Towarzystwo Ekonomistów Polskich chce, by blisko milion osób zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych trafiło do pracowniczych programów emerytalnych. Idea nie jest popularna.
Towarzystwo Ekonomistów Polskich chce, by blisko milion osób zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych trafiło do pracowniczych programów emerytalnych. Idea nie jest popularna.
/>
Pomysł TEP jest kolejnym mającym na celu zrównanie uprawnień pracowników z osobami zatrudnionymi na śmieciówkach. Od przyszłego roku firmy obowiązkowo będą musiały płacić składki od umów-zleceń. Trybunał Konstytucyjny uznał także, że takie osoby mają prawo się zrzeszać w związkach zawodowych oraz zakładać organizacje związkowe.
Ochrona na starość
Po reformie systemu emerytalnego osoby aktywne zawodowo obowiązkowo oszczędzają w dwóch filarach (OFE i ZUS), a trzeci jest dobrowolny. PPE, będące częścią tego filaru, okazały się niewypałem. Obecnie istnieje 1070 programów, w których oszczędza około 375 tys. osób. Na kontach jest zaledwie 9,4 mld zł.
– Emerytury osób zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych będą bardzo niskie. Dlatego proponujemy objęcie ich dodatkowym ubezpieczeniem – tłumaczy dr Joanna Rutecka, członek Polskiego Towarzystwa Polityki Społecznej i Europejskiej Sieci ds. Badań nad Dodatkowym Zabezpieczeniem Emerytalnym, współautorka raportu „Dodatkowy system emerytalny w Polsce” Towarzystwa Ekonomistów Polskich.
Eksperci proponują automatyczne włączenie zleceniobiorców do już istniejących programów, z możliwością opcjonalnego wystąpienia. W przyszłości podstawowym rozwiązaniem systemowym byłyby ogólnopolskie programy zakładowe, do których mogliby przystępować ubezpieczeni z różnych przedsiębiorstw.
– To krok w dobrą stronę. W Polsce są stosowane różne formy zatrudnienia. Nie można kogoś dyskryminować tylko dlatego, że wykonuje swoje zadania na podstawie umowy-zlecenia – tłumaczy dr Agnieszka Chłoń-Domińczak ze Szkoły Głównej Handlowej, była wiceminister pracy i polityki społecznej.
Niskie zarobki
Propozycja objęcia oszczędzaniem w PPE osób, które nie są pracownikami, ma jednak także przeciwników.
– Osoby tak zatrudnione przeważnie zarabiają za mało, żeby dodatkowo oszczędzać w PPE – zauważa dr Wojciech Nagel, ekspert od ubezpieczeń społecznych i pracy, członek Konwentu BCC i rady nadzorczej ZUS.
Rozwiązanie krytykują także związkowcy.
– Jeśli przedsiębiorcy chcą płacić dodatkowe składki za zleceniobiorców, to może niech im podniosą wypłaty. Wówczas sami zainteresowani zdecydują, na co chcą przeznaczyć pieniądze. W mojej ocenie PPE są skierowane wyłącznie do tych pracodawców, którym zależy na stabilności zatrudnienia – zauważa Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ, członek rady nadzorczej ZUS.
Możliwość oszczędzania w trzecim filarze nie podoba się również pracodawcom, którzy nie chcą słyszeć o zwiększeniu obciążeń. – Nie można uszczęśliwiać ludzi na siłę. Co więcej, przed nami bardzo trudny rok związany z koniecznością płacenia składek do ZUS od umów-zleceń. Może się okazać, że wiele firm po prostu tego nie wytrzyma – wskazuje Dorota Wolicka, wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Kropkę nad i stawia prof. Leokadia Oręziak z Katedry Finansów Międzynarodowych SGH.
– Instytucje finansowe starają się wykorzystać strach Polaków przed niskimi emeryturami, ale wprowadzenie obowiązku oszczędzania w trzecim filarze jest złym rozwiązaniem. Nie będzie kolejnych emerytur pod palmami, bowiem osoby opłacające dodatkowe składki od płacy minimalnej w przyszłości dostaną grosze – zaznacza.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama