Wielomiesięczne terminy płatności faktur przez spółki węglowe doprowadzają prywatne firmy z górniczego zaplecza na skraj bankructwa. Są pierwsze upadłości.
10 maja 2017 r., po 15 latach firma robót górniczych Intergwarex z Gliwic została wykreślona z rejestru przedsiębiorców – wynika z danych dostępnych w KRS. Pół roku wcześniej Sąd Rejonowy w Gliwicach ogłosił upadłość rybnickiej spółki Budwak o podobnym profilu działalności. Natomiast inne przedsiębiorstwa, jak np. Metrum z Żor czy Jas-Pol z Jastrzębia-Zdroju, złożyły w wydziale gospodarczym gliwickiego sądu rejonowego informację o otwarciu postępowania naprawczego – obie są obecnie „spółkami w restrukturyzacji”. Metrum od listopada 2016 r., Jas-Pol od lutego 2017 r. To tylko kilka przykładów firm okołogórniczych, które mają problemy z płynnością finansową przez opóźnione płatności od kopalń.
Powód jest jeden – bardzo długi czas oczekiwania na pieniądze z kopalń węgla kamiennego, dla których spółki m.in. drążą wyrobiska czy prowadzą roboty szybowe (część prac spółki węglowe zlecają nie swoim załogom, a firmom zewnętrznym).
– Wypłata w terminie graniczyła z cudem – mówi DGP były pracownik jednego ze wspomnianych przedsiębiorstw.
Polska Grupa Górnicza i Jastrzębska Spółka Węglowa deklarują obecnie, że płacą swoim kontrahentom po 120 dniach. Jednak, jak już pisaliśmy, w ostatnim czasie na pieniądze trzeba było czekać nawet ponad pół roku.
Outsourcing robót jest dla kopalń tańszy, ponieważ w prywatnych firmach okołogórniczych nie ma świadczeń, które są w kopalniach – jak czternastki, deputat węglowy czy piórnikowe (dopłata do wyprawki dla dzieci w wieku szkolnym). Takie świadczenia są jednak w państwowych firmach robót górniczych, co zwiększa ich koszty. To Gliwicki Zakład Robót Górniczych i Zakład Górniczych Robót Inwestycyjnych. Nasi rozmówcy z prywatnych firm twierdzą, że te dwie firmy są przez spółki węglowe faworyzowane – zarówno w przypadku wyboru wykonawcy robót, jak i płatności. Ale spółki węglowe zapewniają, że tak nie jest.
– W całym 2016 r. w kopalniach Polskiej Grupy Górniczej wydrążono w sumie 94,1 km wyrobisk korytarzowych, z czego 23,14 proc. prac wykonały firmy zewnętrzne, w tym GZRG 8,76 proc., a ZGRI 6,08 proc. – wylicza Tomasz Głogowski, rzecznik PGG.
Zakład Górniczych Robót Inwestycyjnych, istniejący wcześniej w Kompanii Węglowej, został nabyty równocześnie z pozostałymi oddziałami tej firmy w kwietniu 2016 r. przez powstającą na bazie Kompanii PGG. Pracownicy ZGRI są zatrudnieni w PGG.
– Roboty górnicze drążeniowe realizowane były przez pracowników własnych kopalń, ZGRI oraz 17 firm zewnętrznych. ZGRI jest naszym zakładem, więc nie wystawia faktur. Pozostałych kontrahentów traktujemy na tych samych zasadach i płacimy w tym samym terminie – przekonuje Głogowski.
– W I kwartale tego roku roboty dołowe wykonywało w kopalniach JSW w sumie 71 firm. Nie stosujemy żadnego podziału ze względu na własność – zapewnia Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW.
Jednak kłopoty kopalnianych kontrahentów są coraz większe, a oni sami boją się głośno protestować w obawie przed utratą kontraktów. – Nie będziemy rozmawiać, może w późniejszym terminie – usłyszeliśmy w rybnickiej firmie Vacat. Z naszych informacji wynika, że także ta spółka ma kłopoty przez opóźnione płatności. Przedsiębiorstwo zatrudnia ok. 160 osób. Kontakt z Budwakiem, Metrum, Intergwareksem i Jas-Polem również się nie powiódł. Albo „nie ma takiego numeru” mimo istniejącej strony internetowej, albo brak odpowiedzi na e-maile.
Z informacji, do których dotarł DGP, wynika, że znajdujący się w upadłości Budwak ma w urzędzie skarbowym w Bielsku-Białej prawie 690 tys. zł zaległości podatkowych.
Tymczasem kapitał zakładowy spółki to 216 tys. zł. Z kolei Jas-Pol, spółka w restrukturyzacji, 29 sierpnia 2016 r. zawiadomił gliwicki sąd rejonowy o otwarciu postępowania restrukturyzacyjnego i naprawczego. Firma z kapitałem zakładowym 2 mln zł jest winna jastrzębskiej skarbówce ponad 537,5 tys. zł zaległego podatku.
– Na karku mamy banki, których nasze problemy z odzyskaniem pieniędzy z kopalń nie interesują, płacimy odsetki od kredytów, musimy płacić ludziom pensje. Ta układanka w górnictwie zupełnie przestała się spinać – mówi DGP właściciel jednej z prywatnych firm okołogórniczych. Dodaje, że prywatne spółki zaczynają też mieć problemy z pozyskaniem ludzi do pracy, ponieważ ci wolą iść albo do państwowych przedsiębiorstw robót górniczych, albo szukają pracy w ogóle poza branżą.
Więksi gracze na polskim rynku też niechętnie mówią o czekaniu na pieniądze z kopalń, jednak oni mają nieco łatwiej. Na przykład Famur czy przejęty przez jego akcjonariusza Kopex mają zdywersyfikowaną działalność. Poza tym zarówno w przypadku produkcji maszyn górniczych, jak i usług kilkadziesiąt procent sprzedaży trafia za granicę. Famur największe problemy miał z płatnościami od Katowickiego Holdingu Węglowego. – W ramach restrukturyzacji górnictwa Polska Grupa Górnicza przejęła kopalnie KHW i rozpoczęła proces regulowania jego zobowiązań w stosunku do firm dostarczających sprzęt górniczy. Należy dodać, że inni uczestnicy rynku spłacają swoje zobowiązania w terminach wynikających z zawartych umów – mówi DGP Beata Zawiszowska, wiceprezes zarządu Famuru.