Bank Światowy ocenia, że dążenie Polski do osiągnięcia zerowej emisji netto do 2050 r. (zgodnie z unijnym zobowiązaniem ZEN2050) to „optymalny scenariusz dalszej konwergencji gospodarczej i społecznej”. W perspektywie 2050 r. PKB Polski miałby być wyższy o 4 proc. względem scenariusza, w którym podążamy obecną, wolniejszą ścieżką dekarbonizacji.
Wszystko opiera się jednak na „pracach badawczo-rozwojowych w sektorze energii”, które zdaniem Banku Światowego ograniczą emisyjność produkcji. „Dzięki zastosowaniu nowych technologii i realokacji czynników produkcji z czasem będą narastać korzyści po stronie produktywności, podczas gdy nieco wyższe nakłady inwestycyjne zrekompensuje pojawiająca się w miejsce deficytu nadwyżka w systemie ETS, zapewniająca dodatkowy przypływ kapitału” – czytamy w opublikowanym wczoraj raporcie. Realizacja tego wariantu powodowałaby wzrost realnego PKB średnio o 0,2 proc. rocznie w ciągu 25 lat, przy czym im bliżej 2050 r., tym korzyści byłyby większe – przez 0,7 proc. w 2030 r. do niemal 2 proc. w 2040 r.
Ari Naim, przedstawiciel Grupy Banku Światowego na Polskę, wyjaśnił w rozmowie z DGP, że przygotowane przez autorów raportu modele nie szacują prawdopodobieństwa realizacji przez Polskę scenariusza ZEN2050. W dużej mierze opierają się na niepewnej przyszłości rozwoju poszczególnych technologii. – O powodzeniu tego zadania decydować będzie wiele czynników, w szczególności technologicznych. Nasze modele pokazują jednak, że warunkiem koniecznym jest nacisk na transformację w sektorze energetycznym, który będzie punktem wyjścia do transformacji pozostałych sektorów – mówi Naim.
Udział węgla w przemysłowym miksie energetycznym powinien według autorów raportu spadać z obecnych 15 proc. do poziomu poniżej 1 proc. po 2035 r. W najbliższych latach ma za to rosnąć rola gazu, osiągając udział ok. 40 proc. w 2040 r. Wtedy też zacznie zwiększać się skala elektryfikacji, aż do ponad 30 proc. w 2050 r. Obecnie jest to ok. 20 proc.
Bank Światowy wskazuje, że jedną z czołowych technologii umożliwiających dekarbonizację przemysłu ma być CCS, czyli wychwyt i składowanie dwutlenku węgla. Według zaproponowanego modelu od 2035 r. polski przemysł powinien wychwytywać ok. 11 mln t paliwowych emisji CO2, co oznacza ok. 15 mld dol. niezbędnych inwestycji w latach 2030–2035. Koszt wychwytu dwutlenku węgla przy produkcji stali powinien wynosić ok. 40–90 dol. za tonę CO2, a w przypadku cementu – od 75 do 100 dol. Do tego dochodzą koszty transportu i składowania. Eksperci Banku Światowego wskazują, że potencjał Polski w zakresie składowania dwutlenku węgla jest trzeci w Europie.
CCS ma być wykorzystywany m.in. w branży chemicznej, której emisyjność w Polsce jest jedną z najwyższych na świecie przez wysoki udział energii z węgla (ok. 33 proc.). Innym sektorem jest hutnictwo żelaza i stali, w którym oprócz CCS mają być wykorzystywane elektryczne piece łukowe, w których – w warunkach dekarbonizacji sektora elektroenergetycznego – produkowana jest „zielona stal”. W Polsce zapewniają one tylko 37 proc. mocy wytwórczych, podczas gdy w Europie jest to 41 proc.
Wychwyt dwutlenku węgla jest kluczowy podczas produkcji cementu. Według Banku Światowego to cementownie mają mieć największe problemy z redukcją emisji, mimo że polski wskaźnik emisyjności jest zbliżony do średniej europejskiej, a poziom wykorzystania paliw alternatywnych podczas produkcji ciepła (65 proc.) jest „imponujący”, jako że średnia europejska to 52 proc. Problemem jest jednak dwutlenek węgla, który jest naturalnym skutkiem produkcji klinkieru, co stanowi ok. 60 proc. emisji. W tym przypadku jedyną opcją dekarbonizacji jest CCS. Jak jednak wskazują w rozmowach z DGP przedstawiciele branży, na ten moment brakuje regulacji dotyczących CCS, a także rurociągów, przez które mógłby być przesyłany. Dlatego pierwsza cementownia – Kujawy – która inwestuje w CCS w Polsce, będzie go przewoziła cysternami kolejowymi i statkami do Norwegii. Brakuje więc strategii dotyczącej CCS i wyznaczenia jasnej odpowiedzialności w tym zakresie w rządzie. – Niestety instalacje takie są droższe niż budowa nowej cementowni, a i zapotrzebowanie na energię przekracza również dotychczasowe jej zużycie – mówił DGP Krzysztof Kieres, przewodniczący Stowarzyszenia Producentów Cementu.
Ekonomiści BŚ szacują, że koszty inwestycyjne – które Polska musiałaby ponieść w latach 2025–2050, aby zrealizować scenariusz ZEN2050 – będą o 28 mld dol. wyższe niż przy realizacji obecnej ścieżki dekarbonizacji. Zdaniem BŚ jest to kwota „niewielka”, aczkolwiek całkowite skumulowane potrzeby inwestycyjne w obszarze dekarbonizacji oceniają jako „bardzo znaczące”. Najwięcej, bo 250 mld dol., pochłoną inwestycje w transporcie (komunikacja publiczna, ciężarówki), 133 mld dol. sektor budynków mieszkalnych i komercyjnych (renowacja, docieplenie, nowe urządzenia, w tym pompy ciepła i kotły), 92 mld dol. sektor elektroenergetyczny (nowa generacja i jej segment przesyłowy, akumulatory do magazynowania energii elektrycznej, transgraniczne połączenia międzysystemowe), a 34 mld dol. sektor przemysłowy (nowe maszyny i urządzenia). ©℗