Opozycja i związkowcy sprzeciwiają się wydłużeniu wieku emerytalnego do 67. roku życia. Ale w dyskusji o zmianach w systemie emerytalnym mają niewiele kontrpropozycji. Swoje postulaty przygotowuje Kongres Kobiet na piątkowe spotkanie z premierem.
Debata o zmianach wieku emerytalnego zacznie się nietypowo – od pomysłów opozycji, bo rządowy projekt poznamy w ciągu kilku dni. Przedstawiciele klubów parlamentarnych będą rozmawiać o tym w Pałacu Prezydenckim. Opozycja zaczyna sobie zdawać sprawę, że to właśnie o emerytury może rozegrać się największy bój w tej kadencji.
Rządowy projekt ma zawierać przepisy o stopniowym wydłużeniu wieku emerytalnego do 67. roku życia dla kobiet i mężczyzn. W przypadku kobiet proces ten ma się zakończyć w 2040 r., a w przypadku mężczyzn – 20 lat wcześniej.
SLD uważa, że kobiety powinny mieć prawo przechodzenia na emeryturę po przepracowaniu 35 lat, a mężczyźni po 40 latach pracy. Tyle że według ekspertów jest to nierealne, bo nie rozwiązuje problemu przyszłych niskich emerytur, a w przypadku kobiet może obniżać obecny wiek uprawniający do przejścia na emeryturę.
Propozycje SLD to modyfikacja projektu OPZZ, który w poprzedniej kadencji został złożony w Sejmie. Politycy Sojuszu rozpoczęli zbieranie podpisów pod wnioskiem o referendum emerytalne. – Polacy powinni odpowiedzieć na dwa pytania: czy zgadzają się z propozycją rządu wydłużenia i zrównania wieku emerytalnego i czy uważają, że w systemie emerytalnym staż pracy powinien być ważniejszy niż wiek biologiczny – podkreślał Leszek Miller.
Od dawna podpisy pod wnioskiem o referendum zbierają związkowcy. NSZZ „Solidarność” zebrał ich ponad milion. Jego postulaty wspiera klub Solidarna Polska. NSZZ „S” postuluje utrzymanie obecnych rozwiązań emerytalnych. Według polityków Solidarnej Polski oszczędności rząd powinien szukać nie w systemie emerytalnym, lecz „w głębokich kieszeniach”. Chodzi o podatek bankowy i dla zagranicznych hipermarketów. Tyle że eksperci zwracają uwagę, że skutki tych działań będą mniejsze niż te wynikające z podniesienia wieku.
PiS dopiero szykuje swoje kontrpropozycje. Na spotkaniu u prezydenta zamierza je przedstawić prof. Józefina Hrynkiewicz. – Jesteśmy przeciwni przymuszaniu do pracy do 67. roku życia, gdyż różne osoby mają różne możliwości. Profesorowie, adwokaci czy lekarze, jeśli chcą, to niech tyle pracują, ale to nie może być przymus – mówi prof. Hrynkiewicz. Wśród propozycji PiS ma się znaleźć m.in. dobrowolna przynależność do OFE. Ponadto politycy PiS będą pokazywać statystyki, z których wynika, że np. Niemcy przeciętnie przechodzą na emeryturę w wieku 60,2 roku, górnicy – 56 lat, a pracownicy budowlani – 58 lat.
Jedynym ugrupowaniem opozycyjnym, które nie mówi „nie” wydłużeniu wieku, jest Ruch Palikota. Politycy RP przyznają, że wydłużenie wieku jest konieczne, ale nie na zasadach proponowanych przez PO. Konieczne są osłony dla najbardziej poszkodowanych.
Eksperci są krytyczni. – Nie zauważyłem na razie konkretnych kontrpropozycji, ale dyskusja dopiero się rozpoczyna – mówi nam prof. Stanisław Gomułka.
Swoje postulaty szykują też przedstawicielki Kongresu Kobiet, które w piątek będą rozmawiać o reformie emerytalnej z szefem rządu. Chcą one, by wydłużenie wieku zostało uzupełnione o inne działania. – Tak, by zwiększyć miejsca pracy dla grupy 50+. Trzeba pomyśleć też o tym, jak odciążyć kobiety, które teraz w wieku 50 – 60 lat zajmują się z jednej strony chorymi rodzicami, a z drugiej wnukami – podkreśla prof. Lena Kolarska-Bobińska, europosłanka PO.
Przedstawicielki Kongresu Kobiet zwracają uwagę, że reformie wydłużającej wiek muszą towarzyszyć głębokie zmiany w polityce społecznej. Na razie premier zapowiedział już, że nie zgodzi się na żadne rozwiązania oznaczające dodatkowe koszty dla budżetu.