Koniec ery paliw kopalnych obwieściła część polityków i aktywistów po zakończeniu szczytu COP28 w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Ale diabeł tkwi w szczegółach, które nie są równie przełomowe.

Owacją na stojąco delegaci przyjęli wczoraj porozumienie konkludujące konferencję klimatyczną w Dubaju. Dyplomatom negocjującym dokument, który stanowi podsumowanie postępów we wdrażaniu przyjętego osiem lat temu paryskiego porozumienia o ochronie klimatu, udało się wybrnąć z impasu dotyczącego formuły określającej przyszłość paliw kopalnych.

Porozumienie po szczycie klimatycznym

W miejsce ograniczania wysokoemisyjnych technologii węglowych, na które zgodzono się dwa lata temu (na COP26 w Glasgow), czy postulowanego przez aktywistów pełnego wygaszenia węgla, ropy i gazu, przyjęto postulat „transformacji zmierzającej do odejścia od paliw kopalnych”. Wzmianka o całej tej grupie surowców energetycznych pojawiła się w dorobku globalnych negocjacji, w których bierze udział niemal 200 państw, po raz pierwszy w historii. Wskazano równocześnie, że proces żegnania się z paliwami kopalnymi ma przebiegać w sposób sprawiedliwy i uporządkowany, a zarazem zgodny z globalnym celem neutralności klimatycznej do 2050 r.

Zdaniem przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen ta umowa to początek końca epoki surowców kopalnych. – Wielostronne porozumienie na rzecz przyspieszenia redukcji emisji (gazów cieplarnianych – red.) w kierunku neutralności klimatycznej w 2050 r. to dobra wiadomość dla całego świata – podkreśliła. Jako istotny owoc negocjacji odnotowała też nowy fundusz rekompensat za straty i szkody związane ze zmianą klimatu, z którego pierwsze środki mają popłynąć do poszkodowanych krajów w przyszłym roku. Unia i jej państwa członkowskie odpowiadają za ponad dwie trzecie zadeklarowanych wpłat na ten mechanizm.

Zielona transformacja

Historyczną decyzję odtrąbiła też m.in. pełnomocniczka niemieckiego rządu ds. klimatycznych i była szefowa Greenpeace Jennifer Morgan, a John Kerry, odpowiadający za klimatyczną dyplomację USA, chwalił uczestników za wykazanie się „duchem współpracy”. Szef chińskiej delegacji, wiceminister środowiska Zhao Yingmin, ocenił, że porozumienie to świadectwo umocnienia globalnego trendu w stronę zielonej transformacji i „drogowskaz” dla kolejnej fazy globalnych wysiłków proklimatycznych.

Nie wszyscy przyjęli ustalenia COP28 z równym entuzjazmem. W ocenie Sojuszu Małych Państw Wyspiarskich, skupiającego kraje szczególnie zagrożone kryzysem klimatycznym, decyzja szczytu – choć jest krokiem do przodu w procesie negocjacji – stanowi istną „litanię luk prawnych”.

Chodzi przede wszystkim o brak w tekście konkretnych zobowiązań na najbliższe lata, w tym dotyczących osiągnięcia wierzchołka emisji gazów cieplarnianych i rozpoczęcia ich redukcji w połowie bieżącej dekady. Problemem z punktu widzenia państw wyspiarskich jest też uznanie roli „paliw przejściowych” – pojęcia, którym określa się najczęściej gaz ziemny, paliwo o mniejszym od węgla i ropy śladzie węglowym, ale odpowiedzialne m.in. za znaczące emisje metanu.

Paliwa przejściowe

Dokument stwierdza, że paliwa przejściowe stanowią instrument ułatwiający proces transformacji i zapewniający bezpieczeństwo energetyczne. Umowa nie określa też celów redukcji emisji metanu, choć są one uznawane za szczególnie istotne w krótko terminowych wysiłkach na rzecz ochrony klimatu. Jak się szacuje, wpływ obecnego w atmosferze metanu na efekt cieplarniany (choć utrzymuje się on tam krócej niż dwutlenek węgla) w perspektywie 20 lat jest ponad 80-krotnie silniejszy niż wpływ CO2.

Również eksperci wskazują na bardzo luźny sposób, w jaki w umowie odniesiono się do celów uznawanych za kluczowe. Dotyczy to m.in. potrojenia mocy OZE, zwiększenia efektywności energetycznej (bardziej wiążące porozumienie w tej sprawie podpisało już 130 krajów, ale w liczbie tej nie ma największego emitenta, czyli Chin) oraz wygaszenia „nieefektywnych dopłat” do paliw kopalnych ze środków publicznych, które nie przyczyniają się do sprawiedliwego charakteru transformacji ani do ograniczania ubóstwa energetycznego.

Energetyka jądrowa

Porozumienie jasno odnosi się do energetyki jądrowej, która – obok źródeł odnawialnych, technologii wychwytu i pochłaniania CO2 (zwłaszcza w sektorach szczególnie trudnych z punktu widzenia dekarbonizacji) oraz wodoru – jest wymieniona w szeregu technologii krytycznych dla przemian, których rozwój powinien zostać przyspieszony.

Bardziej konkretne cele sformułowali w Dubaju sygnatariusze deklaracji mówiącej o potrojeniu mocy jądrowych, w tym Polska. Za „świetne wieści” uznała te kroki Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, która w środę zakończyła urzędowanie jako szefowa resortu klimatu i środowiska.

– Po raz pierwszy w historii energia jądrowa została wskazana jako technologia, która przyczyni się do rozwiązania problemu globalnych zmian klimatu. W Polsce wykonaliśmy ogromną pracę w ramach realizacji projektów jądrowych i wzmacniania bezpieczeństwa energetycznego – podkreśliła odchodząca minister. Jak dodała, będzie to jeden z kluczowych elementów podsumowania ośmiu lat pracy, które przekaże nowemu kierownictwu resortu. ©℗

Czytaj też: Nowe paliwo E10 na stacjach. