Czy GIOŚ w ostatnich miesiącach odnotował sukcesy w wykrywaniu lub ograniczaniu nielegalnych działań związanych z odpadami?
ikona lupy />
Hanna Kończal, główny inspektor ochrony środowiska / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe

Wojewódzcy inspektorzy ochrony środowiska od 1 stycznia do 28 lipca br. przeprowadzili ponad 4 tys. kontroli w zakresie gospodarki odpadami. W wyniku tych działań ujawniane są przypadki łamania przepisów, które może przybierać różne formy. Jedną z nich jest wytwarzanie, zbieranie, transportowanie lub zagospodarowanie odpadów bez wymaganych zezwoleń. Drugi rodzaj to porzucanie odpadów z nielegalnej działalności w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Trzecim rodzajem jest nielegalne przemieszczanie odpadów za granicę lub z zagranicy.

Jakie są efekty tych kontroli?

W latach 2022–2024 wojewódzcy inspektorzy wydali 6901 decyzji o wymierzeniu kary. Chodzi zarówno o podmioty, które działały legalnie, czyli posiadały zezwolenia, ale naruszały ich warunki, jak i te, które prowadziły nielegalną działalność.

To drugie często łączy się z działaniem przestępczym przeciwko środowisku, w związku z czym oprócz nałożenia kary administracyjnej WIOŚ zawiadamia organy ścigania. Ocenia też, czy występują okoliczności do wstrzymania działalności kontrolowanego podmiotu w trybie administracyjnym. W większości przypadków podmiot ten ma jednak prawo odwołać się od decyzji WIOŚ, a decyzja do momentu jej utrzymania w II instancji nie podlega wykonaniu.

Tymczasem postępowania odwoławcze są niestety długotrwałe. Podejmujemy różne działania, żeby skrócić czas rozpatrywania odwołań, ale mimo to z roku na rok liczba zalegających decyzji narasta. Sytuacja pogorszyła się jeszcze po 2018 r., kiedy wraz ze zmianą przepisów duża liczba wykroczeń zamieniła się na sprawy administracyjne. Wtedy strony zaczęły się odwoływać często tylko po to, żeby zyskać na czasie i odwlec moment zapłacenia kary. Wiadomo, że milion złotych dziś to mniej niż milion kilka lat temu.

GIOŚ podejmuje działania legislacyjne, dzięki którym liczba odwołań byłaby mniejsza

Z czego wynika ta długotrwałość postępowań?

Mamy za mało pracowników, a także bardzo młodą kadrę. Postępowania w zakresie gospodarki odpadami nie są łatwe. Kara nałożona przez GIOŚ może wynieść od 1 tys. do 1 mln zł, a przy ustalaniu wysokości trzeba wziąć pod uwagę wiele aspektów i odpowiednio ją uzasadnić. Dla osoby, która nie ma doświadczenia, każda sprawa jest nowa i nie ma do czego porównać konkretnego przypadku. To wymaga dużego zaangażowania przełożonych w każdą sprawę.

A z czego wynika brak bardziej doświadczonych pracowników?

Dużo osób odeszło z GIOŚ w latach 2022–2023. Dlaczego? Myślę, że nie odpowiadały im ówczesny etos i atmosfera pracy.

Czy oprócz zwiększenia zatrudnienia i szkolenia pracowników ma pani inne pomysły na przyspieszenie wydawania decyzji?

Podejmujemy również działania legislacyjne, dzięki którym liczba odwołań byłaby mniejsza. Przygotowaliśmy projekt zmiany niektórych przepisów, ale wymaga on jeszcze dopracowania.

13 mln zł na usunięcie co najmniej 300 t odpadów, które przyjechały z zagranicy

Jak wyglądają kontrole w zakresie transgranicznego przemieszczania odpadów?

W okresie od 2018 r. do dzisiaj zidentyfikowaliśmy 26 miejsc, gdzie porzucono odpady z zagranicy. Pierwszym naszym działaniem zawsze jest staranie, żeby, jeśli to możliwe, wynegocjować zwrot odpadów do kraju pochodzenia. 10 lipca zwróciliśmy 45 t odpadów zanieczyszczonej stłuczki szklanej na Słowację (dwa transporty) oraz 8,5 t odpadów opakowaniowych zanieczyszczonych substancjami niebezpiecznymi – do Austrii. Z kolei do Niemiec zwróciliśmy 18 t odpadów przeterminowanych produktów spożywczych, które zostały odkryte w 2023 r. W pierwszym półroczu tego roku zwróciliśmy w sumie ponad 390 t odpadów, w tym prawie 205 t do Niemiec. W 2024 r. odesłaliśmy do innych krajów ponad 22 400 t odpadów, w tym do Niemiec 21 800 t.

Oczywiście chcielibyśmy wywieźć odpady jak najszybciej, ale najpierw właściwy organ kraju, z którego pochodzą odpady, weryfikuje, czy nie ma żadnych wątpliwości co do źródła ich pochodzenia oraz czy winnym nie jest obywatel Polski. Jeśli tak, to nie ma mowy o wywiezieniu. Niestety często okazuje się, że umowy na wywóz odpadów z kraju wysyłki były zawierane na fikcyjne osoby lub firmy.

W przypadku gdy odpadów nie uda się zwrócić, GIOŚ przystępuje do ich usunięcia. Ostatnio udało nam się zawrzeć wartą 13 mln zł umowę z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na lata 2025–2027 na usunięcie co najmniej 300 t odpadów. Starania o pozyskanie środków z NFOŚiGW na usunięcie odpadów z kolejnych miejsc trwają.

O podobnych historiach słyszymy często w przypadku odpadów porzucanych w Polsce. Za składowiska odpowiadają firmy-słupy, a później to samorządy zostają z problemem. W przypadku Siemianowic Śląskich, gdzie do pożaru odpadów doszło w zeszłym roku, podmiot miał decyzję zezwalającą na zbieranie odpadów, która wygasła w 2020 r. WIOŚ wykrył nieprawidłowości, jednak problem pozostał nierozwiązany, dopóki odpady nie poszły z dymem.

Jeśli WIOŚ stwierdza poważne uchybienia, takie jak np. gromadzenie odpadów niebezpiecznych na gołej ziemi, przez co zanieczyszczenia mogą trafić do gleby i wody, to wnioskuje do organu ochrony środowiska, który wydał zezwolenie, o jego cofnięcie. Może też wydać decyzję o wstrzymaniu działalności danego podmiotu, ma ona jednak charakter czasowy, po usunięciu nieprawidłowości może on dalej prowadzić działalność.

Decyzji o usunięciu odpadów po cofnięciu lub wygaśnięciu zezwolenia nie wydaje WIOŚ, tylko starosta lub marszałek, czyli organ, który wydawał decyzję zezwalającą na gospodarowanie odpadami. Jeśli okazuje się, że była ona wydana dla firmy krzak, a osoby, które się na tym dorobiły, rozpłynęły się, to organ staje się odpowiedzialny za usunięcie odpadów. A jeśli cały proceder odbywał się bez żadnego pozwolenia, to odpowiedzialność spada na najniższy w hierarchii samorząd – wójta, burmistrza czy prezydenta miasta. Dlatego rząd zadeklarował przeznaczenie 400 mln zł na usunięcie nielegalnych odpadów, z którymi zostały samorządy. W tym roku przewidziano 300 mln zł na usunięcie odpadów z 23 miejsc, w których było to najpilniejsze.

Co GIOŚ planuje zrobić, żeby takie miejsca nie powstawały?

W GIOŚ utworzono Departament Zwalczania Przestępczości Środowiskowej. Przeprowadza on czynności w trybie, którego zastosowanie jest możliwe tylko w przypadku podejrzenia popełnienia przestępstwa lub wykroczenia. Kluczowa jest możliwość zbierania dowodów bez wiedzy sprawdzanego podmiotu. Korzystamy z zaawansowanych technik satelitarnych, georadarów, dronów wyposażonych w kamery termowizyjne i noktowizyjne, kamer do fotogrametrii, kamer dalekiego zasięgu, skanerów laserowych LIDAR, anten GNSS. Jesteśmy w stanie udokumentować, na jakiej głębokości i jakiego rodzaju odpady złożono w ziemi.

Organy wydające zezwolenia nie aktualizują danych w Bazie Danych Odpadowych

A co z zapobieganiem? Pani poprzedniczka w wywiadzie dla DGP zapowiadała m.in. obowiązek dodawania informacji o pośredniku w Bazie Danych Odpadowych.

Niestety, BDO nie ma wszystkich niezbędnych funkcjonalności, których brak GIOŚ zgłaszał. Ograniczeniem jest również to, że organy wydające zezwolenia nie aktualizują danych w bazie. Jeśli w związku z toczonym postępowaniem marszałek województwa cofnął pozwolenie dla firmy, jednak nie umieścił o tym informacji w BDO, to inne organy i zainteresowane podmioty o tym nie wiedzą. To prowadzi do wszczynania postępowań administracyjnych o wymierzenie kary w stosunku do podmiotów, które sprawdziły w BDO legalność działania firmy, a następnie w dobrej wierze oddały jej odpady. Takie sytuacje powodują zamieszanie i niepotrzebne emocje.

Problemem jest też to, że w BDO nie zawsze są zamieszczane całe decyzje. Brakuje np. informacji o tym, jakie kody odpadów obejmuje zezwolenie danego podmiotu. Przez to mierzymy się z takimi sytuacjami, że nieuczciwe firmy dopisują sobie kilka kodów do papierowych zezwoleń i nielegalnie zagospodarowują odpady. Takich przypadków jest niemało.

W rozmowie z DGP Paweł Augustyn, wiceprezes NFOŚiGW, mówił, że działania w szarej strefie wynikają częściowo z tego, że spalarnie odpadów niebezpiecznych są obłożone w 100 proc. Czy według pani potrzebujemy więcej spalarni?

To, że pieniądze na usuwanie nielegalnych odpadów w ramach inicjatywy MKiŚ są uruchamiane stopniowo, wynika właśnie m.in. z przepustowości naszych spalarni. Nie dają one rady przyjąć wszystkich odpadów naraz. Środki budżetowe muszą zostać wydane do końca roku, tymczasem spalarnie nie są w stanie potwierdzić, że w tym terminie dadzą radę spalić wszystkie odpady z danego miejsca. Parę lat temu pojawiły się plany wybudowania państwowej spalarni, jednak do tego nie doszło.

A byłby to dobry pomysł?

Z punktu widzenia pewności co do właściwego zagospodarowania wszystkich zalegających odpadów – na pewno. Jestem zwolenniczką spalarni odpadów, przede wszystkim niebezpiecznych. Są takie rodzaje odpadów, których obecnie nie da się bezpiecznie w inny sposób zagospodarować.

Plany GIOŚ na najbliższe miesiące

Gdy w grudniu ze stanowiska została odwołana Joanna Piekutowska, minister Paulina Hennig-Kloska powiedziała, że „GIOŚ potrzebuje menedżera gotowego do zmian, które dopasują tę instytucję do obecnych i nadchodzących wyzwań'. Co to za zmiany?

Do końca sierpnia chcemy skończyć prace nad strategią GIOŚ na lata 2025-2027. Bardzo ważnym projektem jest dla mnie objęcie Centralnego Laboratorium Badawczego oprogramowaniem, które pozwoli zarządzać laboratoriami. Obecnie mamy centralę w Warszawie i 57 lokalizacji, w których pracują nasi pracownicy, a także posadowione są automatyczne stacje pomiarowe. Aby efektywnie zarządzać ponad 800 osobami i 6 tys. urządzeń o wartości ponad 200 mln zł, muszę wiedzieć w każdym czasie, ile i jakie próbki są wykonywane, gdzie, kto je zleca, kto je pozyskuje, kto, gdzie i jakie wykonuje pomiary, jak planuje się trasy przejazdu, aby koszty były najniższe, itd. Dzięki temu będziemy też wiedzieć, ile kosztuje nas wykonanie jednej próby. W efekcie będziemy mogli lepiej zarządzać zakupami materiałów niezbędnych do pracy laboratorium, w tym odczynników, które mają określony termin ważności. Obecnie te informacje są rozproszone po różnych oddziałach. Muszę to widzieć w centrali, żeby móc powiedzieć, że faktycznie zarządzam laboratorium i mam dane do optymalizacji pracy tej niezmiernie ważnej w realizacji zdań IOŚ komórki organizacyjnej.

Bardzo ważne jest też objęcie cyfryzacją kolejnych obszarów w GIOŚ. Dostarczamy wyniki na potrzeby zarządzania kryzysowego czy wydawania decyzji środowiskowych. Jeśli nie dostarczymy danych na temat siedlisk czy gatunków, podmiot zaczynający działalność bez ograniczeń w zakresie korzystania z przyrody, bez swojej winy może doprowadzić do uszczuplenia bioróżnorodności. Czas dostarczenia wyniku ma więc duże znaczenie, a bez odpowiednich systemów informatycznych nie sprostamy temu zadaniu.

Kolejnym ważnym obszarem jest kontynuacja działań w celu zmniejszenia zaległości w rozpatrywaniu odwołań, o których już mówiłam. Przywiązuję dużą wagę do realizacji planów naprawczych w tym zakresie.

Chcemy też dalej promować GIOŚ w środkach masowego przekazu. Zależy nam na edukowaniu społeczeństwa, mamy ambicje kierować uwagę ludzi na zagadnienia ochrony przyrody i środowiska i sprawić, żeby poczuli, że mają na nie wpływ.

Chcę też blisko współpracować z WIOŚ, aby zmienić wizerunek Inspekcji Ochrony Środowiska. Zakres tej współpracy jest bardzo szeroki, a rola Głównego Inspektora Ochrony Środowiska wiodąca; jest to więc dla mnie duże wyzwanie.

W jaki sposób?

Trafia do nas wiele skarg na działania WIOŚ, w których wskazywane jest niewłaściwe stosowanie procedur kontrolnych przez inspektorów. Zastrzeżenia dotyczą też racji i słuszności prowadzonych postępowań administracyjnych. Dzielimy się z WIOŚ spostrzeżeniami z prowadzonych spraw. Chcemy ograniczyć takie sytuacje, w których organ pierwszej instancji wymierza karę, a organ drugiej instancji uchyla decyzję i umarza to postępowanie, bo nie dopatrzył się naruszenia prawa uzasadniającego wymierzenie kary. Taka sytuacja nie przyczynia się do budowania dobrego wizerunku IOŚ.

Chodzi więc de facto o poprawę działań WIOŚ.

Tak, nie da się poprawić wizerunku bez poprawy działań. Ale chodzi nie tylko o WIOŚ, GIOŚ także ma co u siebie poprawiać.

Wizerunek z pewnością psuje też afera korupcyjna w WIOŚ w Zielonej Górze, w wyniku której CBA zatrzymało m.in. byłego i obecnego inspektora WIOŚ. Na jakim etapie jest ta sprawa?

Sytuacje skrajne zdarzają się w różnych instytucjach i zawsze trzeba je dokładnie wyjaśnić. O przebieg postępowania należy pytać właściwe do tego organy.

Obecnie WIOŚ są w dużej mierze niezależne od GIOŚ. Czy to powinno się zmienić, a GIOŚ powinien nadzorować i zarządzać WIOŚ jako jedna instytucja?

Nie ma obecnie żadnych planów ani tendencji, by miało się to zmienić. Współpracować można w różnych formułach, ta obowiązująca obecnie daje ku temu szerokie pole. Na pewno dążymy do tego, by zacieśnić w tym zakresie współpracę z wojewodami.

©℗

Rozmawiała Aleksandra Hołownia