Rok 2039 będzie przełomowy dla emerytur. Wówczas ZUS zacznie obliczać i przyznawać emerytury, które będą pochodną wyłącznie zwaloryzowanej wartości realnie wpłaconych przez ubezpieczonego składek. Emerytury obliczane z uwzględnieniem kapitału początkowego staną się rzadkością. Jak zmienią się zasady obliczania emerytur? Czy przyszli emeryci mogą spać spokojnie?

Emerytury – temat wiecznie żywy

Temat emerytur, w różnych jego odsłonach, powraca, a to z powodu kolejnych zmian w przepisach regulujących funkcjonowanie systemu ubezpieczeń społecznych, czy nawet zapowiedzi tych zmian, a to w związku z pojawiającymi się prognozami sytuacji przyszłych emerytów. Bywa też kwestią poruszaną w programach politycznych, szczególnie przy okazji kampanii wyborczych.

W okresie niedawnej kampanii wyborczej w sprawie przyszłych emerytur osób, które aktualnie pozostają aktywne zawodowo, najgłośniej wybrzmiewała kwestia utrzymania obecnego wieku emerytalnego oraz emerytur stażowych, jednak system emerytalny, jak wynika z wielu analiz ekonomicznych, trapi realnie inny problem, którego źródłem jest reforma z 1999 r.– zauważa, w rozmowie z Gazetą Prawną, dr Patryk Kuzior, adiunkt w Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej.

Efekty reformy emerytalnej

Wspomniana reforma emerytalna, przeprowadzona u schyłku lat dziewięćdziesiątych, wprowadziła bowiem podział ubezpieczonych na grupy, w zależności od daty urodzenia: przed 1 stycznia 1949 r. i po 31 grudnia 1948 r. Osoby z drugiej kategorii dzieliła z kolei na:

  • ubezpieczeni urodzeni przed dniem 1 stycznia 1969 r. zostali, z pewnymi wyjątkami, objęci zasadami nowego systemu emerytalnego,
  • ubezpieczeni urodzeni po dniu 31 grudnia 1968 r. zostali objęci całkowicie zasadami nowego systemu emerytalnego.

Problem w tym, że jak zauważa ekspert, w nowym systemie emerytalnym znalazły się osoby, które podjęły aktywność zawodową związaną z ubezpieczeniem emerytalnym po 31 grudnia 1998 r., a którym przecież nikt już nie dopisze kapitału początkowego, jak to ma miejsce w stosunku do osób rozpoczynających życie zawodowe przed 31 grudnia 1998 r.

W systemie kapitałowym, w którym przyszła emerytura zależy od wielkości zgromadzonego przez ubezpieczonego kapitału, z wszystkimi tego konsekwencjami, wepchnięte zostały te osoby, które podjęły aktywność zawodową związaną z ubezpieczeniem emerytalnym właśnie po 31 grudnia 1998 r. W stosunku do osób, które pracowały wcześniej i z tego tytułu podlegały ubezpieczeniu emerytalnemu, przyjęto sztuczne założenie, które w pewnym sensie pozwalało zamienić wcześniejszy staż ubezpieczeniowy na kapitał, który przed styczniem 1999 r. nie był przecież ewidencjonowany na indywidualnym koncie ubezpieczonego. Dotyczyło to osób urodzonych po 1948 r., dla których w oparciu o staż pracy oraz wysokość zarobków ustalono tzw. kapitał początkowy, czyli kwotę, która dopisana do konta ubezpieczonego miała stanowić ekwiwalent tego, co ubezpieczony hipotetycznie odłożyłby, gdyby i wcześniej funkcjonował system kapitałowy.Z uwagi na to, że w istocie przyjęte zasady obliczania kapitału początkowego były korzystne dla ubezpieczonych, wszystkie te osoby, którym dopisano do ich kont tę sztuczną wartość początkową oszczędności emerytalnych, mają szansę na wyższe świadczenia w stosunku do osób, którym takiego kapitału nie naliczono z uwagi na rozpoczęcie ubezpieczenia już na nowych zasadach – mówi dr Patryk Kuzior.

Nowe zasady obliczania emerytur – rok 2039 będzie przełomowy

Według prognoz ZUS-u, emerytury z hipotetycznie wyliczonym kapitałem początkowym staną się rzadkością od około 2039 r. Dominującym będzie wówczas system zdefiniowanej składki, który opiera się na tym, że przyszły emeryt otrzymuje tylko tyle, ile wpłacił. Zdaniem doktora Kuziora rok 2039 będzie przełomowy.

W praktyce dopiero od około 2039 r. ZUS zacznie obliczać i przyznawać emerytury, które będą pochodną wyłącznie zwaloryzowanej wartości realnie wpłaconych przez ubezpieczonego składek. Analitycy przewidują, że właśnie wtedy w pełnej krasie uwidoczni się główny mankament systemu kapitałowego, którym jest niska tzw. stopa zastąpienia, a więc relacja należnego świadczenia emerytalnego w stosunku ostatnio pobieranego wynagrodzenia – mówi dr Patryk Kuzior.

Czy przyszli emeryci mogą spać spokojnie?

Ekspert zwraca uwagę na jeszcze jeden istotny aspekt w tej sprawie.

Rzecz jasna perspektywa konieczności utrzymania się po przejściu na emeryturę za kwotę odpowiadającą 1/3 czy nawet 40 proc. ostatnich poborów nie może napawać optymizmem przyszłych emerytów, jednakże jest w mojej ocenie coś jeszcze gorszego. Otóż po ograniczeniu roli OFE w systemie i przeniesieniu części zgromadzonych tam środków do ZUS-u kwoty zapisane w ZUS na indywidualnych kontach ubezpieczeniowych są przecież wyłącznie zapisami księgowymi, a nie odpowiednikiem realnie istniejących aktywów. Ponieważ składki, jakie wpływają do ZUS od ubezpieczonych nie są inwestowane a wydatkowane na świadczenia obecnych emerytów, owe zapisy księgowe są długiem państwa, którego wielkość już dziś sięga już kilku bilionów złotych, a więc wielokrotnie więcej niż wynosi dług publiczny. W tej sytuacji pojawia się pytanie nie tylko o wielkość świadczenia z ZUS tych, którzy osiągną wiek emerytalny za 15-20 lat, ale także o to, czy państwo będzie zdolne te świadczenia wypłacić – przestrzega dr Kuzior.