Pod koniec listopada zeszłego roku Piotrowska-Oliwa i Dudziński wygrali z PGNiG proces, w którym domagali się wypłaty zaległych odpraw. W przypadku byłej prezes chodzi o 812 tys. zł, na rzecz Dudzińskiego sąd orzekł 738 tys. zł. Łącznie z odsetkami spółka powinna zapłacić menedżerom ok. 2 mln zł. Ale na razie tego nie zrobiła, bo odwołała się od wyroku. W drugim procesie wytoczonym spółce Piotrowska-Oliwa i Dudziński domagają się zapłaty premii za ostatni miesiąc pracy. W tym wypadku chodzi o prawie 200 tys. zł. W sporze prawnym z PGNiG znajduje się także Mirosław Szkałuba. Żąda on wypłaty premii za 2013 r. W tych sprawach wyroki jeszcze nie zapadły. Jedynie Sławomir Hinc nie jest w sporze z PGNiG. „Wprawdzie w marcu 2016 przestał być szefem norweskiej spółki, ale przez trzy miesiące pracował w funkcji doradcy, dla przekazania obowiązków w spółce w okresie wypowiedzenia”
Gazowy potentat zamierza domagać się odszkodowania od byłych członków zarządu, z którymi pod koniec zeszłego roku przegrał już jeden proces
Gazowy potentat zamierza domagać się odszkodowania od byłych członków zarządu, z którymi pod koniec zeszłego roku przegrał już jeden proces
/>
„W związku z analizą umów handlowych z odbiorcami gazu spółka powzięła informacje o nieprawidłowym rozliczaniu przedmiotowych umów poprzez brak naliczania odbiorcom ceny z uwzględnieniem korekty z uwagi na ciepło spalania” – to fragment uzasadnienia do projektu jednej z uchwał walnego zgromadzenia, zwołanego na 13 września. Akcjonariusze mają wyrazić zgodę – wymaga jej statut PGNiG – na dochodzenie odszkodowania od członków zarządu, którzy „swym bezprawnym działaniem lub zaniechaniem wyrządzili spółce szkodę”. Chodzi o Radosława Dudzińskiego, Sławomira Hinca, Mirosława Szkałubę oraz Grażynę Piotrowską-Oliwę.
Głosowanie na zebraniu akcjonariuszy będzie formalnością, ponieważ niemal 72 proc. akcji PGNiG kontroluje Skarb Państwa, reprezentowany przez ministra energii. Wcześniej w sprawie zarzutów ma wypowiedzieć się rada nadzorcza spółki, w której także decydujący głos mają urzędnicy obecnego rządu.
– Te zarzuty traktuję w kategoriach wendety za to, że część z nas znajduje się w sporze prawnym ze spółką. Swoje obowiązki w czasach, kiedy zasiadałam w zarządzie PGNiG, wypełniałam z najwyższą starannością i nie mam sobie nic do zarzucenia – mówi Piotrowska-Oliwa, która prezesem PGNiG była od marca 2012 do kwietnia 2013 r. Pozostali trzej menedżerowie zasiadali w zarządzie od marca 2008 r. Sławomir Hinc w styczniu 2013 r. zrezygnował z funkcji wiceprezesa i został szefem PGNiG Norway. Dudzińskiego rada nadzorcza odwołała razem z Piotrowską-Oliwą. Szkałuba, wybrany do zarządu przez pracowników firmy, złożył rezygnację w grudniu 2013 r.
Piotrowska-Oliwa oraz Dudziński stracili posady w związku z zamieszaniem związanym z memorandum podpisanym na początku 2013 r. między spółką EuRoPol Gaz i Gazpromem. Dokument dotyczył analizy możliwości budowy drugiej nitki gazociągu jamalskiego. EuRoPol Gaz, w którym PGNiG i Gazprom miały wówczas po 48 proc. udziałów (obecnie poprzez spółkę zależną PGNiG kontroluje pozostałe 4 proc. kapitału EuRoPol Gazu), zarządza polską częścią gazociągu. Rurą kupowany od Gazpromu surowiec trafia do Polski. O zamiarze podpisania memorandum miał nie być poinformowany premier Donald Tusk. Ze stanowiskiem pożegnał się wtedy nadzorujący PGNiG minister skarbu Mikołaj Budzanowski. Tusk publicznie zażądał także wyciągnięcia konsekwencji personalnych wobec zarządu PGNiG. Rada nadzorcza nie tylko odwołała Piotrowską-Oliwę i Dudzińskiego, ale podjęła decyzję o niewypłacaniu odchodzącym menedżerom odpraw. W styczniowym wyroku Sąd Okręgowy w Warszawie stwierdził, że nie było podstaw do ich odwołania. PGNiG nie przedstawiło żadnych dowodów na potwierdzenie zarzutu o naruszeniu interesów spółki. Sąd zauważył także, że o swoich działaniach zarząd PGNiG informował kierownictwo Ministerstwa Skarbu.
– Nikt ze spółki się ze mną nie kontaktował, nie mam pojęcia, o co chodzi. To jakiś absurd – dodaje Piotrowska-Oliwa, obecnie szefowa Virgin Mobile Polska, komentując stawiane przez PGNiG zarzuty o nieprawidłowym rozliczaniu umów na dostawy gazu.
Także PGNiG nie podaje szczegółów. Pytana o wysokość ewentualnych strat, które spowodować miały działania menedżerów, spółka odsyła nas do komunikatu o zwołaniu walnego zgromadzenia. Wiadomo jedynie, że korektę ceny gazu związaną z ciepłem spalania stosuje się w przypadku największych kontraktów. Na przykład takich, jaki PGNiG ma z Azotami. Lider branży chemicznej jest największym konsumentem surowca w Polsce. W czasach, kiedy prezesem gazowej spółki była Piotrowska-Oliwa, tarnowskie Azoty (po połączeniu z firmami z Polic i Puław dziś działają pod nazwą Grupa Azoty) kupowały surowiec za ponad 1 mld zł rocznie. Każdy 1 proc. różnicy w cenie to ponad 10 mln zł. To pokazuje, że zarzuty PGNiG wobec byłych menedżerów mogą mieć znaczącą wartość.
W piątek PGNiG opublikowało także wyniki finansowe za II kw. 2017 r. Spółka zarobiła w nim 0,5 mld zł, podczas gdy przed rokiem zanotowała 115 mln zł straty. Wyniki poprawiły się we wszystkich segmentach działalności firmy.
W sprawie zarzutów ma się wypowiedzieć rada nadzorcza spółki
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama