Przypomnijmy, że waloryzacja świadczeń to operacja cykliczna, przeprowadzana co roku w marcu. Polega na podwyższeniu emerytur i rent tak, aby zachowały one swoją realną wartość w stosunku do wzrostu cen towarów i usług. W tym celu kwota świadczenia i podstawy jego wymiaru (w wysokości przysługującej ostatniego dnia lutego roku kalendarzowego, w którym przeprowadza się waloryzację) jest mnożona przez wskaźnik waloryzacji. W kontekście podwyżki świadczenia jest on najważniejszy. Jest to średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług dla gospodarstw domowych emerytów i rencistów w poprzednim roku, zwiększony o co najmniej 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w poprzednim roku kalendarzowym.

Na razie minimum

Rząd, w kwestii wysokości procentowego udziału realnego wskaźnika płac, opowiedział się niedawno za ustawowym minimum (ma on wynieść 20 proc.). Tak przynajmniej wynika z dokumentu, który przekazał partnerom społecznym w Radzie Dialogu Społecznego (pisaliśmy o tym w DGP nr 106/2022 „Rząd w 2023 r. emerytury do góry o 9,6 proc.”).
Swoją decyzję uzasadnia kondycją finansową Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS). Jak argumentuje, jest on deficytowy i corocznie wymaga wsparcia w formie dotacji z budżetu państwa. Wynika to z faktu, że składki wpływające od osób obecnie pracujących nie pokrywają całości wypłat dla świadczeniobiorców. Przyznaje też, że nie jest to sytuacja, która w najbliższym czasie ulegnie widocznej poprawie.
Kolejnym argumentem jest sytuacja związana z pandemią, ponieważ podejmowanie w związku z nią działania, chociaż konieczne, niekorzystnie wpłynęły na sytuację finansów publicznych, w tym FUS. Zwraca również uwagę na konsekwencje wojny w Ukrainie, która również negatywnie wpływa na sferę budżetową.
„Mając to wszystko na uwadze, zwiększenie wskaźnika waloryzacji świadczeń emerytalno-rentowych w 2023 r., w części uzależnionej od realnego wzrostu płac, nie powinno wykraczać poza gwarantowane minimum” - czytamy w dokumencie skierowanym do RDS.
W efekcie rząd prognozuje, że wyniesie on nie mniej niż 109,6 proc.
Ile to będzie kosztować? Z szacunków strony rządowej wynika, że całkowity koszt waloryzacji świadczeń emerytalno-rentowych z systemu powszechnego, rolniczego i mundurowego, przy takim wskaźniku, szacowany jest na ok. 27,5 mld zł (łącznie ze skutkiem finansowym podwyższenia wysokości tzw. 13. emerytury i renty socjalnej).
Partnerzy społeczni mają na temat tej propozycji rozmawiać w środę, podczas obrad zespołu problemowego ds. ubezpieczeń społecznych. Jeżeli się nie dogadają, rząd sam określi, w drodze rozporządzenia, wysokość tego zwiększenia, biorąc pod uwagę informacje o prognozowanych wielkościach makroekonomicznych (w tym inflacji) stanowiących podstawę do opracowania projektu ustawy budżetowej na rok 2023.

Związki krytyczne

- Uważamy, że propozycja rządu jest niewystarczająca - ocenia Sebastian Koćwin, wiceprzewodniczący OPZZ. Jego zdaniem wskaźnik waloryzacji powinien wynosić nie mniej niż średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych dla gospodarstw domowych emerytów i rencistów w 2022 r., zwiększony o co najmniej 50 proc. (a nie o 20 proc.) realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia za pracę w 2022 r.
- Opowiadamy się ponadto za wprowadzeniem przepisu obligującego rząd do tego, by świadczenia emerytalno-rentowe były waloryzowane nie raz w roku, a dwukrotnie - w marcu i we wrześniu, jeśli inflacja w pierwszym półroczu przekroczy 5 proc. - wskazuje. W jego ocenie mechanizm dwukrotnej, warunkowej waloryzacji będzie stanowić dodatkową ochronę i zagwarantuje gospodarstwom emerytów i rencistów utrzymanie realnej wartości świadczeń w przypadku wysokiej inflacji.

Pracodawcy na tak

- Nie ma przestrzeni dla wyższej waloryzacji świadczeń niż przewidziane w ustawie minimum. Tym bardziej że rząd wypłaci w przyszłym roku także trzynastą, a być może nawet czternastą emeryturę - mówi Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan. W jego ocenie nie można stale podnosić świadczeń dla emerytów, bo to się odbywa kosztem osób pracujących. - Ktoś musi na to zapracować - dodaje.
Ponadto, zdaniem eksperta, wykorzystywanie systemu emerytalnego do rozwiązywania problemu ubóstwa wśród emerytów i rencistów nie jest dobrym rozwiązaniem. - Od tego jest system pomocy społecznej - wskazuje.
Doktor Antoni Kolek z Pracodawców RP ma z kolei inną propozycję. - Podczas zespołu ds. ubezpieczeń społecznych RDS będziemy starali się przekonać stronę rządową do wprowadzenia zmian w dotychczasowych zasadach podnoszenia m.in. emerytur i rent w taki sposób, by mechanizmy w nich wskazane nie obowiązywały, dopóki inflacja nie wróci do celu Narodowego Banku Polskiego - zapowiada. - Inflacja stała się najpoważniejszym zagrożeniem dla gospodarki. Polityka gospodarcza rządu powinna wspierać walkę z tym zjawiskiem. Niestety indeksacja dochodów w tempie wynikającym z obowiązujących przepisów nie przystaje do realiów gospodarczych i grozi niekontrolowanym wzrostem inflacji - dodaje ekspert.
Nie wierzy natomiast, że w roku wyborczym utrzyma się propozycja rządu, która zakłada 20-proc. wysokość procentowego udziału realnego wskaźnika płac. - Zresztą tegoroczny wskaźnik waloryzacji również był wyższy, niż wynikałoby to z podanych przez GUS wskaźników - przypomina. ©℗
ikona lupy />
Świadczenia po tegorocznej waloryzacji / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe