzie rentowny również dla PIR.
Nie wiadomo na razie, jaki miałby być udział KGHM i PIR w finansowaniu wartej ponad 11 mld zł Elektrowni Opole. Eksperci sugerują, że w przypadku miedziowej spółki może chodzić o ok. 2 mld zł, tyle bowiem koncern miał zainwestować w Blachowni. Michał Zasadzki twierdzi, że KGHM ma inne istotne wydatki, jak choćby zagospodarowanie projektu miedziowego Sierra Gorda w Chile. – W sumie rokrocznie wydatki inwestycyjne spółki mogą sięgać 3 mld zł. Wejście w Opole oznaczałoby kolejne gigantyczne nakłady – dodaje.
KGHM mógłby pozyskać środki na elektrownię np. ze sprzedaży akcji Tauronu (ma 10,5 proc. Tauronu wartych prawie 800 mln zł).