Za dużo, by zginąć, za mało, by żyć – tak można podsumować kończącą się akcję zapisów do otwartych funduszy emerytalnych. Ten rynek nieuchronnie czeka konsolidacja.
Za dużo, by zginąć, za mało, by żyć – tak można podsumować kończącą się akcję zapisów do otwartych funduszy emerytalnych. Ten rynek nieuchronnie czeka konsolidacja.
/>
Finisz zapisów do OFE jest znacznie bardziej spektakularny, niż się spodziewano. W poniedziałek do funduszy przyłączyło się ponad 96 tys. osób, co pozwoliło przekroczyć symboliczny milion złożonych deklaracji. Składać je można do czwartku. Większość z nich jest wysyłana pocztą. Może dotrzeć z kilkudniowym opóźnieniem. W efekcie ostateczną liczbę będziemy znali w połowie przyszłego tygodnia.
Rosnące w ostatnich dniach tempo spływania oświadczeń pozwala sądzić, że w OFE znajdzie się około półtora miliona ubezpieczonych. To sprawia, że wielu prezesów PTE odetchnęło z ulgą. To liczba dwu- lub trzykrotnie wyższa od tej, jakiej można się było spodziewać po tempie zapisów w kwietniu i maju. Jednak nadal o blisko połowę mniej od oczekiwań i prognoz funduszy, jakie były formułowane w momencie przyjmowania przez parlament nowych zapisów dotyczących II filaru.
– Mimo wszystko to sukces. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę zakaz reklamy czy ograniczenia w docieraniu z informacją do ubezpieczonych – twierdzi ekonomista Ryszard Petru. Ostrożność w ocenach jest uzasadniona. Wynik zapisów oznacza, że w OFE pozostanie ok. 10 proc. spośród dziś ubezpieczonych – ponad 16 mln. Najważniejsze obecnie pytanie, jakie zadają sobie szefowie PTE i resort finansów, to ile zarabiają ci, którzy zostali w OFE. Oprócz liczby osób, które się zapiszą do funduszy, będzie to miało decydujący wpływ na wielkość składki przekazywanej do OFE.
ZUS na razie nie robi analiz tego, kto został w OFE. Takie dane będą dostępne, dopiero gdy skończy się okres zapisów i przeanalizowane zostaną informacje o wszystkich ubezpieczonych.
Z kolei fundusze są informowane na bieżąco przez ZUS o osobach, które się do nich zapisały. Jednak na razie mogą jedynie szacować, jak będzie wyglądał ich przyszły klient. – Większość zapewne stanowić będą osoby, które zarabiają powyżej średniej krajowej, między 30. a 50. rokiem życia. Tutaj wielkiego zaskoczenia nie będzie. Takie osoby najbardziej interesują się swoimi oszczędnościami, bo najczęściej je na to stać – mówi Paweł Michalik, członek zarządu Axa PTE.
Podobnie oceniają szefowie innych funduszy. Liczą, że ci, którzy u nich pozostaną, należą do tych lepiej zarabiających i będą płacili wyższą składkę. O ile? Z nieoficjalnych szacunków wynika, że o 30 proc. wyższą niż obecna przeciętna. To oznacza, że jeśli w funduszach znajdzie się ok. 10 proc. ubezpieczonych, to przypłynie do nich 13 proc. pobieranej składki. Podobnie szacuje resort finansów.
– Lepiej poczekać do końca. Bo część osób z zapisujących się do funduszy to osoby unikające płacenia wyższych składek na ubezpieczenia społeczne. Nie muszą być wcale takim smacznym kąskiem dla funduszy – zastrzega z kolei urzędnik resortu pracy. Jest jeszcze jedna kategoria osób, które mogą zamieszać w statystyce. To ci, którzy wkrótce znajdą się w tzw. suwaku – mają najwyżej 10 lat do osiągnięcia wieku emerytalnego. Ich składka i tak od października, gdy suwak wejdzie w życie, przestanie płynąć do OFE, jednak nikt im nie zabronił zapisywać się do funduszy. Na razie OFE twierdzą, że ta liczba nie jest wysoka. W Avivie oceniają ją na 2 proc. składających deklarację.
Rząd szacował, że jeśli w OFE pozostanie połowa ubezpieczonych, to w drugiej części roku trafi do funduszy ok. 3 mld zł składki. Jeśli jednak do funduszy przypłynie 13 proc. składki, trafi do nich blisko 750 mln zł w tym roku. – Po zmianach do wszystkich OFE powinno wpływać ok. 1,5 mld zł nowych składek rocznie, uwzględniając najnowszy trend, jeśli chodzi o liczbę oświadczeń – zauważa prezes PTE Avivy Paweł Pytel.
Dla porównania, gdyby do OFE zapisali się wszyscy, to fundusze mogłyby liczyć w przyszłym roku na blisko 13 mld składki. Taki wynik odsuwa od nich najczarniejsze scenariusze: wycofywania się właścicieli PTE z rynku OFE lub politycznych postulatów likwidacji II filaru. Rezultat oznacza również, że czeka je konsolidacja.
– Pozytywne efekty łączenia funduszy będą atrakcyjne zwłaszcza w sytuacji, gdy spadła wartość kapitałów netto w OFE, od których pobierana jest opłata za zarządzanie – ocenia Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole. Tempo łączenia zależy nie tylko od tego, ilu zostanie ubezpieczonych w OFE, ale także u kogo zostaną. Wiele wskazuje na to, że relatywnie najbardziej skorzystają największe fundusze. – Do Avivy trafiło ponad 200 tys. ubezpieczonych, ale za wcześnie na podsumowanie – mówi Paweł Pytel. Z kolei z informacji uzyskanych od ING wynika, że do ING OFE do poniedziałku trafiło niemal 280 tys. To oznacza, że do obu funduszy, w których obecnie znajduje się ok. 33 proc. ubezpieczonych, w wyniku zapisów trafi blisko połowa osób, które zdecydowały się pozostać w OFE.
Tracić będą mniejsi. To ich czeka łączenie lub fuzja z większymi funduszami. – Konsolidacja będzie trwała, ale nie będzie gwałtowna. W ciągu dwóch lat liczba funduszy spadnie o połowę. W większości są częściami dużych grup kapitałowych – twierdzi Roland Paszkiewicz, rzecznik Centralnego Domu Maklerskiego Pekao SA.
Bez względu na ostateczny wynik cieszyć się będzie minister finansów. Wszystko wskazuje na to, że do OFE trafi 2,3 mld zł składki mniej, niż założono w budżecie, i o tyle samo mniejsza będzie dotacja do ZUS. Czyli skutkiem będzie niższy o taką sumę deficyt budżetowy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama