Szef Sojusz Leszek Miller oraz rzecznik partii Dariusz Joński wyjechali we wtorek po południu na ulice Warszawy, by zachęcać do poparcia wniosku referendalnego.
Miller powiedział dziennikarzom na konferencji prasowej przed Sejmem, że jako partia lewicowa SLD nie może przejść obojętnie obok tematu podwyższenia wieku emerytalnego.
"Proponujemy, żeby Polacy wszędzie, gdzie będzie to możliwe, mogli podpisać się pod wnioskiem o ogólnopolskie referendum. W tym referendum, żeby odpowiedzieli na dwa pytania: po pierwsze, czy zgadzają się z propozycją rządu wydłużenia i zrównania wieku emerytalnego (do 67. roku życia) i po drugie, czy uważają, że w systemie emerytalnym staż pracy powinien być ważniejszy niż wiek biologiczny, czy o dacie przejścia na emeryturę powinien decydować faktycznie przepracowany czas pracy, a nie wiek biologiczny" - mówił Miller.
Według propozycji Sojuszu kobiety mogłyby przejść na emeryturę po przepracowaniu 35 lat, a mężczyźni po 40 latach. "Ale oczywiście jesteśmy otwarci na dyskusję, gdyby taka miała miejsce" - mówił.
Miller powiedział, że akcja referendalna skierowana jest do wszystkich Polaków, a szczególnie do młodego pokolenia. "Dlatego że to wy, młode kobiety i młodzi mężczyźni, także będziecie kiedyś emerytami i warto pomyśleć o swojej emerytalnej przyszłości" - mówił.
Politycy Sojuszu planują prowadzić swoją akcję przez 3 miesiące; chcą zebrać 500 tys. podpisów. "Kiedy uzbieramy podpisy, to przekażemy je do Sejmu i będziemy oczekiwali na decyzję ws. ogłoszenia referendum" - mówił.
Miller powtórzył, że w środę na spotkaniu u prezydenta Bronisława Komorowskiego w sprawie przyszłości systemu emerytalnego w Polsce poinformuje go o prowadzeniu przez Sojusz akcji referendalnej. Jak mówił, ma zamiar także powiedzieć prezydentowi, że Sojusz jest przekonany do merytorycznej zasadności wprowadzenia systemu emerytalnego w którym to właśnie czas pracy, a nie wiek zdecyduje o przejściu na emeryturę.
Mam nadzieję, że nasza propozycja znajdzie jutro w dyskusji u pana prezydenta zwolenników - zaznaczył Miller.
Lider Sojusz pytany był przez dziennikarzy o słowa premiera Donalda Tuska, który powiedział we wtorek, że nie podda reformy emerytalnej pod referendum i czy to świadczy o odwadze szefa rządu.
"Jak to wygląda, przekonujemy się właśnie w tej chwili ws. ACTA, gdzie najpierw pan premier Tusk mówił, że sprawa już nie istnieje, umowa jest podpisana, nie będzie żadnych konsultacji, nie będzie żadnych zmian, a potem jego stanowisko ewoluowało i ewoluuje - co witam z uznaniem - bo nie tyle groźne jest popełnienie błędu, ile trwanie w błędzie" - powiedział.
"Myślę, że jeśli chodzi o wiek emerytalny, to sprawa jest o wiele poważniejsza, bo dotyczy każdego obywatela RP i premier, który z góry odrzuca jakikolwiek dialog w tej sprawie, nie postępuje roztropnie" - uważa Miller.
Lider Sojuszu dopytywany był także o propozycję PSL, która zakłada, by wraz z wydłużeniem wieku emerytalnego kobiet umożliwić matkom przechodzenie na wcześniejszą emeryturę - po urodzeniu każdego kolejnego dziecka czas pracy byłby skracany o trzy lata.
W ocenie Millera takie rozwiązanie jest niezgodne z konstytucją. "A poza tym dlaczego tylko matki mają korzystać? Jestem przekonany, że w poczęciu dzieci ojcowie też mają pewien swój ograniczony udział" - powiedział.
W czwartek politycy i sympatycy Sojuszu będą zbierać podpisy w Łodzi, w sobotę w Poznaniu.
Zgodnie z prawem Sejm może postanowić o poddaniu pod referendum określonej sprawy z własnej inicjatywy, a także na wniosek Senatu, Rady Ministrów lub obywateli. Inicjatywa obywatelska musi być poparta przez co najmniej 500 tys. osób mających prawo udziału w referendum.
Według konstytucji Sejm ma prawo zarządzić referendum ogólnokrajowe bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Wynik jest wiążący, jeśli w referendum wzięła udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania.