O pomysłach finansowych zachęt do nieprzechodzenia na emeryturę doniosły w poniedziałek "Puls Biznesu" i "Dziennik Gazeta Prawna".
"Ta zachęta, o której pan mówił, powołując się na pomysły (...) resortu rozwoju, to nie są jeszcze projekty. Musiałabym znać więcej szczegółów (...) Resort rodziny, pracy nie uczestniczy w przygotowywaniu tego pomysłu, póki co, więc myślę, że to dzisiaj jest taka debata publiczna nad czymś, co nie ma jeszcze kształtu bardziej konkretnego" - powiedziała minister we wtorek w radiowych "Sygnałach Dnia", pytana o te doniesienia. "Chciałabym wiedzieć, jak wyglądają skutki finansowe, co w zmian" - zaznaczyła.
Oceniła, że znacząco poprawia się świadomość Polaków związana z tym, że od wieku przejścia na emeryturę będzie zależało ich przyszłe świadczenie. "Ale to jest ich decyzja o przejściu (na emeryturę-PAP)" - zastrzegła.
Rafalska podała, że już dzisiaj 17 proc. osób, mimo osiągnięcia wieku emerytalnego, pozostaje w pracy, "bez żadnych dodatkowych zachęt". "Więc musiałabym wiedzieć, co w zamian za ten bonus, czy resort będzie wtedy proponował jakieś np. limity w zarobkowaniu, czy inne propozycje (...)" - zaznaczyła.
Jak powiedziała, skłaniałaby się do tego, żeby spokojnie zobaczyć, jak "ten system się policzy" po wejściu nowych regulacji w życie 1 października b.r.
"Uważam, że są dalece przesadzone te szacunki, które mówią, że ponad 0,5 mln emerytów przejdzie w 2017 roku na emeryturę, a dodatkowo będzie to dotyczyło 331 tys., ponieważ my mówimy o tych maksymalnych skutkach, również maksymalnych skutkach finansowych, ponieważ one dają nam gwarancję finansowego zabezpieczenia tego efektu finansowego" - wskazała Elżbieta Rafalska.
"Muszę więcej się dowiedzieć na temat pomysłu resortu rozwoju" - podsumowała.
O pomysł 10 000+ pytany był również szef Stałego Komitetu Rady Ministrów Henryk Kowalczyk w TVP1.
"Panie ministrze, nowy pomysł rządu okrzyknięty już projektem 10 000+, to znaczy pomysł, by wypłacać 10 tys. zł osobom, które zdecydują się przejść później na emeryturę, czy to wejdzie w życie?" - zapytała ministra dziennikarka. "Nie jest to pomysł rządu przede wszystkim" - odpowiedział Kowalczyk. "Pomysły są bardzo różne, pomysł rządu pojawia się wtedy, kiedy jest już konkretny projekt legislacyjny, staje na Komitecie Stałym..." - wyjaśnił.
Dopytywany, czy to inicjatywa wicepremiera Mateusza Morawieckiego, Kowalczyk odparł: "Pojawiają się różne..., nawet nie wiem, czy to jest premiera Morawieckiego".
"Powinniśmy pytać o to panią minister Rafalską, bo to Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej odpowiada za finansowanie Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Natomiast faktem jest, że my, obniżając wiek emerytalny, dotrzymując słowa wyborczego, deklarowaliśmy wybór, ale też (...) była deklaracja zachęty. Jest to jedna z form zachęty, czy jedyna, czy najlepsza to się okaże" - powiedział minister.
"Niezwykle ważne było obniżenie wieku emerytalnego i ważny jest wybór. Dlatego, że naprawdę w wielu zawodach kobiety, no nie są w stanie pracować do 67. roku życia i to należało uporządkować. Natomiast zachęta do pracy tych, którzy mogą pracować i są w stanie, to jest sprawa inna. Tutaj te zachęty będą pewnie różne. Jest to jeden z pomysłów do tej zachęty" - podsumował Kowalczyk.
Wcześniej resort rozwoju w odpowiedzi na pytanie PAP o poniedziałkowe publikacje wskazał: "Dłuższe pozostawanie na rynku pracy jest pozytywne dla przyszłego emeryta, gdyż oznacza wyższą kwotę świadczenia. Dlatego istotna jest edukacja w tym zakresie i rozważane są ewentualne zachęty. Na tę chwilę nie ma jednak decyzji, co do konkretnej propozycji".
Poniedziałkowy "Puls Biznesu" napisał: "10 000+. Takim bonusem, wypłacanym po dwóch latach od osiągnięcia wieku emerytalnego, rząd chce zachęcić do pozostania na rynku pracy". Również "Dziennik Gazeta Prawna" tego dnia poinformował o takim bonusie. Jak podał "DGP", został on wyliczony "jako połowa wszystkich danin (podatku dochodowego, składek na ubezpieczenie zdrowotne, chorobowe i rentowe – z wyłączeniem składki emerytalnej), jakie w ciągu dodatkowych lat pracy odprowadziłby ktoś zarabiający medianę pensji w gospodarce". Jak czytamy, w zaokrągleniu premia wynosiłaby – po minimum dwóch latach – około 10 tys. zł. "A kto chciałby pracować jeszcze dłużej, temu z każdym kolejnym rokiem by rosła. Czyli za trzyletnią pracę powyżej wieku emerytalnego dostałby już 15 tys. zł, za czteroletnią – 20 tys. zł" - napisano w "DGP".