W czasie pandemii średni oczekiwany czas trwania życia skrócił się drastycznie. W konsekwencji osoby, które po 1 kwietnia 2022 r. złożą wniosek o emeryturę, mogą liczyć na sporo wyższe świadczenie

Skutkiem epidemii koronawirusa jest wiele nadmiarowych zgonów. W konsekwencji zmniejszyły się przewidywania dotyczące średniego dalszego trwania życia we wszystkich przedziałach wiekowych. Są one rokrocznie ujmowane w tablicach, które wylicza GUS i które są podstawą do ustalenia emerytury w nowym systemie (czyli w formule zdefiniowanej składki; dla osób urodzonych po 1949 r.). Tablice pokazują, ile ubezpieczony ma jeszcze ‒ statystycznie ‒ życia przed sobą. W praktyce wygląda to tak, że zebraną składkę przechodzącego na emeryturę dzieli się przez średnią dalszego trwania życia osoby w jego wieku. Im więcej miesięcy życia, tym świadczenie będzie niższe.
Zjazd w dół
- Spadek oczekiwanej długości życia już w 2020 r. był duży, a w 2021 r. niestety tylko się pogłębił - wskazuje Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Z opublikowanych wczoraj danych GUS wynika bowiem, że ostatnie lata to pod tym względem równia pochyła. W 2019 r. 60-latek miał przed sobą 261,5 miesiąca życia, w 2020 r. - 247,7 miesiąca, a w 2021 r. - już 238,9 miesiąca.
- Średnie dalsze trwanie życia skróciło się rok do roku o 8,8 miesiąca, podczas gdy wcześniej ta wartość rosła. Cofnęliśmy się pod tym względem do 2004 r. Jeżeli weźmiemy pod uwagę okres sprzed pandemii, to w ciągu krytycznych dwóch lat czas ten zmniejszył się o 22,6 miesiąca - wskazuje dr Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Jak podkreśla, dane te pokazują skalę niewydolności naszego systemu ochrony zdrowia w czasie pandemii. Nie chodzi tu tylko o zgony wywołane COVID-19, lecz także te wynikające z braku dostępu do ochrony zdrowia w tym czasie.
Potwierdza to Łukasz Kozłowski. - Pandemia pogłębiła ogromny dług zdrowotny, który zaciągaliśmy przez ostatnie lata, spowodowany niedofinansowaniem służby zdrowia - wskazuje.
Doktor Lasocki zwraca uwagę, że pod względem bezpieczeństwa zdrowotnego społeczeństwa cofnęliśmy się do poziomu sprzed akcesji do Unii Europejskiej.
Wpływ na świadczenia
Jak te dane przełożą się na świadczenia?
- Najnowsza tablica trwania życia pozwala obliczyć, że emerytura osoby w wieku 60 lat będzie wyższa o 3,7 proc., a osoby w wieku 65 lat - o 4,1 proc. niż świadczenie wyliczone na podstawie poprzedniej tablicy - mówi DGP prof. Gertruda Uścińska, prezes ZUS.
Jak wskazuje, 60-latka z kapitałem 500 tys. zł otrzyma 2092,51 zł emerytury, czyli więcej o 74,36 zł. 65-latek z kapitałem 500 tys. zł dostanie świadczenie w kwocie 2548,42 zł, czyli wyższe o 101,04 zł.
Dane te są jeszcze korzystniejsze dla osób, które zwlekały z zakończeniem aktywności zawodowej. - Emerytura 61-latki (czyli kobiety czekającej rok na przejście na świadczenie), która przestanie pracować w tym roku, nawet bez uwzględnienia waloryzacji i nowych składek wzrośnie o 7,7 proc. Jeszcze więcej zyska 62-latka (czekająca z przejściem na emeryturę dwa lata) - będzie to aż 18,2 proc., podczas gdy przed pandemią mogła liczyć na ok. 8 proc. - wylicza dr Lasocki.
