Tauron chce odstąpić kopalnię Węglokoksowi, a biznes ciepłowniczy PGE – ustalił DGP. W grę wchodzą ok. 2 mld zł.
Kopalnia Janina w Libiążu, mająca największe złoża węgla w Polsce, przyniosła Tauronowi za 2018 r. największą stratę z jego trzech zakładów wydobywczych. Katowicka spółka, aby poprawić swoją sytuację finansową, chce sprzedać Janinę po to, by m.in. zakończyć niezbędne inwestycje w kopalni Sobieski w Jaworznie. Jest ona strategiczna dla nowego bloku węglowego o mocy 910 MW w elektrowni Jaworzno, który jest na ukończeniu i zacznie pracę do końca tego roku.
Kilka dni temu Reuters napisał, że Tauron chce sprzedać „część nierentownych kopalń” Polskiej Grupie Górniczej, Jastrzębskiej Spółce Węglowej lub Węglokoksowi. Według dwóch naszych niezależnych źródeł chodzi tylko o Janinę i miałaby ona trafić do Węglokoksu, który z kolei żegna się ze swoją kopalnią Piekary, gdzie skończyły się dostępne złoża węgla. JSW z kolei nie chce słyszeć o zakupie kopalni węgla energetycznego (Jastrzębska jest największym w Unii Europejskiej producentem węgla koksowego, bazy do produkcji stali), PGG zaś musi skupić się na inwestycjach w swoich kopalniach, ale nie tylko – na hałdach będzie budować panele fotowoltaiczne za 300 mln zł, chce też zwiększyć moc jednostki gazowej obok kopalni Chwałowice.
Tauron o potencjalnej sprzedaży kopalni nie mówi wprost, ale także nie zaprzecza takim planom i zapewnia, że na pewno nie zamierza sprzedawać całego segmentu wydobycia, właśnie ze względu na inwestycję w Jaworznie – zakup węgla w tej sytuacji byłby bez sensu, bo zmuszałby do większych opłat transportowych.
Węglokoks z pytaniami o Janinę odsyła do Tauronu. Ciekawe jest jednak to, za co miałby kupić tę kopalnię. Z nieoficjalnych informacji DGP wynika, że zamiast deklarowanych 100 mln zł zysku za 2018 r. wyszła strata. A wszystko to przez problemy produkcyjno-finansowe „stalowej nogi” Węglokoksu, czyli jego hut, które opisywaliśmy niedawno w DGP.
– Procedura badania sprawozdania finansowego przez biegłego rewidenta jest w toku. Potwierdzamy, iż spodziewane są odpisy w związku z sytuacją w spółkach hutniczych grupy, które zapewne pogorszą wyniki spółki i samej grupy kapitałowej. Skala tych odpisów na ten moment nie jest znana – mówi nam Paweł Cyz, rzecznik Węglokoksu.
Ewentualna sprzedaż Janiny przez Tauron może wystarczyć na pokrycie straty operacyjnej segmentu wydobywczego, która wyniosła w ubiegłym roku 1 mld zł (całkowite zadłużenie Tauronu to 11 mld zł przy kapitalizacji giełdowej 3 mld zł). Cena kopalni nie jest znana, ale biorąc pod uwagę, że kilka lat temu Kompania Węglowa (jej następczynią jest dziś PGG) sprzedała JSW Knurów-Szczygłowice za 1,5 mld zł, to Tauron powinien żądać za Janinę ok. 1 mld zł.
Tyle samo według naszych informacji spółka może otrzymać za sprzedaż aktywów ciepłowniczych. Może być to łakomym kąskiem dla PGE, która po zakupie aktywów francuskiego EDF stała się największym graczem na tym rynku z udziałem 15 proc. Warto przypomnieć, że PGE w pierwszej połowie maja wyemitowała 10-letnie obligacje o wartości 1,4 mld zł. Spółka nie komentuje tych informacji, jednak nieoficjalnie udało się nam potwierdzić, że zainteresowanie jest. Lista zaproszonych w otwartym postępowaniu będzie ograniczona, ale PGE na pewno się na niej znajdzie. A kolejny miliard z potencjalnej transakcji ciepłowniczej na pewno pozwoliłby Tauronowi złapać oddech i nie martwić się tak jak teraz o wskaźniki finansowe.
O ile tu roszady własnościowe nie powinny nastręczać problemów, tak inne, związane ze wspomnianą JSW, która w piątek pochwaliła się dobrymi wynikami za I kw. 2019 r., owszem. Jastrzębska od roku mówi o tym, że rozmawia z firmą Prairie Mining o przejęciu jej dwóch projektów górniczych – Jan Karski na Lubelszczyźnie i Dębieńsko na Śląsku. W DGP w lutym ujawniliśmy, że międzynarodowy arbitraż, w którym australijska spółka domaga się rozstrzygnięcia sprawy utrudniania jej przez państwo budowy dwóch kopalń, mógłby kosztować Polskę nawet 10 mld zł. Od tego czasu rozmowy na linii JSW – Prairie nie posunęły się do przodu, ale nie ze względu na ich stanowisko, tylko przez brak decyzji rządu. A konkretnie resortu energii, który nadzoruje JSW i na którego zgodę kierunkową spółka czeka. Ani Prairie, ani JSW sprawy nie komentuje. Tymczasem Reuters, powołując się na źródła rządowe, poinformował, że we wtorek odbędą się rozmowy w tej sprawie, by zażegnać groźbę arbitrażu. Nasi rozmówcy twierdzą, że przełożenie o tydzień spotkania (miało się odbyć w ubiegły wtorek) nastąpiło na osobistą prośbę ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego.