Spółka ma przedstawić odpowiedzi w ciągu dwóch tygodni po wczorajszym zebraniu akcjonariuszy.
Filip Wejman z think tanku prawniczego INPRIS reprezentujący również fundację Client Earth Prawnicy dla Ziemi oraz Jakub Gogolewski (obaj to akcjonariusze mniejszościowi) na wczorajszym walnym zgromadzeniu gdańskiej spółki zadali zarządowi prawie sto pytań, zdecydowana większość dotyczyła inwestycji za 6 mld zł w blok węglowy o mocy 1000 MW w elektrowni Ostrołęka (tzw. Ostrołęka C). Odpowiedzi chcieli uzyskać jeszcze na walnym zgromadzeniu.
Zarząd poinformował, że zgodnie z kodeksem spółek handlowych na pytania o kluczową inwestycję realizowaną wraz z Eneą odpowie za dwa tygodnie.
Wejman chciał przerwy w obradach do 23 lipca. Bezskutecznie. Wniosek w głosowaniu odrzucono. – Wszystkie pytania, które zadałem, dotyczą kluczowej inwestycji spółki, zatem starannie działający zarząd powinien móc udzielić od razu odpowiedzi – mówił Wejman.
Gogolewski pytał, czy obrady będą tłumaczone na język angielski dla zagranicznych akcjonariuszy, jak np. robi to PGE, ale na to pytanie odpowiedzi nie uzyskał.
W poniedziałek pisaliśmy o próbach torpedowania inwestycji w Ostrołęce ze strony ekologów, również dzięki zaangażowaniu w akcjonariat Energi i Enei.
O co pytali mniejszościowi akcjonariusze Energi, a jednocześnie przeciwnicy budowy Ostrołęki C?
Wejman chciał wiedzieć, jakie kroki zostały podjęte, by decyzja o rozpoczęciu prac z grudnia 2018 r. została podjęta z należytą starannością i na jakich dokumentach swoje decyzje w tej sprawie opierali członkowie zarządu i rady nadzorczej gdańskiej spółki. Interesowało go też, w jaki sposób Energa wyliczyła rentowność Ostrołęki C i z jakich analiz zewnętrznych korzystała w tej sprawie.
Dotychczasowe zewnętrzne raporty pokazywały, że Ostrołęka C nigdy się nie zwróci. I to nawet jeśli blok będzie korzystał ze wsparcia rynku mocy (mechanizm pozwalający na płacenie producentom energii elektrycznej nie tylko za jej wytwarzanie, lecz także gotowość do niego w szczycie, co ma pozwolić na doinwestowanie nowych mocy).
Pojawiło się również pytanie o to, jakie ceny uprawnień do emisji CO2 uwzględniono w symulacji. Według naszych rozmówców oraz dokumentów, do jakich dotarliśmy, są one znacznie niższe niż prognozy mówiące o nawet 40 euro za tonę (wczorajsza cena z godz. 14.00 to 26,45 euro).
Nie zabrakło też pytania o udział PGE w przedsięwzięciu. Koncern w styczniu informował, że siada do rozmów z Energą i Eneą w tej sprawie, jednak do dzisiaj nie wydano na ten temat żadnego nowego komunikatu. Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot zawiadomiło w tej sprawie KNF i UOKiK – sprawę opisaliśmy przedwczoraj.
Jakub Gogolewski pytał nie tylko o kwestie środowiskowe, lecz także kadrowe. „Czy nadal pracownikiem koncernu pozostaje były prezes zarządu spółki celowej Elektrownia Ostrołęka Sp. z o.o. Edward Siurnicki? Czy Emitent bierze pod uwagę ryzyka związane z toczącymi się postępowaniami względem firm powiązanych z byłym prezesem spółki celowej dot. zakupów węgla do Elektrowni Ostrołęka B oraz procesów remontowych w niej przeprowadzanych w poprzednich latach?” – brzmiało jedno z jego pytań. Sprawy związane z działalnością Siurnickiego opisywaliśmy w DGP od lutego. Efektem była jego dymisja w maju tego roku.
Po emocjach związanych z Ostrołęką C zarząd Energi mimo zgłaszanych wątpliwości otrzymał absolutorium za rok 2018. Sprawozdanie finansowe spółki za 2018 r. również zostało przyjęte. Podobnie jak decyzja zarządu i rady nadzorczej o tym, by ponad 495 mln zł zysku netto za ubiegły rok przeznaczyć na kapitał zapasowy i nie wypłacać dywidendy.
51,5 proc. akcji Energi jest w posiadaniu Skarbu Państwa. Dają one 64 proc. głosów na walnym zgromadzeniu.