31 marca właściciele domów jednorodzinnych rozpoczęli składanie wniosków w programie Czyste Powietrze po ponad czteromiesięcznym wstrzymaniu naboru. Do 30 maja złożyli 4800 wniosków, a kolejnych 11 900 ma status roboczy – wynika z danych przekazanych DGP przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. NFOŚiGW przypomina, że obecnie do złożenia wniosku niezbędny jest dokument podsumowujący audyt energetyczny, na który „czeka się czasami kilka miesięcy – stąd liczba wniosków o statusie roboczym”.
Nawet uwzględniając to zastrzeżenie, spadek zainteresowania programem jest znaczący. Po dwóch miesiącach naboru i czteromiesięcznej przerwie łączna liczba zainteresowanych to niecałe17 000. Tymczasem w samym październiku złożono ich 18 300, a w kwietniu i maju zeszłego roku - odpowiednio 23 300 i 16 700.
Tylko 55 proc. ma zaufanie do programu Czyste Powietrze
- Martwi nas niewielka liczba wniosków złożonych w programie. Jednym z powodów jest obecna narracja o tym, że w programie było dużo nieuczciwych firm i oszustw, przez co ludzie boją się nadużyć, kontroli oraz konieczności zwrotu pieniędzy. Jest to jednak tylko część prawdy – odsetek złych wniosków był niewielki – mówi DGP Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego (PAS). Według niego, warto ostrzec ludzi, ale jednocześnie nie zniechęcić do termomodernizacji.
W podobnym tonie wypowiada się dr Adam Nocoń, prezes Izby Gospodarczej Urządzeń OZE (IGE OZE). - Z sondażu przeprowadzonego przez Opus Consulting na nasze zlecenie wynika, że zaufanie respondentów do programu „Czyste Powietrze” wynosi jedynie 55 proc. Co istotne, spośród tej grupy jedynie 18 proc. deklaruje zainteresowanie skorzystaniem z dofinansowania. Moim zdaniem wynika to głównie ze złej reputacji programu, na którą zapracowali natrętni akwizytorzy – mówi. Wskazuje też obawy przed problemami z rozliczeniem lub odzyskaniem środków.
Pompy ciepła mało popularne, mimo że nie konkurują już z piecami gazowymi
Innym zauważalnym trendem jest niewielka popularność pomp ciepła w programie, szczególnie biorąc pod uwagę, że od 2025 r. nie „konkurują” one już z kotłami gazowymi, których dofinansowania od stycznia zakazują regulacje unijne. W zeszłym roku wybierało je ponad 20 proc. beneficjentów. Tymczasem dane, które otrzymaliśmy od wojewódzkich funduszy, pokazują, że na pompy ciepła decyduje się mniej niż 20 proc. beneficjentów i 23,6 proc. tych, którzy wymieniają źródła ciepła. Jesienią było to ok. 25 proc., a w 2022 r. – nawet 64 proc.
Jak wskazuje Paweł Lachman, prezes Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła, ma to istotny wpływ na cały rynek. - Popyt wyraźnie spadł, ponieważ znaczna część instalacji była realizowana właśnie z wykorzystaniem dofinansowania - mówi. Jak tłumaczy, pompy ciepła – mimo rosnącej dostępności – wciąż pozostają relatywnie kosztowną technologią. "Efekt skali oraz znacząca redukcja ich cen są dopiero przed nami" – dodaje.
Według Lachmana, wprowadzenie dofinansowania do 100 proc. z prefinansowaniem aż 50 proc. doprowadziło do szeregu poważnych patologii i niemal zniszczyło rynek pomp ciepła w Polsce. Największe nieprawidłowości występowały w projektach realizowanych w grupie objętych najwyższym poziomem wsparcia. - Odpowiedzialność za to ponoszą zarówno autorzy programu, jak i instytucje, które zbyt późno zareagowały na pojawiające się sygnały ostrzegawcze, które zgłaszała branża i eksperci – mówi prezes PORT PC.
