Waloryzacja procentowa będzie utrzymana. Nie będzie mogła być niższa niż ustalona kwota. Najpewniej 35 zł. Rząd zastanawiał się, czy w przyszłym roku utrzymać obecny mechanizm waloryzacji rent i emerytur (zwiększają się o określony procent, wyliczany na podstawie inflacji i tempa wzrostu wynagrodzeń w gospodarce), czy zastąpić go waloryzacją kwotową.
Waloryzacja procentowa będzie utrzymana. Nie będzie mogła być niższa niż ustalona kwota. Najpewniej 35 zł. Rząd zastanawiał się, czy w przyszłym roku utrzymać obecny mechanizm waloryzacji rent i emerytur (zwiększają się o określony procent, wyliczany na podstawie inflacji i tempa wzrostu wynagrodzeń w gospodarce), czy zastąpić go waloryzacją kwotową.
/>
W pierwszym przypadku ze względu na bardzo niską inflację najsłabiej uposażeni otrzymaliby symboliczne podwyżki, rzędu kilku złotych. W drugim przypadku wszyscy emeryci dostaliby tyle samo, co uderzyłoby w tych, którzy mają wysokie świadczenia. Z naszych informacji wynika, że ostatecznie rząd proponuje kompromisowe rozwiązanie – może je ogłosić oficjalnie pod koniec sierpnia, jeśli wcześniej przystanie na nie premier Tusk. Przyszłoroczna waloryzacja będzie procentowa, ale jednocześnie nie niższa niż określona kwota. Jaka? Najprawdopodobniej 35 zł, choć na wszelki wypadek, w obawie o stan przyszłorocznego budżetu, rząd bierze pod uwagę także scenariusze z mniejszą podwyżką dla najsłabiej uposażonych – 10 zł. W praktyce takie rozwiązanie oznaczałoby, że ci, w przypadku których waloryzacja procentowa jest korzystniejsza, dostaliby tyle, ile z niej wynika. Ci, którym na jej skutek wypłacono by mniej, otrzymaliby gwarantowaną kwotę. Oznacza to jednak wyższe wydatki z budżetu państwa – zarówno w porównaniu z waloryzacją procentową, jak i kwotową.
Na przejściowej zmianie zasad waloryzacji – w zależności od wprowadzonej wersji – skorzystają emeryci i renciści o świadczeniach do 1250 zł (jeśli weszłoby w życie rozwiązanie z kwotą podwyżki 10 zł). Jeśli zapadnie decyzja o wyższej podwyżce (o 35 zł), skorzystaliby wszyscy, których emerytury nie przekraczają 1730 zł.
W pierwszym przypadku kwotowa podwyżka byłaby korzystna dla niespełna miliona spośród blisko pięciu milionów emerytów, którym świadczenia wypłaca ZUS. W drugim – już dla ponad dwóch milionów. W obu przypadkach korzystają renciści i emeryci z KRUS.
Rząd zastanawia się nad zmianą waloryzacji rent i emerytur w 2015 r. z powodu niższej od prognoz inflacji. Bez tego przyszłoroczna podwyżka może być bardzo niska. Obecnie w rozporządzeniu w sprawie wskaźnika waloryzacji na przyszły rok rząd założył, że wyniesie ona 2,2 proc. Ale taki szacunek opiera się na prognozie, że średnioroczna inflacja wyniesie 1,5 proc. To dawno nierealne. – Do tej pory prognozowaliśmy inflację na poziomie 0,1 proc., ale dojdzie do tego szok wynikający z embarga, dlatego możemy mieć zerowy wzrost cen – zapowiada Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole.
Analitycy nie są w tych oczekiwaniach odosobnieni. Także resort finansów spodziewa się, że inflacja będzie poniżej 0,5 proc. Sytuacji nie ratuje drugi wskaźnik składający się na wyliczenie podwyżki, czyli 20 proc. realnego wzrostu płac. Według prognoz rządu ma to być 0,52 pkt. proc. I nie zrekompensuje symbolicznego lub zerowego wzrostu cen.
Przyszłoroczny wskaźnik waloryzacji może wynieść zaledwie 0,8 proc. i byłby najniższy od 2002 roku. Jakie ma to skutki w praktyce? Najniższa emerytura waloryzowana o 2,2 proc. wzrosłaby o ponad 18 złotych, ale gdyby waloryzacja miała wynieść 0,8 proc., już tylko o 6 zł. To z kolei wywołałoby niezadowolenie osób z najniższymi emeryturami i rentami. Za rok rząd będzie szczególnie czuły na oceny elektoratu. W 2015 roku odbędą się wybory prezydenckie i parlamentarne. Już w tym roku tabloidy krytykowały rząd za „głodową waloryzację”. W przyszłym do gazet dołączy opozycja i związki zawodowe. Zmienione zasady mają spacyfikować nastroje.
Warto pamiętać, że choć kwotowo podwyżka według obecnych zasad byłaby niska, to emeryci i renciści nie tracą. Mechanizm waloryzacji zapewnia, że podwyżki nadążają za wzrostem cen. Dodatkowo, jak zwraca uwagę Jakub Borowski, wskaźnik cen liczony dla gospodarstw domowych emerytów i rencistów z powodu dużego udziału w nim żywności może być ujemny.
Czyli koszty utrzymania emerytów i rencistów faktycznie się obniżą. Jednak taka argumentacja, choć poprawna ekonomicznie, nie trafi do seniorów, którzy zobaczą kilkuzłotowe podwyżki świadczeń.
Operacja wprowadzenia waloryzacji mieszanej pewnie odbije się na budżecie. Większość emerytów otrzyma podwyżki według dotychczasowych zasad, a część objęta kwotową podwyżką nieco wyższe. Jak wynika z naszych informacji, wariant podwyżki świadczeń kwotowo o 35 złotych to koszt około miliarda złotych plus koszt podwyżki reszty rent i emerytur na dotychczasowych zasadach. Przy założonym obecnie wskaźniku waloryzacji rent i emerytur na 2015 rok – 2,2 proc. – budżet na podwyżki wydałby blisko 3,48 mld złotych. Ale jeśli waloryzacja faktycznie wyniosłaby 0,8 proc., to ta suma maleje już do niespełna półtora miliarda. W takim przypadku mogłoby się okazać, że zmiana zasad mieści się w prognozowanej sumie lub ją tylko trochę podwyższa.
Najważniejszy w tym przypadku może się okazać wyłom w zasadach systemu emerytalnego, już raz uczyniony przy okazji waloryzacji kwotowej w 2012 r. – To może być precedens, który otworzy innym rządom drogę do powtarzania takich posunięć – zauważa dr Jakub Borowski. Z powodu obniżającego się średniego tempa wzrostu gospodarczego w perspektywie kilkunastu lat takie pokusy będą się pojawiały częściej.
Na razie poszczególne warianty są przeliczane wewnątrz rządu. Ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. Jeśli rząd się zdecyduje, pomysł ludowców na wpisanie waloryzacji kwotowej do konstytucji zapewne nie trafi pod obrady Sejmu. Dla PSL-u może mieć to drugorzędne znaczenie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama