Ministerstwo Klimatu i Środowiska zareagowało na doniesienia dotyczące nieprawidłowości związanych z możliwością montażu tzw. rusztu awaryjnego w niektórych kotłach na biomasę, kwalifikujących się do dofinansowania w ramach programu „Czyste Powietrze”. Ruszt awaryjny umożliwia spalanie w kotle na pellet odpadów czy węgla. O problemie na początku sierpnia alarmowały organizacje branżowe - Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła (PORT PC), APPLiA Polska oraz Stowarzyszenie Producentów i Importerów Urządzeń Grzewczych, które w liście do MKiŚ i Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) wskazywały, że „sprzedaż kotłów na biomasę, które nie mają możliwości zabudowy tzw. rusztu awaryjnego, praktycznie zanikła ze względu na brak popytu wśród instalatorów instalujących kotły”. Działo się tak mimo że zgodnie z regulaminem listy ZUM, od 29 kwietnia 2025 r. producenci muszą pisemnie oświadczać, że w ich kotłach nie ma możliwości montażu rusztu awaryjnego. Organizacje branżowe zapowiedziały wysłanie pisma w tej sprawie do Komisji Europejskiej, o czym pisaliśmy w zeszłym tygodniu.
31 kotłów na pellet zawieszonych na liście ZUM. "Reakcja szybka i adekwatna"
We wtorek, 19 sierpnia 2025 r., MKiŚ poinformowało o zawieszeniu 31 kotłów na pellet na liście ZUM w związku z podejrzeniami naruszeń. Decyzja została podjęta przez Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy (IOŚ-PIB) we współpracy z NFOŚiGW. Producenci zawieszonych urządzeń zostali wezwani do dostarczenia uzupełnionej dokumentacji oraz wyjaśnień, które mogą umożliwić przywrócenie ich kotłów na listę.
- Reakcja MKiŚ na nasz list jest szybka i adekwatna – mówi Paweł Lachman, prezes PORT PC.
Podobnie uważa Bartłomiej Orzeł z Project Tempo, w przeszłości pełnomocnik rządu ds. programu Czyste Powietrze. - Bardzo się cieszę, że IOŚ podszedł do sprawy poważnie i nie czekano do przyszłego roku, jak zapowiadano nieoficjalnie. Mam nadzieję, że IOŚ się nie zatrzyma i będzie sprawdzał, czy kolejne kotły są zgodne z regulaminem listy ZUM i Czystego Powietrza – komentuje Orzeł.
"Wierzchołek góry lodowej" problemu w programie Czyste Powietrze?
Zawieszone 31 urządzeń stanowi 1,2 proc. wszystkich kotłów na liście ZUM. Orzeł przypomina, że w niektórych sytuacjach naruszenia były ewidentne, a producentów na gorącym uczynku złapali m.in. dziennikarze Magazynu Biomasa. Ujawnili oni, że jeden z liderów branży, myśląc, że rozmawia z klientem, oferował możliwość montażu rusztu awaryjnego. „Kocioł znajduje się na liście ZUM, ale w dokumentacji nie będzie informacji o tym, że został wyposażony w taki element. Koszt dodatkowego rusztu wyniesie 400 zł” – miała powiedzieć dziennikarzom Magazynu Biomasa konsultantka sprzedażowa.
Także Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego pozytywnie ocenia zajęcie się przez MKiŚ sprawą rusztów awaryjnych, „bo to bulwersujący problem”. - Jednak 31 kotłów to prawdopodobnie wierzchołek góry lodowej – wiele kotłów na pellet można przystosować do spalania węgla czy śmieci. Publiczne środki nie powinny finansować urządzeń, które mogą stać się kopciuchami. Dziwi, że problem nie został wcześniej zauważony. Zdecydowanie popieram zapowiedź surowych kar dla nieuczciwych producentów – mówi Guła.
Kara dwuletniego wykluczenia z Czystego Powietrza "surowa i dotkliwa"
Odnosi się w ten sposób do zapowiedzi MKiŚ o wprowadzeniu zmian w ramach najbliższej aktualizacji regulaminu listy ZUM. Brak możliwości instalacji rusztu awaryjnego będzie musiał zostać potwierdzony przez niezależne laboratorium akredytowane do badań kotłów. Jeśli producent poświadczy nieprawdę, wszystkie jego urządzenia zostaną wykluczone z listy ZUM na okres co najmniej dwóch lat. Jak słyszymy nieoficjalnie w MKiŚ, reforma była zaplanowana na późną jesień, ale prawdopodobnie zostanie przyspieszona.
- Wykluczenie na dwa lata wszystkich urządzeń nieuczciwego producenta z listy ZUM to surowa i dotkliwa kara. Taki krok powinien zniechęcić innych producentów do podobnych naruszeń prawa, nawet jeśli dotychczas wierzyli w nieskuteczność dotychczasowych mechanizmów kontrolnych – mówi nam Paweł Lachman.