PAP: Kilka dni temu zaczął się październik i w życie weszły przepisy obniżające wiek emerytalny z 67 lat do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Są już pierwsi nowi emeryci? Ile wniosków wynikających z nowelizacji trafiło do ZUS do tej pory?
Prof. Gertruda Uścińska: Wypłata świadczeń ruszyła pod koniec ubiegłego tygodnia, bo mamy już całkiem sporo rozpoznanych wniosków, wydanych decyzji i przekazanych do realizacji wypłat. Mamy 48,5 tys. decyzji przyznających świadczenie, z czego 42,4 tys. poskutkuje wypłatą. Pierwszych 4,6 tys. osób powinno w poniedziałek i wtorek dostać pierwszą emeryturę, gdyż wypłata została uruchomiona w piątek.
Spośród osób, które w najbliższym czasie dostaną pierwsze wypłaty emerytur, kobiety stanowiły 55 proc., a mężczyźni – 45 proc. Jeśli chodzi o stopień ich „ubankowienia”, to 30 tys. osób we wnioskach podało numer konta, pozostałym 18 tys. pieniądze przyniesie listonosz. Z kolei 614 osobom co prawda przyznano świadczenia, ale od razu je zawieszono z uwagi na kontynuowanie zatrudnienia. Trzeba pamiętać, że aby dostać emeryturę musimy rozwiązać umowę o pracę – choćby na jeden dzień – i poinformować o tym Zakład Ubezpieczeń Społecznych.
Okres wakacji oraz wrzesień był dla nas czasem wytężonej pracy. W lipcu i sierpniu nasi doradcy emerytalni obsłużyli ponad 400 tys. osób, natomiast we wrześniu w sprawach emerytur przyjęliśmy kolejne - ponad milion osób. Z naszych szacunków wynikało, iż w ostatnim kwartale tego roku z ustawy obniżającej wiek emerytalny skorzysta 331 tys. osób. Jest to półtorakrotność rocznej liczby nowych emerytów w ostatnich dwóch latach. To wszystko obrazuje przed jak dużym wyzwaniem stanęliśmy.
Od listopada bardzo starannie przygotowywaliśmy się do stosowania ustawy. Powstał bardzo szczegółowy harmonogram przygotowań, który krok po kroku realizowaliśmy od przygotowań typowo prawnych, przez informatyczne i techniczne, po organizacyjne.
Wprowadzenie w ZUS usługi doradców emerytalnych, pomagających naszym klientom podjąć decyzję, czy przejść na emeryturę, okazało się strzałem w dziesiątkę, dlatego też zostaną oni na trwałe w ZUS. Moim zdaniem to głównie ich zasługa, że w najnowszym sondażu ZUS ma najwyższe w historii notowania opinii publicznej: pozytywnie ocenia nas już 45 proc. społeczeństwa.
Pierwszy raz uruchomiliśmy w Zakładzie usługę, która pozwalała wyliczyć prognozowaną emeryturę. Do tej pory by uzyskać takie wyliczenia trzeba było złożyć wniosek emerytalny. Już w wakacje doradcy „rozładowali” natłok wizyt, z którym zetknęlibyśmy się z początkiem września i października. Nasi klienci docenili ten krok w ich stronę. Doradcy cieszą się bardzo dużym zaufaniem.
Oczywiście wyzwaniem pozostaje grupa 34 proc. osób, które mówią o ZUS negatywnie. Dlatego dalej będziemy podejmować działania informacyjne i edukacyjne, a także wychodzić z kolejnymi ułatwieniami dla klientów.
W piątek, 1 września przeżyliśmy niespotykane dotychczas zainteresowanie składaniem wniosków emerytalnych. Złożyło je wtedy – jednego dnia – ponad 30 tys. osób, tj. prawie 20 razy więcej niż zwykle. Tamtego dnia klienci gromadzili się przed ZUS już od godziny 5.00. Otworzyliśmy sale obsługi wcześniej i – proszę sobie wyobrazić – do 9.00 rozładowaliśmy wszelkie kolejki. Mieliśmy dokładny scenariusz działań i zarządzaliśmy ruchem i liczbą dostępnych stanowisk przez cały dzień – od rana do wieczora.
Tego typu działania pozwoliły bezproblemowo obsłużyć od 1 września do dzisiaj aż 1,1 mln osób i przyjąć 340 tys. wniosków, w tym 224 tys. wynikających z obniżenia wieku emerytalnego. Oprócz tego przyjęliśmy 60,5 tys. wniosków o ponowne przeliczenie emerytury lub renty, z czego 4,8 tys. osoby wniosły o przeliczenie świadczenia ze względu na zmianę tabel długości życia, natomiast 722 osoby – o ustalenie emerytury w całości z FUS.
Szczyt minął?
Nasze szacunki mówiły o tym, że spośród uprawnionych ok. 410 tys. osób wnioski złoży ok. 83 proc., czyli właśnie 331 tys. Na dziś spośród tych 331 tys. przyjęliśmy 67 proc. wniosków. Pozostałe rozłożą się na kolejne miesiące do końca roku. Obecnie obserwujemy już ośmiokrotnie mniejsze obłożenie wizyt klientów w placówkach ZUS. Pierwsza połowa września była pod tym względem najbardziej intensywna dla naszych pracowników na salach obsługi.
Takie zainteresowanie nie było dotychczas notowane, ale byliśmy przygotowani nawet na odrobinę większe. Przewidzieliśmy chyba wszystko, co mogło się wydarzyć. Wprowadzając doradców bardzo złagodziliśmy tę falę i przez to ten okres największego obłożenia mamy już za sobą.
Mnie interesuje jeszcze jeden wskaźnik: ile wydamy decyzji bez postępowania wyjaśniającego. Ten wskaźnik ze złożonych do tej pory wniosków będzie – jak widzę obecnie – dość wysoki, bo kształtujący się powyżej 50 proc. Innymi słowy liczymy, że przynajmniej co drugi wnioskodawca w niedługim czasie otrzyma decyzję prawną i pieniądze.
Jeśli chodzi o sprawy związane z okresami składkowymi po 1999 r., to tu nie ma żadnego problemu, wszystko mamy zaewidencjonowane na indywidualnych kontach emerytalnych i nasz system informatyczny sprawnie zarządza tymi danymi. Problemy zaczynają się, kiedy sięgamy do starego systemu emerytalnego, sprzed 1999 r., do sytuacji, gdy nie ma kapitału początkowego. Wtedy sprawy zaczynają się gmatwać, komplikować i wymagają wyjaśnień.
To jedna strona Waszych działań, sprawne przyjęcie wniosków. Teraz nowi emeryci będą oceniać Was według tego, jak szybko dostaną pieniądze – kiedy ta pierwsza emerytura będzie na ich koncie, albo kiedy listonosz przyniesie ją do domu.
W tej chwili mamy ponad 48,5 tys. wydanych decyzji i 4,6 tys. świadczeń, które zostały wypłacone w pierwszym terminie, tj. 6 października. Trzeba pamiętać, że to nie będą jedyne pieniądze przekazane w tym miesiącu, bo mamy jeszcze trzy inne terminy wypłat świadczeń – oprócz 6 również 9, 11 i 13 października.
Z naszych analiz wynika, że 58 proc. wniosków zostało złożonych przez kobiety, a 42 proc. przez mężczyzn. Jednak najbardziej interesująca jest struktura wnioskodawców w innym podziale. Spośród zarejestrowanych w naszych systemach na koniec września ok. 204 tys. spraw wynikających z obniżenia wieku emerytalnego, aż 21 proc. stanowiły wnioski od osób, które wystąpiły o emeryturę, choć nie rozwiązały stosunku pracy, a zatem nadal pracują. Dalsze 28 proc. to osoby, które przed złożeniem wniosku pobierały renty i świadczenia przedemerytalne. Kolejne 37 proc. nie było aktywnych zawodowo, ani nie pobierało żadnych świadczeń. W sumie to już 87 proc. spraw. Czyli jedynie 13 proc. spraw to przypadki, w których osoby zatrudnione zwolniły się z pracy i przeszły na emeryturę.
Zastrzegam, że są to wczesne wyniki, jednak stanowią bardzo dobry sygnał, że wpływ nowelizacji na rynek pracy może nie być tak istotny, jak sugerowano w opiniach i ekspertyzach na etapie procedowania ustawy.
Czyli dla tej grupy, która złożyła wnioski jeszcze bez wypowiadania umów o pracę, to swoisty test czy iść na emeryturę – ile ZUS mi wyliczy, jakie będzie to świadczenie i dopiero potem ewentualna decyzja, czy nadal pracować, czy odejść?