Nie oznacza to, że wszyscy zyskają na nowych tablicach. - Skorzystają głównie osoby, które wniosek o emeryturę złożą od 1 kwietnia 2022 r. do 31 marca 2023 r. Mogą to być ubezpieczeni, którzy dopiero osiągnęli wiek emerytalny i deklarują chęć przejścia na świadczenie, ale też osoby, które już wcześniej spełniły warunki do emerytury ustalanej według nowych zasad, ale dopiero od 1 kwietnia 2022 r. do 31 marca 2023 r. złożą wniosek o jej przyznanie i wypłatę - tłumaczy ekspert.
Nie warto się spieszyć
Tomasz Lasocki przestrzega jednak przed nadmiernym pośpiechem.
- Ubezpieczeni nie powinni sugerować się tablicami, podejmując decyzję o zakończeniu aktywności zawodowej. A już na pewno nie kobiety z rocznika 1962 i mężczyźni z rocznika 1957, czyli osoby, które w tym roku osiągnęły wiek emerytalny. Niezależnie od tego, kiedy zdecydują się na emeryturę, można zastosować do nich tablice z momentu osiągnięcia wieku emerytalnego - jeżeli jest to dla nich korzystniejsze - tłumaczy.
Radzi, by rękę na pulsie trzymały pozostałe osoby, które już osiągnęły wiek emerytalny, ale wstrzymują się ze złożeniem wniosku. - Powinny one obserwować komunikaty GUS w ostatnim tygodniu marca 2023 r. i porównać wartości ze starej i nowej tablicy. Prognozuję, że tablice obowiązujące w 2023 r. ustalane na podstawie śmiertelności z 2022 r. mogą okazać się mniej korzystne, ponieważ pandemia nieco wyhamowała - zaznacza.
- Wobec tego może czekać nas dyskusja o zmianie sposobu obliczania tych kluczowych wartości - dodaje dr Lasocki.
Wskazuje, że osoby, które zdecydują się złożyć wniosek w tym roku, powinny wstrzymać się z tym przynajmniej do kwietnia, a najlepiej do lipca. - Emerytura przeliczona w lipcu będzie jeszcze korzystniejsza od tej ustalonej w czerwcu, maju lub kwietniu dzięki sporej waloryzacji. Obejmie ją bowiem kolejna waloryzacja roczna i pierwsza kwartalna za ten rok - tłumaczy ekspert.
Zwraca uwagę, że nowe tablice są mniej ważne dla emerytów, którzy łączą korzystanie z emerytur obliczonych w nowym systemie z dalszą pracą zarobkową objętą ubezpieczeniem emerytalnym.
- ZUS powiększy ich świadczenie, uwzględniając składki wpłacone od ostatniego obliczenia emerytury i tablice obowiązujące od 1 kwietnia 2022 r., ale nie obliczy świadczenia całkowicie od nowa. Jest to spójne z założeniami systemu - im później przejdziemy na emeryturę, tym większe świadczenie otrzymamy. Taki wniosek można składać raz do roku i dodatkowo po ustaniu ubezpieczenia - dodaje.
Konsekwencje
Zdaniem Łukasza Kozłowskiego, choć Fundusz Ubezpieczeń Społecznych (FUS) w perspektywie krótkoterminowej będzie mocniej obciążony wyższymi wypłatami świadczeń, długoterminowo nie powinno to wpłynąć negatywnie na stabilność systemu.
- W czasie pandemii przestała znacząco rosnąć ogólna liczba świadczeniobiorców, co też jest skutkiem wyższej śmiertelności. Dodatkowo w kolejnych latach prawdopodobnie będziemy mieli do czynienia ze zjawiskiem odwrotnym. Po ustaniu pandemii przewidywana długość życia najpewniej wzrośnie. Dlatego FUS mocno z tego powodu nie ucierpi - tłumaczy.
Jego zdaniem negatywne skutki może natomiast odczuć rynek pracy. - Możemy mieć do czynienia z kumulacją decyzji o przechodzeniu na emeryturę. W konsekwencji pracodawcy będą musieli zmierzyć się z odejściem osób, które do tej pory wstrzymywały się z taką decyzją - zaznacza ekspert. ©℗
ikona lupy />
Zmiany w długości życia / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe