Psychologów po prostu nie ma. To wypominała nam zresztą Najwyższa Izba Kontroli w raporcie na temat opieki nad pacjentkami w przypadku poronień i martwych urodzeń - mówi w rozmowie z DGP Paweł Wdówik, wiceminister w resorcie rodziny i polityki społecznej, pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych.
Wyrok TK ograniczający dostęp do aborcji został opublikowany w styczniu 2021 r. Zmiany w Programie Za Życiem pojawiają się rok po tym wydarzeniu. Czy to dobre tempo prac?
Oczywiście, wszyscy chcielibyśmy, by ta pomoc była dostępna jak najszybciej. Musimy jednak brać pod uwagę fakty dotyczące trybu procedowania. Przede wszystkim to, że chcemy by te rozwiązania były jak najwyższej jakości. Są mechanizmy (nie znałem ich wchodząc do rządu), które powodują, że w strukturze administracyjnej sprawy toczą się swoim tempem. Np. do tej pory sprawozdanie z wykonania programu miało być składane do 30 czerwca. A i tak tego terminu nie dało się utrzymać, bo z resortów spływały one zbyt późno. Dlatego wprowadziliśmy zasadę, by informacje do Rady Ministrów docierały do 30 września. Tak, by była to data realna, nie tylko na papierze.
Szybkie tempo prac jest zawsze obarczone ryzykiem błędu. Zespół, któremu przewodniczę uznał, że najważniejsze było dopracowanie wsparcia w zakresie rozbudowanej opieki zdrowotnej dla kobiet w ciąży, badań prenatalnych, zabiegów wewnątrzmacicznych, opieki psychologicznej. To efekt współpracy z resortem zdrowia, które w zespole reprezentował minister Maciej Miłkowski. Z kolei z minister Marzeną Machałek z MEiN pochyliliśmy się nad potrzebą zapewnienia wysoko kwalifikowanej kadry wspierającej kobiety i rodzinę. Zastąpienie asystentów rodziny doradcami rodziny jest wynikiem tej refleksji. Nie jest to tylko zmiana terminologiczna, ale strukturalna.
Wspominał pan, również na naszych łamach, że wpisany w Programie Za życiem asystent nie spełnił oczekiwań. Skąd pewność, że uda się to doradcy?
Głównym problemem było usytuowanie asystenta przy Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie. Czyli w miejscu, które nie kojarzy się z ofertą wsparcia o charakterze psychologicznym czy doradczym dla rodzin.
Teraz doradca dostanie zaplecze, w postaci uruchamianych w tym roku portalu i infolinii. Portal da możliwość wielorakiego kontaktu osobom szukającym wsparcia oraz rzetelnej informacji nt. niepełnosprawności i możliwych sposobów postępowania. Będzie nie tylko czat, ale wideorozmowy obsługiwane przez ludzi przygotowanych do pracy z rodziną, w której pojawia się dziecko z niepełnosprawnością. Nie musi to być wyłącznie formalnie wykształcony pedagog, psycholog, ale też rodzic z doświadczeniem, który ma ten temat przepracowany. Infolinia będzie przekierowywać do doradców rodziny.
Kiedy, gdzie i za ile ruszy to wszystko?
W tym roku przewidzieliśmy 1,6 mln zł. Teraz konieczne jest wyłonienie partnera, który to zorganizuje pod egidą Ministerstwa Rodziny, we współpracy z MEiN i MZ. Doradca będzie urzędował przy tzw. wiodących ośrodkach koordynacyjno – rehabilitacyjno – opiekuńczych (WOKRO). Tak, że jeśli zgłosi się np. rodzina z Nowego Targu z dzieckiem niedosłyszącym, to konsultant podpowie, dokąd ma się konkretnie udać.
Także o WOKRO mówił pan, że nie zdają w pełni egzaminu…
Jeśli tak powiedziałem, to miałem jedynie na myśli fakt, że jeszcze nie wszędzie są dostępne. Jednak trzeba podkreślić,że WOKRO jest jednym z tych produktów, które dzięki Programowi za życiem pojawiły się najbliżej rodziny z dzieckiem niepełnosprawnym, dlatego będziemy je rozwijać zwiększając dostępność. Założenie do zrealizowania w tym roku to przynajmniej jeden WOKRO w każdym powiecie. Ważną zmianą jest też to, że do realizacji tego zadania włączymy organizacje pozarządowe, które w dziedzinie wsparcia dla rodzin z dzieckiem niepełnosprawnym, są często najlepszym ekspertem. Nowi doradcy mają wejść do nich od 2023 r. W tym celu MEiN uruchamia od września studia dwusemestralne. Sam dostrzegam spotykając się z rodzicami, że pierwsza pomoc dla rodzin musi być dostępna i na najwyższym poziomie. Dlatego chciałem, by wspomniane WOKRO miały zapewnione finansowanie w tym roku nie na poziomie 77 mln (to szło z puli MEiN), tylko 98 mln. O brakujące blisko 22 mln zł musiałem wystąpić do Ministra Finansów. Uzyskałem je z 33. rezerwy celowej w budżecie państwa. I tak tworzy się budżet tego programu. Każdy z resortów daje, co może.
Doprecyzujmy nomenklaturę: ogłoszone zmiany dotyczą wyłącznie programu, a nie Ustawy Za życiem?
Tak. Program jest szerszym rozwiązaniem.
Jednak program jest pisany na dany czas, a ustawa po prostu jest.
Ten program też po prostu jest. W przeciwieństwie do wielu programów, nie ma terminu zakończenia. Obiecany budżet jest zaplanowany na 5 lat, ale po tym czasie będzie kontynuowany.
Trzeba podkreślić, że Program ma zwiększony budżet z 3,1 mld zł do 5,95 mld zł na lata 2022 – 2026. Lwia część tych pieniędzy idzie właśnie w obszar zdrowia - w tym na hospicja. W 2022 r. planowane są środki w wysokości ponad 970 mln zł, w tym z NFZ – 576,5 mln zł. Opieka zdrowotna obejmuje ok. 60 proc. kosztów.
Czyli pewne są jedynie środki na program na ten rok, ok. 970 mln?
Na przyszłe lata mamy konkretne plany finansowe, które kolejne ustawy budżetowe będą zatwierdzać. Program jest pisany na kilka lat po to, by resorty wiedziały, że w określonych obszarach muszą wydatkować środki na ten cel. Co najważniejsze, wie to Ministerstwo Finansów. Największy wkład jest po stronie ministerstwa zdrowia.MZ zapewnia, że wszelkie limity na usługi zdrowotne dotyczące kobiet w ciąży zostaną zniesione. Wsparcie psychologiczne w szpitalach I stopnia referencyjności ma być zagwarantowane na takim samym poziomie, w jakim było dotychczas w placówkach o III poziomie. Czyli tam, gdzie najczęściej trafiały pacjentki w ciąży wysokiego ryzyka, w tym zagrożonej wadą letalną. W ten sposób reagujemy na problemy zgłaszane przez same kobiety.
A co one mówią?
Że psychologów po prostu nie ma. To wypominał nam zresztą NIK w raporcie na temat opieki nad pacjentkami w przypadku poronień i martwych urodzeń. A także w listopadzie ubiegłego roku oceniając Program za życiem.
Przepadła natomiast propozycja nowelizacji Ustawy za życiem, którą składała Solidarna Polska? Min. Michał Wójcik mówił, że trzeba rozbudować sieć hospicjów perinatalnych.
Min. Miłkowski z resortu zdrowia zapewnia, że poprawi się dostęp do hospicjów.
W rozmowie z DGP mówił pan, że nie ma ich w każdym w województwie. Do tego nie mają mocnego zabezpieczenia finansowego i umocowania prawnego, by wejść do szpitali. Program w nowej odsłonie to zmienia?
Program nie definiuje rzeczy na tym poziomie szczegółowości. MZ ma pełną świadomość zapotrzebowania na hospicja perinatalne. Wie także o potrzebie dotyczącej zobowiązania lekarzy do informowania o hospicjach. Tu jest jednak pewna rozbieżność. Bo resort zdrowia uważa, że na poziomie ich rozporządzeń i ustaw zdrowotnych wszystko jest uregulowane. Ja jestem przekonany, że należałoby tę kwestię w najbliższym czasie uregulować w Ustawie za życiem.
Dopytam: wspomniany min. Wójcik mówił, że lekarz powinien mieć obowiązek informowania pacjentek o istnieniu hospicjum. Co z tą propozycją?
Program nie jest dla niej miejscem, tylko znowelizowana Ustawa za życiem.
Nie dało się przepracować nowelizacji w ciągu minionego roku?
Nie chcę mówić źle o niektórych koalicjantach, dlatego nie będę tego wyjaśniał. W każdym razie temat ustawy nie jest zamknięty. Chcemy ją poszerzyć o kilka nowych rozwiązań dotyczących Polskiego ładu. Także w kwestii zwiększenia świadczenia z tytułu urodzenia się żywego dziecka z ciężkim i nieodwracalnym upośledzeniem albo nieuleczalną chorobą zagrażającą życiu.
Od 2017 r. wynosi ono niezmiennie 4 tys. zł. Mimo rosnących rachunków i inflacji…
Dlatego jest oczywiste, że musi ono zostać podniesione. Ta zmiana wymaga zagwarantowania środków w ustawie, nie programie. Bo ten ostatni to kierunkowe przedstawienie polityki państwa w określonym obszarze.
Nie sądzi pan, że nowelizacja ustawy byłaby dobrą kropką nad i? A tak znów mówimy o czymś, co ma być.
Proszę pamiętać, że zmiany w Programie Za życiem dopinaliśmy rzutem na taśmę, by zapewnić jego ciągłość. Wspomniany NIK dopiero 9 listopada przedstawił oficjalnie swoją ocenę programu. Próbowaliśmy, mając półtora miesiąca do końca roku, jak najwięcej wdrożyć z rekomendacji Izby.
Półtora miesiąca? O tym, że program wymaga poważnej korekty mówiono przynajmniej od roku.
Owszem, ale chcę podkreślić, że podeszliśmy poważnie do tego, co mówiła NIK. Wykazała wiele rzeczy do zmiany, z którymi nie sposób się nie zgodzić. Np., że część programu związana z pomocą uczennicom w ciąży nie działa. Faktycznie, Ministerstwo Edukacji przygotowywało co roku miejsca do zamieszkania dla 220 dziewcząt, a korzystało z nich ledwie 8 – 10. Nikt z nas nawet nie zamierza sugerować, że tylko tyle uczennic zaszło w ciążę. Ewidentnie coś tu nie działa. Uznaliśmy, że to temat do solidnej analizy na ten rok.
Innymi słowy: kolejna sprawa, która trafia na półkę z napisem „do zrobienia”?
Nie, bo prace nad tym już trwają. Musimy zbadać dlaczego proponowane rozwiązanie nie trafia w zapotrzebowania nastoletnich matek. Być może pokutuje brak wsparcia psychologicznego. I pokój z łazienką nie wystarcza. Na pewno potrzeba rozwiązań zindywidualizowanych, które dopasują się do każdej z sytuacji.