WÓYCICKA: Bronisław Komorowski ma razem z ekspertami ustalić, co może zachęcić przeciętnie zarabiających Polaków do dodatkowego oszczędzania na emeryturę
Dlaczego prezydent zabiera się za III filar oszczędności emerytalnych?
Bo dziś udział dobrowolnych oszczędności emerytalnych jest minimalny i chcemy się zastanowić, co zrobić, by zwiększyć jego rolę. Dlatego na moją prośbę Towarzystwo Ekonomistów Polskich opracowało raport na temat dobrowolnych ubezpieczeń emerytalnych. Jak spojrzymy na wycinkowe dane dotyczące IKZE – indywidualnych kont zabezpieczenia emerytalnego, to ulgi podatkowe, a więc faktycznie transfery publiczne, idą do grup o najwyższych dochodach. Czyli korzystają z nich w zasadzie wyłącznie osoby, które i tak zapewne w tej czy innej formie oszczędzałyby na starość. Z punktu widzenia polityki społecznej to fałszywy trop. A my chcemy dyskutować, czy III filar w Polsce ma szanse być faktycznym uzupełnieniem dochodów na starość przede wszystkim dla tych, którzy nie należą do najbogatszych. Prezydentowi chodzi o odpowiedź na pytanie, jak zapewnić godziwe dochody na starość przyszłym emerytom.
Godziwe, czyli jakie?
System emerytalny musi być stabilny ekonomicznie i społecznie, bez względu na zmiany demograficzne. Stabilność społeczna ma dwa aspekty. Z jednej strony to ochrona przed ubóstwem. Dotyczy to przede wszystkim takich mechanizmów, które utrzymują wysokość emerytur co najmniej na poziomie chroniącym przed popadnięciem w ubóstwo. Druga kwestia to wysokość stopy zastąpienia, która decyduje o możliwości utrzymania poziomu życia po przejściu na emeryturę. To właśnie definicja tych godziwych dochodów. Ratyfikowana przez Polskę konwencja nr 102 Międzynarodowej Organizacji Pracy wskazuje, że minimalna stopa zastąpienia nie powinna być niższa niż 40 proc. To kwestie, które prezydent stawiał już dwa lata temu i które dotyczą wszystkich krajów, w których mamy do czynienia z szybkim procesem starzenia, gdzie zmieniają się proporcje między ludnością w wieku poprodukcyjnym a czynną zawodowo. Postulowaliśmy takie kroki i niektóre zostały wykonane. Rząd wprowadził składkę od minimalnego wynagrodzenia w przypadku umów-zleceń czy opłacanie przez państwo składek za okresy opieki nad małym dzieckiem.
To być może wystarczy na emerytury minimalne.
Ale to pomaga, by stopa zastąpienia była jak najwyższa, bo ona zależy od przebiegu całej kariery zawodowej. Oprócz tego mamy stopniowe podniesienie wieku emerytalnego, co powinno wpłynąć na zwiększenie wysokości przyszłych emerytur. To lekarstwo budzące kontrowersje społeczne, ale stosowane w wielu krajach. Dlatego dyskusja wokół III filaru nie może abstrahować od faktu, że cały czas mamy problem z wypracowaniem minimalnych zabezpieczeń emerytalnych i z objęciem obowiązkowym ubezpieczeniem emerytalnym wszystkich form pracy zarobkowej. I przed nami jest dyskusja, jak te problemy na stałe i w sposób stabilny rozwiązać. Ale w wielu krajach ważną rolę w zapewnieniu godziwych dochodów na starość mają też systemy dobrowolne, na ogół pracownicze. W reformie emerytalnej dokonanej w 1999 r., która w swoim podstawowym kształcie jest odpowiedzią na wyzwania demograficzne, III filar miał być istotną częścią całego systemu emerytalnego. Ale akurat tego celu nie udało się zrealizować.
Może to niepowodzenie wynika z tego, że jesteśmy za biedni, by oszczędzać?
Kraje, w których rozwijano te filary 40 czy 50 lat temu, były tak samo lub nawet bardziej biedne. Z jednej strony można powiedzieć, że nadrabiamy lukę w konsumpcji, jaką wytworzył PRL, co utrudnia oszczędzanie. I warto się zastanowić, jak zmienić III filar, by przynosił Polakom w średnich grupach dochodowych i tych nieco niższych od średnich dodatkowe zabezpieczenie na starość. Temu ma służyć ta dyskusja. To otwarcie problemu. Jeśli pan pyta, czy Polacy nie chcą oszczędzać na emeryturę, to odpowiedź jest taka, że prawdopodobnie nie chcą. Ale może obecna oferta nie jest adekwatna do ich potrzeb.
Rynek finansowy się nie sprawdza?
Jest bardzo nieprzejrzysty. Z kolei, jeśli chodzi o systemy pracownicze, które są największym wsparciem publicznych systemów emerytalnych w Europie Zachodniej, to choć one w Polsce ruszyły, w pewnym momencie ich rozwój się zatrzymał. A, co pokazuje raport, takie systemy są dużo bardziej efektywne, gdy chodzi o dotarcie do grup średnio zarabiających. Dlatego jest pytanie, czy możemy zacząć rozmowę o takiej modyfikacji obecnie występujących form oszczędzania na starość, która przyniosłaby efekty, ale nie w grupach, które i tak są zasobne. 10 proc. najbogatszych Polaków poradzi sobie z zabezpieczeniem na starość i bez wsparcia publicznego. Chodzi o ofertę dla średniozamożnych i biedniejszych Polaków. Ale oczywiście to tylko jeden z problemów, które musimy rozwiązać, gdy chodzi o system emerytalny.
Jeśli chodzi o programy pracownicze – czy po wydłużeniu wieku emerytalnego i przy dużej zmienności zawodowej w trakcie kariery zawodowej pracownika one mają jeszcze rację bytu?
Tam, gdzie są popularne, dąży się do tego, by uwzględniały one mobilność pracowników, by pracownicy zmieniając miejsce pracy, mogli kontynuować oszczędzanie na emeryturę. Takie propozycje są w raporcie, bo jego autorzy mieli świadomość zmienionej specyfiki rynku pracy. Ja chcę podkreślić, że my na te wszystkie pomysły patrzymy z punktu widzenia adekwatności emerytur. To pytanie, co zrobić, by III filar był realnym uzupełnieniem oszczędności na starość. Oddziaływanie na gospodarkę przez zwiększenie oszczędności jest tu na drugim planie, bo to można osiągnąć różnymi metodami, np. przez oszczędności na cele mieszkaniowe. Raport wskazuje trzy kierunki rozwiązań i zaletą jest to, że one mogą być łączone. Płynące z niego rekomendacje mają być wstępem do dyskusji, jak to osiągnąć. Chcemy ją zacząć od debaty w Pałacu Prezydenckim razem z autorami raportu, przedstawicielami związków zawodowych i organizacji pracodawców oraz innymi ekspertami. Ważne jest to, że uruchomienie oszczędności wiąże się z kosztem dla pracownika, pracodawcy. Dla nas jest istotne, by ta dyskusja była toczona w dialogu społecznym. To związkowcy i pracodawcy muszą powiedzieć, na ile są gotowi do wdrożenia takich pomysłów.
Jakie będą konkluzje? Prezydencki projekt ustawy o III filarze?
Do ustawy daleko. Na razie zaczynamy debatę, ale jeśli dojdziemy do wspólnych konkluzji, możliwe są kolejne kroki. Przecież zanim ktoś zaproponuje nowe prawo, musi wiedzieć, czy ludzie zaakceptują nowe rozwiązania lub jak ich do nich przekonać. Chcemy odejść od modelu, że co chwila do systemu emerytalnego dorzuca się jakieś nowe rozwiązanie i w rezultacie jest on skomplikowany. Najpierw musi być całościowe podsumowanie problemu, a potem próba całościowego rozwiązania. Może III filar w Polsce nie ma w ogóle sensu i wystarczy się oprzeć na obecnym systemie. Ale jeśli ma sens, to musimy ustalić, jakie formy dobrowolnego oszczędzania będą skuteczne.
A kwestia zaangażowania państwa? Z raportu wynika, że większość rozwiązań byłaby dla niego kosztem, a wydatki w relacji do PKB mają w kolejnych latach spadać.
Pracownicze programy nie kosztowałyby budżetu nic, bo składaliby się na nie pracownicy i pracodawcy. A na ulgi takie jak IKZE wydajemy już dziś, choć w sposób całkowicie niezadowalający. Ale oczywiście w tych rozważaniach ważne też będzie stanowisko ministra finansów.