Choć żłobków w Polsce przybywa, nadal wysoka pozostaje liczba gmin, w których brakuje jakiejkolwiek instytucji opieki dla dzieci do lat trzech – wynika z najnowszych danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej
Według czerwcowych statystyk, do których dotarł DGP, w Polsce funkcjonuje niecałe 4,7 tys. żłobków, 943 kluby dziecięce oraz ponad 2,4 tys. dziennych opiekunów. Po sześciu miesiącach 2023 r. liczba żłobków – w stosunku do 2022 r. – wzrosła, z kolei liczba klubów i dziennych opiekunów nieznacznie spadła. Na przestrzeni ostatnich lat widać jednak wyraźny trend wzrostowy we wszystkich trzech kategoriach.
Jak wynika z informacji MRiPS, dość duża pozostaje nadal liczba gmin, na których terenie nie znajduje się żadna instytucja opieki nad dziećmi do lat trzech. Jest ich 1105 (nieco więcej niż w ubiegłym roku), co stanowi 44,6 proc. wszystkich gmin w Polsce. Resort zapewnia jednak, że pracuje nad tym, aby sytuacja uległa poprawie. „W najnowszej edycji Programu Maluch plus łącznie zakwalifikowano 991 wniosków z gmin oraz 1069 wniosków podmiotów niepublicznych. Dofinansowanie będzie dotyczyć utworzenia 87 862 miejsc opieki w ponad 2 800 instytucjach na terenie 1262 gmin. Szacuje się, że liczba „białych plam” zmniejszy się z 1105 do 664” – podkreśla ministerstwo. Budżet na lata 2022–2029 wynosi 5,5 mld zł.
– Sytuacja faktycznie z roku na rok się polepsza, ale wciąż pozostawia wiele do życzenia. W Polsce nadal występują problemy z dostępem do opieki żłobkowej – komentuje w rozmowie z DGP Magdalena Biejat, członkini sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny z Lewicy.
Jak tłumaczy, „niestety żłobki w wielu polskich gminach nadal są płatne”. – Rodzice, nawet w przypadku żłobków publicznych, często muszą płacić kilkaset złotych miesięcznie. A to ogranicza możliwości aktywizacji zawodowej matek, które nie zawsze mogą pozwolić sobie na taki koszty – zauważa.
Posłanka zwraca także uwagę na dużą liczbę gmin bez jakiejkolwiek instytucjonalnej opieki. – Dopiero niedawno MRiPS zrozumiało, że chcąc uzupełnić mapę Polski o kolejne placówki, trzeba zacząć dofinansowywać inwestycje w infrastrukturę żłobkową. To, co teraz mogłoby najbardziej poprawić sytuację, to wprowadzenie rozwiązań, które wymusi na gminach budowę nowych żłobków. A to może odbyć się tylko w przypadku, gdy zapewni się samorządom odpowiednie finansowanie – wskazuje wiceszefowa klubu Lewicy.
Jak dodaje, niepokojący jest duży udział niepublicznych instytucji opieki nad najmłodszymi. Pod koniec 2021 r. ponad 75 proc. takich placówek znajdowało się w rękach prywatnych. – Mała liczba miejsc w publicznych żłobkach powoduje, że samorządy zmuszone są szukać pomocy na wolnym rynku. Tak dzieje się, chociażby w Warszawie. Miasto wykupuje miejsca dla dzieci w prywatnych placówkach, przez co wydatki samorządu rosną. Taka sytuacja nie miałaby miejsca, gdyby gminy dysponowały odpowiednią liczbą placówek publicznych – podkreśla Magdalena Biejat.
Ogólny wzrost liczby żłobków cieszy środowisko eksperckie. – Dotychczasowa polityka tego rządu była dość konserwatywna. Nacisk kładziony był na opiekę domową (500 plus, rodzinny kapitał opiekuńczy), aniżeli na żłobki i pomoc w powrocie na rynek pracy – także z perspektywy łącznych wydatków na różne formy wsparcia. Niemniej jednak liczba rosnących żłobków cieszy, bo to oznacza, że wciąż uznawane są za ważny element polityki społecznej – mówi DGP dr hab. Iga Magda z Kolegium Analiz Ekonomicznych SGH, wiceprezeska Instytutu Badań Strukturalnych.
Jej zdaniem ważną decyzją dla tego procesu była zmiany w programie Maluch plus. – Stał on się w końcu programem wieloletnim, co znacznie ułatwiło planowanie wydatkowania. Pamiętam jeszcze moment, gdy 75 proc. gmin w Polsce nie miało żadnego miejsca opieki. Dziś jest to mniej niż połowa. Choć nadal jest to dużo, to mamy do czynienia ze zmianą na plus – podkreśla rozmówczyni DGP.
– W tym momencie ważne jest to, aby oprócz dostępności zapewnić również jakość. Po stronie gmin leży odpowiednia kontrola tych instytucji. Tak, aby placówki spełniały odpowiednie warunki i zatrudniały wykwalifikowaną kadrę – wymienia wiceszefowa IBS. Badania pokazują, że rodzice zwracają dużą uwagę na jakość oferowanej opieki.
Ekspertka nie ma jednak złudzeń: rosnąca liczba żłobków, choć stanowi pomoc dla rodzin, nie odwróci niekorzystnych trendów w polskiej demografii. – Nie ma co liczyć na cud. Samo utworzenie żłobków nie spowoduje, że w Polsce nagle zacznie się rodzić dwa razy więcej dzieci. Demografia kobiet w wielu rozrodczym jest jednoznaczna. Można jedynie liczyć na to, że większa liczba żłobków pomoże nieco zahamować spadek. Ale to jest tylko jedno z narzędzi, które powinno być użyte do ratowania polskiej demografii. Trzeba zastanowić się, jak jeszcze pomóc rodzinom, które mogą mieć dzieci, ale z różnych powodów się na nie nie decydują – podkreśla dr hab. Iga Magda.