Także według Marii Niewitały-Rej, analityczki Instytutu Reform, na słabą reputację wpłynęli niekompetentni i nieuczciwi instalatorzy, którzy nie dobierali właściwych parametrów urządzenia do budynku lub mieli na celu naciągnięcie klienta. - W efekcie pompa ciepła generowała wysokie rachunki za prąd. Jednak to nie technologia stanowi problem, ale zła jakość montażu, błędny dobór urządzenia lub instalacja w budynku o skrajnie złej efektywności energetycznej – mówi.
Z kolei Piotr Siergiej uważa, że nagłaśniając skrajne przykłady, NFOŚIGW wylał dziecko z kąpielą. - Dużo rzadziej w mediach mówiono o tym, że pompy ciepła nadal są najtańszym źródłem ciepła, o ile budynek jest docieplony – mówi. Według styczniowej analizy Polskiego Alarmu Smogowego, średni roczny koszt ogrzewania domu pompą ciepła to od 4,5 tys. zł do 6,9 tys. zł (w zależności od rodzaju pompy ciepła oraz ogrzewania), kotłem węglowym zgodnym z ekoprojektem – 5,6 tys. zł, a kotłem na pellet zgodnym z ekoprojektem – 7,4 tys. zł.
Popularność pomp ciepła spadła w 2024 r. w wielu krajach Europy. Według danych Europejskiego Stowarzyszenia Pomp Ciepła, łączna sprzedaż w 13 przeanalizowanych krajach europejskich (stanowiących ok. 85 proc. europejskiego rynku) spadła o 23 proc. w porównaniu do 2023 r. Na tym tle wyróżniała się Wielka Brytania, gdzie sprzedaż wzrosła o 63 proc. Według Martina Lewertha, prezesa grupy Aira działającej m.in. na brytyjskim rynku, popularność wynika z rosnącej świadomości, silnych zachęt, nowej polityki i aktywności mediów. - W styczniu 2025 r. rząd ogłosił zwiększenie inwestycji w program modernizacji kotłów w Anglii i Walii. Media wykazały duże zainteresowanie zachętą, która oferuje właścicielom domów dotację w wysokości 7,5 tys. funtów na przejście z kotła opalanego paliwem kopalnym na pompę ciepła. Ta zwiększona świadomość spowodowała wzrost popytu, ponieważ coraz więcej osób rozważa taką zmianę – mówi w rozmowie z DGP.
Kotły na pellet najpopularniejszym źródłem ciepła w programie Czyste Powietrze
Tymczasem kotły na pellet stały się najpopularniejszym źródłem ciepła w programie. Piotr Siergiej mówi, że emitują one znacznie mniej zanieczyszczeń tworzących smog niż kotły na węgiel, jednak więcej niż pompy ciepła. - W dodatku pellet jest droższym paliwem, a wraz ze wzrostem popularności kotłów na to paliwo będzie rosła także jego cena.
Podobnie uważa Maria Niewitała-Rej. - Wraz z postępującą dekarbonizacją zapotrzebowanie na biomasę będzie rosło nie tylko w ogrzewnictwie, ale również w innych sektorach gospodarki, tj. elektroenergetyce czy ciepłownictwie. Polska nie ma wystarczających zasobów, aby zaspokoić ten rosnący popyt – mówi.
Z kolei według Adama Noconia, pomimo wzrostu zainteresowania kotłami na pellet, nie mamy jeszcze do czynienia z masowym wzrostem popytu, który mógłby skutkować skokiem cen. - Dopóki rząd nie będzie ograniczał podaży surowca – w tym trocin – nie spodziewamy się istotnych podwyżek. Ceny hurtowe pelletu pozostają stabilne od końca 2023 r., mieszcząc się w przedziale 800–950 zł netto za tonę – mówi i dodaje, że od początku 2025 r. doszło do wzrostu na poziomie ok. 50 zł.
Popularnym rozwiązaniem stała się termomodernizacja, bez wymiany źródła ciepła. Według Niewitały-Rej, może to wynikać z faktu, że wiele gospodarstw domowych już wcześniej wymieniło źródło ciepła np. na kocioł gazowy. - Te gospodarstwa mogą korzystać z programu Czyste Powietrze tylko na ocieplenie domu.