Nie wykluczam, że tak będzie. Możliwe, że osobom w tej grupie zależało na uzyskaniu wraz z prawem do emerytury pewnego poczucia bezpieczeństwa. Nawet jeśli chcą dalej pracować, to emerytura daje im pewność, że w każdej chwili, gdyby cokolwiek się stało, wystąpią o jej wypłatę i będą zabezpieczeni finansowo. Trzeba w tym kontekście dodać, że średnia emerytura kobiet, którym wydaliśmy już decyzję to 1540 zł, a w przypadku mężczyzn – 2800 zł. Cieszy przy tym, że ok. 70 procent wypłat to wypłaty na konta w banku.
Operacja nie udałaby się bez zaangażowania pracowników. Część doświadczonych ludzi z ZUS również odchodziła i odchodzi na emerytury?
Jeżeli przyjęliśmy we wrześniu i w pierwszych dniach października 1,1 mln osób, a doradcy emerytalni obsłużyli w wakacje ponad 400 tys. klientów, a to wszystko przy znakomitych recenzjach ze strony obsłużonych, to trzeba jasno powiedzieć: pracownicy ZUS zasługują na to, by ich docenić, by głośno mówić o ich profesjonalizmie.
Jako prezes aktywnie zabiegam o to, aby docenić pracę osób zatrudnionych w Zakładzie również finansowo, aby mogli zarabiać więcej. W ciągu ostatnich dwóch lat dzięki wsparciu minister rodziny i pracy Elżbiety Rafalskiej i wicepremiera ministra rozwoju i finansów Mateusza Morawieckiego udało nam się wygospodarować aż 500 zł podwyżki średnio na jednego pracownika. W ostatnich latach to nienotowana skala podwyżek. W ZUS nastąpił 13,7-proc. wzrost funduszu wynagrodzeń i przeciętnej płacy. To największy wzrost od 2000 r.
Przez lata w Zakładzie nie było podwyżek. Wcześniej był czteroletni spór zbiorowy zakończony 60-złotową podwyżką. Oczywiście, na tle administracji publicznej płace w ZUS są gdzieś pod koniec stawki, jednak te podwyżki w 2016 i 2017 r., a także 1 tys. nagrody specjalnej na ubiegłoroczny Dzień Pracownika ZUS, to nie są kwoty, obok których można przejść obojętnie. Pracujemy także nad rozwiązaniami systemowymi modelu organizacji, co powinno poprawić sytuację w tym zakresie.
Wbrew obawom niektórych pesymistów nie wykorzystaliśmy dotychczas dostępnego limitu nadgodzin. Jesteśmy dopiero na poziomie 25 proc. ich wykorzystania. Oczywiście ten pułap wzrośnie, bo teraz przyszedł czas na analizę wniosków i ustalanie prawa do emerytur. Mam jednak dodatkowe środki na wypłatę wynagrodzeń za nadgodziny i nagród dla osób, które stoją w pierwszym szeregu przy obsłudze spraw.
Ale spór zbiorowy trwa...
Poświęciłam wiele wysiłku i czasu oraz zaangażowałam znaczne zasoby, aby pociągnąć go w kierunku pozytywnego i korzystnego dla wszystkich rozwiązania. Liczę, że w niedługim czasie tak też się stanie. Jednak do tego niezbędna jest rzeczywista wola porozumienia z obu stron.
Chciałabym doprowadzić w ZUS do sytuacji, w której nie będzie dysproporcji w nakładzie pracy na tożsamych stanowiskach w różnych częściach Polski. Nie może być tak, że w jednym oddziale pracownik obsługuje np. 400 kont składkowych, a w drugim 800. Standard powinien być jednakowy dla wszystkich. To będzie zmiana, która przysłuży się pracownikom, także w aspekcie wynagrodzeń.
Przed zmianami obawy dotyczyły też wystarczających środków – ściągalności składek i tej dodatkowej puli pieniędzy dla nowych emerytów.
Środków na emerytury dotychczas nie zabrakło i po obniżeniu wieku emerytalnego nic się nie zmieniło – wypłata jest objęta gwarancją państwa. Co więcej, odnotowujemy bardzo wysokie wpływy ze składek do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, dzięki której składki pokrywają nawet ponad 80 proc. wydatków na świadczenia. Takiej sytuacji FUS nigdy nie odnotował; już ubiegły rok zakończony wynikiem na poziomie 74,5 proc. był rekordowy, ale teraz mamy naprawdę historyczną chwilę.
Rozmawiał: Aleksander Główczewski(PAP)