Energetycy będą tworzyć dodatkowe rezerwy na wypadek braku notyfikacji systemu rekompensat przez UE – ustalił DGP. Ta na razie dała zielone światło dla dopłat do rachunków dla firm energochłonnych.
DGP
Do 13 września spółki energetyczne mają czas na dostosowanie cen do poziomu z 30 czerwca 2018 r. zapisanego w ustawie prądowej.
– Sprzedawcy energii mają obowiązek zmienić warunki umów nie później niż 30 dni od wejścia w życie rozporządzenia wykonawczego do ustawy. Dokument wszedł w życie 14 sierpnia 2019 r., czyli termin na zmiany warunków umów to 13 września 2019 r. W tym celu wprowadzamy stosowne modyfikacje do systemów rozliczeniowych i to jest jeden z etapów naszych bieżących działań – precyzuje Mariusz Majewski, rzecznik PGE Obrót.
Potem wniosek o wypłatę różnicy w cenie energetycy mogą złożyć do zarządcy rozliczeń w ciągu 40 dni od rozporządzenia ministra energii, które weszło w życie 28 sierpnia. Termin mija więc 7 października. Ale to nie wszystko.
Wypłata kwoty różnicy ceny albo rekompensaty nastąpi do 30 dni od momentu otrzymania przez zarządcę prawidłowego wniosku. Niedotrzymanie terminu 7 października może skutkować brakiem rekompensaty dla danej firmy energetycznej. A to oznacza, że odbiorcy końcowi (wyjątkiem są klienci z taryfą G) zwrot za drogi prąd dostaną nawet 11 miesięcy po uchwaleniu ustawy prądowej zamrażającej ceny prądu na poziomie z połowy ubiegłego roku. Jesienią 2020 r. rekompensaty za 2019 rok otrzymają firmy energochłonne z tytułu przeznaczonej dla nich ustawy – będzie je wypłacał BGK.
– Ceny i stawki zgodne z ustawą zostaną wyliczone według faktur, jakie wystawiliśmy klientom w okresie rozliczeniowym obejmującym 30 czerwca 2018 r. lub według dostarczonych nam faktur, duplikatów lub poświadczonych kopii faktur wystawionych przez ich ówczesnych sprzedawców – czytamy w odpowiedzi resortu energii na nasze pytania.
– Faktury, duplikaty lub poświadczone ich kopie muszą przedstawić wszyscy klienci, którzy zmienili sprzedawcę energii i 30 czerwca 2018 r. nie korzystali z usług Enei. Mają na to 14 dni od otrzymania od nas pisma. Odbiorcy, którzy 30 czerwca 2018 r. byli klientami Enei, a obecnie korzystają z usług innego sprzedawcy, mogą złożyć do Enei wniosek o wydanie duplikatu faktury obejmującego ten okres – odpowiada nam poznański koncern. A co z oddawaniem pieniędzy klientom? – W zakresie rekompensat w chwili obecnej analizujemy koszty własne, marże, koszty bilansowania, które zostały opublikowane przez ministra energii – odpowiada enigmatycznie innogy.
Co się kryje pod wymijającymi komunikatami energetyków? Dmuchają na zimne. – Bruksela bowiem mimo zapowiedzi polskiej strony nie notyfikowała na razie naszej ustawy. Spółki energetyczne, które już w I kw. 2019 r. powoli zawiązywały rezerwy na ten cel, robią to dalej, a to wpływa bezpośrednio na niższe wyniki netto. Raz, że nie ma notyfikacji. Dwa, że nie są pewne, iż ustawowych pieniędzy dla wszystkich wystarczy.
– W ocenie skutków regulacji ustawy prądowej dużo mówiono o źródłach finansowania samych rekompensat, ale niewiele mówiło się o kondycji finansowej przedsiębiorstw obrotu, które przyjmują na siebie główny ciężar nowej regulacji. Eksperci od początku sygnalizowali, że o ile duże grupy kapitałowe będą w stanie przetrwać spowodowane zamieszanie, zawiązując jedynie rezerwy na zobowiązania, których wysokości nie są w stanie obecnie przewidzieć, o tyle mniejsze podmioty mogą mieć ogromny problem. Dotyczy to w szczególności polskich przedsiębiorców, którzy nie mogą liczyć na pomoc podmiotów kontrolujących z zagranicy – mówi DGP Jan Sakławski, radca prawny z kancelarii Brysiewicz i Wspólnicy.
Już w 2018 r. sprzedawcy musieli się zmagać z rosnącymi cenami oferowanej im przez sprzedawców energii, nie jest więc tak, że w kryzys wywołany przez ustawodawcę weszli jako grupa w dobrej kondycji finansowej.
– Trzeba zwrócić uwagę przede wszystkim na problemy związane z płynnością finansową. Mamy do czynienia z całą branżą gospodarki, której urzędowo obniżono ceny. W swojej praktyce spotykam się regularnie z przypadkami wycofywania się z rynku, a obecnie – coraz częściej – z wchodzeniem w postępowania restrukturyzacyjne, które mogą być ostatnią deską ratunku dla sprzedawców – tłumaczy Sakławski. – Jeżeli zarządca rozliczeń nie stanie na wysokości zadania i wypłaty nie popłyną do przedsiębiorstw obrotu w najszybszym możliwym terminie, to obawiam się, niestety, nawet fali upadłości – dodaje.