Rząd proponuje dopłaty do składek dla najmniej zarabiających osób z branży artystycznej wpłacane ze specjalnego funduszu. Wśród ekspertów nie ma jednak zgody co do zasadności ich wprowadzenia.
Rząd proponuje dopłaty do składek dla najmniej zarabiających osób z branży artystycznej wpłacane ze specjalnego funduszu. Wśród ekspertów nie ma jednak zgody co do zasadności ich wprowadzenia.
Problem niedostosowania zasad podlegania ubezpieczeniom społecznym (szczególnie wysokość i częstotliwość opłacania składek) do specyfiki działalności prowadzonej przez artystów i twórców był wielokrotnie podnoszony przez przedstawicieli tych środowisk. Zwracali oni uwagę, że zawody artystyczne cechuje nieregularność przychodów, okresy przestojów, szczególny rytm i czas pracy, niekiedy skrócony okres zdolności do wykonywania zawodu i duże obciążenia zdrowotne. Nawet resort kultury, dziedzictwa narodowego i sportu przyznawał, że brak odpowiednich uregulowań prawnych skutkuje dyskryminacją artystów, często pozbawionych dostępu do świadczeń.
W efekcie opracował propozycję regulującą kwestie dotyczące tej grupy zawodowej. Chodzi o projekt ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego, którego założenia zostały opublikowane w wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów. Wynika z nich, że artyści pozostaną w powszechnym systemie ubezpieczeń, ale zostanie im zapewniona pomoc przy opłacaniu składek. W tym celu powstanie specjalny fundusz wsparcia dla najmniej zarabiających osób mających status artysty. Głównym źródłem jego finansowania będą środki pozabudżetowe z opłaty reprograficznej. Jeżeli okażą się niewystarczające, uzupełni je dotacja celowa z budżetu państwa.
Źródło finansowania
I właśnie źródło finansowania budzi wątpliwości ekspertów. Arkadiusz Pączka z Federacji Przedsiębiorców Polskich ma obawy, że to zapowiedź podwyżki opłaty reprograficznej lub rozszerzenia jej na kolejne urządzenia, np. smartfony i smart TV. – Na razie nie znamy projektu, ale jeżeli faktycznie by do takich zmian doszło, mogłyby się one negatywnie odbić na przedsiębiorcach – zaznacza.
Podobnego zdania jest Michał Kanownik, prezes Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego Elektronicznego. – Rząd, realizując słuszną ideę, planuje zastosować niewłaściwe narzędzia – mówi. Zwraca uwagę, że opłata reprograficzna jest przeżytkiem. Płacą ją producenci i importerzy urządzeń powielających i odtwarzających (np. odtwarzaczy MP3 i nagrywarek CD) oraz czystych nośników (np. kart pamięci). Ma ona rekompensować stratę, którą twórcy ponoszą z tytułu legalnego kopiowania ich twórczości. Możemy np. przegrać z radia na płytę piosenkę i w konsekwencji nie będziemy już zainteresowani płytą artysty. – Obecnie jednak przy tak szerokiej dostępności kultury online powielanie można uznać za anachronizm. Dlatego należy na nowo przemyśleć konstrukcję opłaty reprograficznej – mówi Michał Kanownik.
Ekspert nie ma wątpliwości, że podwyżka opłaty lub poszerzenie jej zakresu o nowe urządzenia będą wiązać się ze wzrostem cen tych produktów. – Mamy przykłady z wielu krajów Europy, że wraz ze wzrostem tego typu opłat rosną też ceny urządzeń – mówi i podkreśla, że w Polsce mamy jedne z najniższych cen elektroniki w Europie.
– Wejście w życie zmian, o których rozmawiamy, spowoduje, że polscy dystrybutorzy będą mieli problem z utrzymaniem swojej konkurencyjnej pozycji. Ich miejsce zajmą firmy z takich państw jak Chiny, które nie płacą podatków w naszym kraju – wyjaśnia.
W odpowiedzi na pytanie DGP resort kultury tłumaczy, że opłata reprograficzna w Polsce pobierana jest od takich urządzeń jak płyty CD i DVD, kserokopiarki, skanery, faksy, a także nieużywane już magnetowidy, magnetofony, kasety VHS. Listę należy dostosować do współczesnych form korzystania z dóbr kultury. Projekt ustawy niebawem zostanie poddany konsultacjom publicznym i międzyresortowym. Wysokość opłaty będzie przedmiotem konsultacji.
Kto skorzysta
O dopłaty będą mogli się ubiegać artyści zawodowi opłacający składki na ZUS z tytułu aktualnych uprawnień artysty zawodowego. Warunkiem jest to, by ich przeciętny miesięczny dochód (ze wszystkich źródeł, nie tylko działalności artystycznej) był niższy niż 80 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej w poprzednim roku kalendarzowym.
Dopłata ma wynosić od 20 proc. do 80 proc. obowiązkowych składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne liczonych od podstawy ich wymiaru, nie wyższej niż minimalne wynagrodzenie. Pozostałą część składki będzie opłacać sam artysta.
Michał Kanownik popiera pomysł wsparcia artystów, uważa jednak, że fundusz powinny zasilać środki z budżetu państwa. Doktor Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego także uważa, że jest potrzeba wprowadzenia zaproponowanych zmian. – Założenia do projektu są wyważone, ale diabeł jak zawsze będzie tkwił w szczegółach – ocenia.
Z rezerwą do preferencji przyznawanych tylko jednej grupie zawodowej podchodzi natomiast Arkadiusz Pączka. – Jest wiele branż, w których osiąga się nieregularne przychody. Na przykład mierzą się z tym wszyscy freelancerzy – zaznacza.
W podobnym tonie wypowiada się Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan. – Już dzisiaj w systemie ubezpieczeń społecznych mamy wiele wyjątków – górników, rolników, służby mundurowe. Jestem przeciwny wprowadzaniu kolejnych odstępstw. Czym różni się artysta o niskich dochodach od każdej innej osoby aktywnej zawodowo, która mało zarabia? Powinniśmy dążyć do tego, aby wszyscy opłacali składki na takich samych zasadach – podkreśla ekspert.
Profesje artystyczne
Etap legislacyjny
Założenia do projektu opublikowane w wykazie prac legislacyjnych i programowych RM
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama