Obywatelski projekt zmian w ustawie emerytalnej, umożliwiający przechodzenie na emeryturę po 40 latach pracy bez względu na wiek, Sejm w czwartek skierował do dalszych prac w komisji polityki społecznej i rodziny.

Obywatelski projekt nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw został zgłoszony z inicjatywy PSL w poprzedniej kadencji w 2016 r.

"Przez opieszałość Sejmu ubiegłej kadencji i zamrożenie tego projektu procedowanie nad nim nie mogło być dokończone. Dobrze, że projekty obywatelskie nie podlegają zasadzie dyskontynuacji i są procedowane w kolejnych kadencjach" – mówił w Sejmie występujący w imieniu wnioskodawców szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

Zaznaczył, że projekt z racji upływu czasu wymaga zmian. Przypomniał, że pod tą propozycją zebrano ponad 115 tys. podpisów. Przekonywał, że obywatele chcą włączenia stażu pracy jako przesłanki do przechodzenia na emeryturę.

"Dlatego w uzupełnieniu tego projektu zgłosiliśmy w porozumieniu z OPZZ nowszy projekt, wychodzący naprzeciw oczekiwaniom społecznym, uwzględniający zmiany, które nastąpiły przez ostatnie cztery lata" – wskazał prezes PSL.

Podkreślał, że jest to propozycja szczególnie dla tych, którzy ciężko pracują od wielu lat i zaczynają pracę w młodym wieku. Przekonywał, że takie rozwiązanie przyczyni się do zmniejszenia skali zatrudnienia w szarej strefie, da także możliwość wyboru, kiedy chce się przejść na emeryturę, ale z zagwarantowanym wyższym świadczeniem emerytalnym niż minimalne.

"W tym projekcie ustawy jest mowa o 40 latach (stażu pracy – PAP) dla kobiet i mężczyzn. W projekcie uzupełniającym, który moim zdaniem powinien być wiodący, to jest 35 lat dla kobiet i 40 lat dla mężczyzn. Wiek minimalny, który powinien być wprowadzony to 55 lat dla kobiet i 60 lat dla mężczyzn" – powiedział Kosiniak-Kamysz.

Zdaniem prezesa PSL debata o emeryturach powinna być także przedmiotem obecnej kampanii wyborczej. "Staż pracy oddaje nasz wkład w cały system zabezpieczenia społecznego. Jak do tego podejdziemy, będzie miało bardzo duże znaczenie" – podkreślił.

W dyskusji Janusz Śniadek (PiS) przyznał, że ma co do projektu "mieszane odczucia" choć – jak zaznaczył – idea jest mu bliska. Wskazywał, że przedstawiony projekt ma "bardzo poważne ułomności", ponieważ odnosi się do stanu prawnego z 2016 r. przed obniżeniem wieku emerytalnego.

Mówił, że jego wątpliwości budzi to, że szef PSL "był twarzą ustaw podnoszących wiek emerytalny". Jego zdaniem jest to próba odbudowywania wiarygodności. "40 lat stażu wyłącznie składkowego wydaje się wręcz niekonstytucyjne. Z tego mogą nie skorzystać osoby, które przed 1999 r. korzystały z urlopu wychowawczego, również te osoby, które trafiły do systemu ubezpieczeń społecznych po zakończeniu nauki" – wskazywał.

Zapowiedział, że ze względu na to, że jest to projekt obywatelski PiS będzie rekomendował skierowanie go do dalszych prac.

"Ten obywatelski projekt został wniesiony w 2016 r. Cztery lata zajęło, by móc ponownie o nim rozmawiać. Ten projekt z racji tego, że cztery lata leżał zamrożony ma wiele nieaktualności. Natomiast bardzo dobrze pokazuje stosunek partii rządzącej do obywateli" – oceniła Monika Rosa (KO).

Zwracała uwagę, że warto zastanowić się, jak zachęcić osoby po przekroczeniu wieku emerytalnego do pozostania na rynku pracy. "Doświadczenia pokazują, że gdy ludzie mają możliwość przejścia na emeryturę, robią to" – mówiła.

Zdaniem posłanki KO starzenie się społeczeństwa powoduje, że "dziura w systemie emerytalnym jest ogromna i brakuje systemu, który zachęcałby do aktywności zawodowej i pozostania na rynku pracy". Dodała, że najważniejszym problemem są zbyt niskie emerytury. Wskazywała również na potrzebę debaty o całości rynku pracy i systemie emerytalnym.

Katarzyna Kotula (Lewica) zwracała uwagę, że postulat wprowadzenia emerytur stażowych popierają związki zawodowe. "Należy mieć jednak na uwadze, że głównym ryzykiem związanym z wprowadzeniem tego projektu jest obniżenie wysokości emerytur osób przechodzących na emeryturę na podstawie kryterium stażowego w porównaniu z wysokością ich emerytur, gdyby przeszły na nią po osiągnięciu wieku emerytalnego" – powiedziała.

Dodała jedocześnie, że emerytury stażowe są potrzebne jako jedna z możliwych opcji. Zapowiedziała, że Lewica zaproponuje projekt emerytur stażowych, w który będzie również obowiązkowe wprowadzenie gwarantowanej emerytury minimalnej na poziomie 1600 zł.

"Ten projekt przeleżał cztery lata, mogliśmy tę poważną dyskusję rozpocząć wcześniej" – zwracał także uwagę Mieczysław Kasprzak (PSL-Kukiz'15). Przekonywał, że to rozwiązanie nie burzy systemu i jest to jeden z elementów, które należy wprowadzić. "To podnoszą ludzie ciężkiej pracy, pracujący w bardzo trudnych warunkach. To jest bardzo dobre rozwiązanie" – podkreślił.

Wiceminister rodziny Stanisław Szwed ocenił, że projekt w tej wersji jest nie do zaakceptowania. Mówił, że powstawał on w innej sytuacji prawnej, po podniesieniu wieku emerytalnego. "Pan poseł pytał, dlaczego przez cztery lata nic nie zrobiliśmy. Ja bym powiedział panie pośle: szkoda tych 8 lat koalicji z Platformą Obywatelskiej, gdzie jedynym waszym rozwiązaniem było podniesienie wieku emerytalnego" – powiedział Szwed.

Projekt skierowano do dalszych prac w komisji polityki społecznej i rodziny.

Zgodnie z projektem na emeryturę będzie można przejść po 40 latach opłacania składek na ubezpieczenie społeczne. Do stażu pracy liczyłaby się praca na etacie, umowie-zleceniu czy prowadzenie własnej działalności gospodarczej. Nie liczyłby się czas studiów lub bezrobocia. Jeśli wyliczona emerytura byłaby niższa od minimalnej, do tego poziomu miałoby dopłacać państwo.