Pikieta miała związek z projektami dot. zmian w ustawach o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy i żołnierzy. Rozwiązania zakładają, że "za służbę na rzecz totalitarnego państwa" w latach 1944-1990 wypłacane będą niższe świadczenia. Organizatorem zgromadzenia był Zdzisław Czarnecki, prezydent Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych RP.
Na transparentach i plakatach manifestujących widniały hasła: "Nie kłamcie, że zbiorowa odpowiedzialność to sprawiedliwość", "Nie udawajcie, że podła zemsta jest sprawiedliwością", "Mariuszu Błyskotliwy, pokaż dzielnicowego +oprawcę+", "Kto daje i zabiera, ten się w piekle poniewiera", "Pamiętamy o ofiarach stanu wojennego, będziemy pamiętać o ofiarach kaczyzmu" i "Za służbę Polsce – jałmużna".
Zdzisław Czarnecki ocenił, że gwałtowne i drastyczne obniżenie emerytur sprawi, iż tysiące byłych funkcjonariuszy nie będą w stanie godnie żyć i mieć zapewnionej podstawy normalnej egzystencji.
Jego zdaniem, ustawa "dezubekizacyjna" narusza podstawowe zasady konstytucyjne: ochrony praw nabytych, niedziałania prawa wstecz, zaufania obywateli do państwa i niestosowania zasady odpowiedzialności zbiorowej. W jego ocenie, projektowana regulacja ma charakter represyjny.
Czarnecki ocenił, że projekt jest niezgodny z wyrokiem TK z 24 lutego 2012 r., w którym stwierdzono, że każdy funkcjonariusz organów bezpieczeństwa Polski Ludowej, który został zatrudniony w nowo tworzonych służbach policji, a gwarantowane równe prawa z powołanymi do tych służb po raz pierwszy od połowy 1990 r., także prawa do korzystania z uprzywilejowanych zasad zaopatrzenia emerytalnego.
Płk Henryk Budzyński ze Związku Żołnierzy Wojska Polskiego mówił, że planowane obniżenie żołnierzom emerytur "świadczy o słabości władzy". "Władze, dysponując całym aparatem ścigania, wieloma wyspecjalizowanymi instytucjami, archiwami, zeznaniami świadków i osób poszkodowanych, nie potrafią znaleźć przestępców. O wiele łatwiej jest im zastosować odpowiedzialność zbiorową i ukarać wszystkich, jak idzie" – powiedział.
Adam Rapacki - były wiceszef MSW i były zastępca komendanta głównego policji, powiedział, że "musi stanąć w obronie tych, którzy uczciwe służyli Polsce i Polakom". Rapacki odczytał stanowisko zrzeszającego ok. 70 osób Stowarzyszenia Generałów Policji RP, którego jest prezesem.
W uchwale, którą odczytał Rapacki, oceniono, że "niedopuszczalne jest obniżanie wysokości emerytur funkcjonariuszom, którzy po roku 1990 kontynuowali służbę w policji i innych służbach bezpieczeństwa powszechnego, w tym funkcjonariuszy pozytywnie zweryfikowanych". "Za okres służby po 1990 r. winni oni otrzymywać takie samo świadczenie emerytalne, jak funkcjonariusze nowo przyjmowani. Funkcjonariusze ci, wspólnie z byłymi milicjantami, budowali podstawy funkcjonowania dzisiejszej nowoczesnej policji; dbali o bezpieczeństwo Polaków, walcząc z najgroźniejszą przestępczością, często z narażeniem życia i zdrowia" – przekonywał.
Rapacki stwierdził, że obniżanie po raz drugi świadczeń emerytalnych funkcjonariuszom służb bezpieczeństwa godzi w zasadę zaufania do państwa prawa. Podkreślał, że proponowany wskaźnik przeliczeniowy za rok służby jest niższy niż wskaźnik stosowany wobec osób skazanych, przebywających w zakładach karnych. "To niedopuszczalne i demoralizujące" – ocenił.
W czasie pikiety odczytano list byłych ministrów obrony do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego w którym wskazano, że "żołnierze nie zawsze mają swobodę kształtowania swojej wojskowej kariery, a często o ich służbie decyduje rozkaz przełożonych; tak było także w PRL-u". Pod listem podpisali się m.in. Bronisław Komorowski, były prezydent, szef MON w latach 2000-01, Stanisław Dobrzański (1996-97), Zbigniew Okoński (1995), Janusz Onyszkiewicz (1997-2000), Tomasz Siemoniak (2011-15) i Radosław Sikorski (2005-07).
Byli ministrowie wskazali, że "żołnierze polscy, z całym bagażem dramatycznych doświadczeń służby w czasach PRL, odnaleźli swoje ważne miejsce w wolnej Ojczyźnie. Służyli w systemie obrony i bezpieczeństwa kraju, w wojskach lądowych, w marynarce wojennej, w siłach powietrznych, w wywiadzie i kontrwywiadzie, w strukturach NATO, w misjach wojskowych w najniebezpieczniejszych miejscach świata".
Rządowy projekt "ustawy dezubekizacyjnej" zakłada, że emerytury i renty ponad 32 tys. b. funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL sięgną maksymalnie średniego świadczenia w ZUS. W myśl rządowego projektu noweli niższe świadczenia będą wypłacane "za służbę na rzecz totalitarnego państwa od dnia 22 lipca 1944 r. do dnia 31 lipca 1990 r.". Informację o przebiegu służby funkcjonariuszy w okresie PRL ma sprawdzać IPN.
Zmiany obejmą funkcjonariuszy SB, jednostek Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Obniżenie emerytur i rent będzie dotyczyć także osób, które służyły w jednostkach MON, w tym - w Wojskowej Służbie Wewnętrznej i Wojskach Ochrony Pogranicza. Zmiany mają dotyczyć także kadry naukowo-dydaktycznej, naukowej, naukowo-technicznej oraz słuchaczy i studentów Akademii Spraw Wewnętrznych (z wyłączeniem Wydziału Porządku Publicznego w Szczytnie), a także Centrum Wyszkolenia MSW i Wyższej Szkoły Oficerskiej MSW w Legionowie.
Według szacunków MSWiA, obniżonych zostanie ponad 18 tys. emerytur policyjnych, ponad 4 tys. policyjnych rent inwalidzkich i ponad 9 tys. rent rodzinnych. Z projektu wynika też, że rocznie budżet państwa będzie wydawał o ok. 546 mln zł mniej na świadczenia emerytalne i rentowe z systemu zaopatrzenia emerytalnego służb mundurowych.
Szef MSWiA Mariusz Błaszczak oceniał, prezentując projekt, że jest on sprawiedliwy i oczekiwany społecznie. "Niegodne i niesprawiedliwe jest, aby funkcjonariusze komunistycznego aparatu represji z okresu PRL wciąż cieszyli się w niepodległej Polsce przywilejami emerytalno-rentowymi, o których jedynie pomarzyć mogą ich ofiary. Chodzi o osoby walczące o wolność i z tego tytułu represjonowane przez obecnych beneficjentów systemu emerytalnPSAV_bigphotoo-rentowego służb mundurowych" - powiedział minister.
Jak podkreślił, projekt zmierza do zniesienia przywilejów emerytalnych w pełniejszym zakresie niż ustawa z 2009 r. "Po 2009 r. mieliśmy do czynienia ze skutecznymi niestety próbami obchodzenia prawa. Ustawa przewidywała tylko obniżenie emerytur. W związku z tym funkcjonariusze SB przechodzili na renty. Ustawa z 2009 r. zawierała dużo węższy katalog osób i stanowisk kwalifikowanych jako stanowiska SB" - powiedział Błaszczak.
Inny budzący krytykę pikietujących projekt zakłada obniżenie wojskowych emerytur i rent żołnierzom, którzy pełnili służbę na rzecz totalitarnego państwa w latach 1944-90 oraz rent rodzinnych po tych żołnierzach. Za taką służbę uznaje się służbę w Informacji Wojskowej i podległych jej jednostkach, Wojskowej Służbie Wewnętrznej, Zarządzie II (wywiadzie) Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i innych wojskowych służbach prowadzących działania operacyjno-rozpoznawcze lub dochodzeniowo-śledcze, w tym w rodzajach broni oraz w okręgach wojskowych.
MON podkreśla, że projekt ws. obniżenia emerytur i rent rodzinnych wojskowym, którzy służyli przed 1 września 1990 r., dotyczy wyłącznie tych osób, które "wysługiwały się" komunistycznym wojskowym służbom specjalnym. Według wstępnych szacunków, obniżonych zostanie ponad 8 tys. emerytur wojskowych, ponad 1 tys. wojskowych rent inwalidzkich oraz ok. 3 tys. wojskowych rent rodzinnych. Przewidywane oszczędności mają wynieść ponad 190 mln zł rocznie. (PAP)