- Oszczędzający zwykle nie pamiętają, czy wskazywali osobę uprawnioną do dziedziczenia środków zgromadzonych na kontach emerytalnych. Najczęściej po prostu tego nie zrobili. Dziś miliardy złotych czekają na odbiór przez beneficjentów - uważa Bartosz Marczuk, wiceprezes zarządu Polskiego Funduszu Rozwoju, odpowiedzialny m.in. za wdrożenie PPK, tarcz finansowych MSP oraz Centralnej Informacji Emerytalnej.

Senat na ostatnim posiedzeniu postanowił odrzucić ustawę o Centralnej Informacji Emerytalnej (CIE). Co dalej z budową systemu gromadzącego informacje o oszczędnościach emerytalnych Polaków?

Ustawa wejdzie w życie, jestem co do tego przekonany. Sejm, mam nadzieję, odrzuci to niezrozumiałe weto Senatu. Na to wskazuje sejmowa arytmetyka, wynikająca z większości rządzącej koalicji. Zaznaczę też, że nie cała opozycja opowiedziała się za odrzuceniem ustawy – Koalicja Polska w Sejmie wstrzymała się od głosu.

Obliczyć prognozowaną wysokość emerytury można już dziś na PUE ZUS. Czym więc nowy system, czyli CIE, miałby się różnić od tej funkcjonalności konta ubezpieczonego? Również w Senacie ze strony opozycji padały argumenty, że dzisiaj każdy z nas, każdy obywatel ma dostęp do odpowiednich kont, posiada loginy i ma dostęp do informacji dotyczących swojej przyszłości emerytalnej.

Mówienie o tym, że ludzie w Polsce mają powszechny dostęp do wiedzy o oszczędnościach emerytalnych, to myślenie magiczne. Teoretycznie ten dostęp jest, ale w praktyce ludzie nie korzystają z tych możliwości. I to jest obiektywny problem. Mówię to na podstawie przeprowadzonych przez nas badań i danych z instytucji finansowych. Wiemy z nich, ilu ludzi zagląda na te konta. To są kilku-, najwyżej kilkunasto- procentowe wskazania dotyczące ludzi, którzy faktycznie sprawdzają stan swoich rachunków w różnych formach oszczędzania. Kolejny problem to kwestia uzupełnienia kont w otwartych funduszach emerytalnych (OFE), indywidualnych kontach emerytalnych (IKE), indywidualnych kontach zabezpieczenia emerytalnego (IKZE) czy pracowniczych programach emerytalnych (PPE) o dane beneficjenta zgromadzonych tam pieniędzy na wypadek śmierci uczestnika.

Dlaczego to jest problem?

Bo oszczędzający zwykle nie pamiętają, czy wskazywali osobę uprawnioną do dziedziczenia środków. Najczęściej po prostu tego nie zrobili. To potężny problem, który będzie narastać. Skutek jest taki, że dziś dużo pieniędzy leży niewykorzystanych. To są miliardy złotych, które czekają na odbiór przez beneficjentów tych pieniędzy. Dotyczy to właściwie wszystkich produktów emerytalnych, poza kontem podstawowym w ZUS.

ikona lupy />
Bartosz Marczuk, wiceprezes zarządu Polskiego Funduszu Rozwoju, odpowiedzialny m.in. za wdrożenie PPK, tarcz finansowych MSP oraz Centralnej Informacji Emerytalnej / Dziennik Gazeta Prawna / fot. Wojtek Górski
Na czym więc konkretnie będzie polegać wartość dodana systemu CIE dla przeciętnego obywatela?

Tu można wskazać trzy poziomy użyteczności tego systemu. Pierwszy to poziom informacyjno-edukacyjny. Projekt CIE traktujemy jako gigantyczną edukację ekonomiczną społeczeństwa. Na tym pierwszym poziomie ludzie zobaczą, gdzie, co i ile mają oraz na ile mogą liczyć w przyszłości. Będą przy tym mogli skorzystać z symulatorów pokazujących, gdzie i jak oszczędzać, żeby uzyskać określoną wysokość świadczenia, i ile mogą zyskać, jeśli będą pracować dłużej. Jestem przekonany, że to rozwiązanie spotka się z olbrzymim zainteresowaniem obywateli.

A druga użyteczność systemu?

To jego interakcyjność. Pozwoli uaktualnić cyfrowo i w jednym miejscu dane we wszystkich systemach, w których są gromadzone oszczędności. A jest to zalecane np. przy zmianie danych z dowodu osobistego, nazwiska czy adresu e-mail. Brak aktualizacji tych danych może w przyszłości powodować problemy z wypłatą pieniędzy. Nasz system, dostępny przez stronę rządową internetową obywatel.gov.pl lub aplikację mObywatel, pozwoli w sposób elektroniczny, w zasadzie po jednym kliknięciu, uaktualnić te dane.

Poza tym będzie podpięty pod bazę PESEL, więc jeśli użytkownik zmieni nazwisko, to system sam zapyta oszczędzającego, czy zmienić dane we wszystkich instytucjach finansowych.

Co niezwykle istotne, będzie można też wpisać samodzielnie wspomnianego przeze mnie wcześniej beneficjenta. Co więcej, zbudujemy też system powiadamiania go o czekających na niego pieniądzach. Jeśli wskażemy adres e-mail czy telefon beneficjenta, to tą drogą otrzyma on informację z systemu, że ma do odebrania pieniądze po naszej śmierci. Ale również gdy takiego wskazania zabraknie, system sprawdzi te dane kontaktowe po numerze PESEL dzięki podłączeniu pod rejestr danych kontaktowych. To udrożni wypłatę pieniędzy dla beneficjentów.

Wreszcie trzeci poziom?

To możliwość otrzymywania w jednym miejscu elektronicznych listów z pracowniczych planów kapitałowych (PPK), ZUS czy IKE, które teraz instytucje finansowe wysyłają do nas w różne miejsca. Użytkownik musi wcześniej wyrazić na to zgodę.

Do kiedy system miałby powstać?

Zakładam, że ustawa wejdzie w życie we wrześniu. Ustawodawca zobowiązał nas, by wykonawcę systemu wyłonić w trybie zamówień publicznych. To będzie prestiżowy przetarg. System wymaga stworzenia wielu nowych ewidencji, połączenia kilkudziesięciu instytucji, stworzenia kalkulatorów, interfejsu dla użytkownika. Przy takiej liczbie zadań do wykonania należy zakładać, że jego uruchomienie nastąpi w II–III kw. 2024 r.

Ile nas to będzie kosztować?

Koszt stworzenia tego systemu to 35 mln zł. Jak na systemy informatyczne to nie jest wygórowana kwota. To są w pełni rozliczalne środki. A zaznaczmy, że jest to olbrzymi, skomplikowany system, który będzie początkowo dotyczyć kilku, a docelowo nawet kilkunastu milionów ludzi. Następnie na jego utrzymanie, infrastrukturę, licencje, poprawki będziemy wydawać do 20 mln rocznie. Biorąc pod uwagę całość wydatków budżetu państwa na informatyzację, nie są to wielkie kwoty.

Czy znajdą się tu dane wszystkich Polaków oszczędzających w jakiś sposób na emeryturę? Są obawy o ich centralne gromadzenie.

Udział w systemie jest całkowicie dobrowolny. Każdy użytkownik będzie mógł aktywować go niejako dla siebie. Dopiero po zgodzie użytkownika do baz danych będą przekazywane dane finansowe. Stan wyjściowy aplikacji będzie więc taki, że przy pierwszym logowaniu będziemy wyrażać zgody na to, by system ściągnął te informacje. W kolejnej dobie informacje te powinny już być dostępne, a dostęp do nich będzie już zapewniony na tym koncie na stałe. Oczywiście będzie też można w każdej chwili zrezygnować z używania aplikacji.

Pojawiły się zarzuty, że system może być wykorzystany do tego, że wszystkie te oszczędności, które pokaże, będą zliczane na poczet minimalnej emerytury. Jest takie ryzyko?

Ten wniosek jest absurdalny. Aby coś takiego było możliwe, to trzeba by zmienić ustawę emerytalną, a nikomu to nawet przez głowę nie przeszło. A nawet gdyby przeszło, to CIE nie jest do tego ZUS-owi w ogóle potrzebna. ZUS mógłby, po uzyskaniu takiego uprawnienia, sam pozyskać informacje od instytucji prowadzących produkty emerytalne. Taka konstrukcja jest jednak nie do wyobrażenia. Przecież nie można łączyć pieniędzy z ZUS na świadczenie dożywotnie z gromadzonymi np. w IKE oszczędnościami, które mogą być wypłacone jednorazowo.

A co z bezpieczeństwem tych danych? Pytania o to zgłaszała również opozycja.

System będzie zapewniać najwyższe standardy bezpieczeństwa. W tej kwestii mamy już doświadczenie, bo od czterech lat prowadzimy ewidencję z danymi PPK i żadnych zastrzeżeń do nas w tej kwestii nie ma. Podobnie będziemy budować ten system. Co ważne, wszystko pozostaje w domenie publicznej, dane nie będą więc „wyprowadzone” do prywatnej spółki. Nad nami jest jeszcze nadzór i kontrola ze strony Ministerstwa Cyfryzacji (MC). Minister może np. sprzeciwić się wyborowi wykonawcy i nakładać kary pieniężne na PFR Portal, gdyby coś było nie tak.

Jaką rolę w praktyce w budowie i funkcjonowaniu CIE będzie pełnić PFR Portal, spółka zależna Polskiego Funduszu Rozwoju?

W sprawie CIE działamy na podstawie sformalizowanego porozumienia trójstronnego między nami, ZUS i MC. Resort zapewnia dostęp do systemu w witrynie obywatel.gov.pl i aplikacji mObywatel przez profil zaufany. Ministerstwo Cyfryzacji, jak wspomniałem, to nadzorca, kontroler i właściciel całości. Rola PFR Portal to budowa ewidencji IKE, IKZE, OFE i PPE oraz podłączenie do systemu PPK, ZUS i KRUS. Warto tu zaznaczyć, że jeśli chodzi o bazę ZUS, to nie będziemy jej duplikować, a jedynie ZUS podłączy ją do systemu, by dać możliwość sprawdzenia stanu konta oszczędzającemu. Oczywiście PFR Portal będzie nadzorować budowę tych systemów przez wykonawcę.

CIE nie obejmie systemu emerytur mundurowych i ogólno europejskiego indywidualnego produktu emerytalnego (OIPE). Czy to może się w przyszłości zmienić?

Jeśli chodzi o OIPE, to nie wykluczam uzupełnienia systemu w tym zakresie, choć tutaj liczy się wola ustawodawcy. Natomiast system świadczeń dla mundurowych do tego systemu raczej nie wejdzie, bo zamysłem dla jego powstania jest wgląd do tego, ile zgromadziliśmy pieniędzy na emeryturę. A systemy świadczeń dla funkcjonariuszy i żołnierzy podlegających pod resorty obrony narodowej, sprawiedliwości oraz spraw wewnętrznych i administracji to systemy zaopatrzeniowe i tam nie ma gromadzenia pieniędzy na emeryturę. Świadczenie jest w nich wyliczane co do zasady na podstawie ostatniego wynagrodzenia przed przejściem na emeryturę i określonych przeliczników. Jaką więc informację taki przyszły emeryt miałby otrzymać z CIE? Ale oczywiście jeśli mundurowy, wcześniej albo później, podlegał pod system powszechny, to te osoby nie są wykluczone z CIE. Przy czym chcemy, aby system był maksymalnie kompleksowy. Włączamy więc do niego także emerytury z KRUS, gdzie również nie ma typowego gromadzenia składek, ale zależą one m.in. od okresów składkowania, na których to okresach bazujemy w ramach CIE.

Generalnie system nie będzie ograniczony tylko do osób, które już jakieś oszczędności zgromadziły. Każdy z 30 mln dorosłych Polaków, nawet ten bez jakiejkolwiek historii zawodowej, może wywołać dotyczącą go informację w systemie i sprawdzać na bieżąco, jak wygląda jego sytuacja emerytalna.

Wciąż niewielu Polaków oszczędza dodatkowo na emeryturę. Myśli pan, że dzięki temu systemowi więcej osób się na to zdecyduje?

Dyskutowałbym, że niewielu oszczędza dodatkowo. Zauważmy, że przed PPK na ok. 16–17 mln pracujących Polaków było ok. 1 mln oszczędzających. Od 2019 r., kiedy ruszyły PPK, liczba ta znacząco wzrosła.

Obecnie mamy 3,3 mln osób w PPK, 700 tys. aktywnie oszczędzających w IKE i IKZE oraz ponad 600 tys. w PPE, które urosły dwukrotnie także dzięki PPK, ponieważ założenie PPE w określonych okolicznościach zwalniało od obowiązku tworzenia PPK. Czyli obecnie ok. 4,5 mln Polaków dodatkowo oszczędza na emeryturę, a było ich zaledwie 1 mln. To już całkiem spora grupa. Oczywiście w tej liczbie część numerów PESEL może się powtarzać. CIE pozwoli nam na bardziej dokładne statystyki. Mimo wszystko uważam, że zmiana jest rewolucyjna. Bo przecież między latami 1999 a 2019 nie udało nam się namówić Polaków na dodatkowe oszczędzanie, więc to, co stało się po wprowadzeniu PPK, to jest przełom.

Ale czy CIE tutaj coś poprawi?

Traktujemy CIE jako kolejny krok w tym samym kierunku i procesie. Jestem przekonany, że to będzie proces olbrzymiej edukacji ekonomicznej, i bez tego narzędzia, jakim będzie CIE, trudno będzie to osiągnąć. Myślę, że część ludzi zdecyduje się na większą aktywność w zakresie dodatkowego oszczędzania. Być może dzięki temu systemowi część z nich nie będzie się już zgadzać, by np. płacić im część pensji pod stołem i nie odprowadzać za nich składek do ZUS. Może to też przełożyć się na większą liczbę decyzji, by nie wypisywać się z PPK. Poza tym CIE pozwoli też m.in. na kontrolowanie przez pracownika, czy pracodawca odprowadza za niego wpłaty do ZUS. ©℗

Rozmawiała Karolina Topolska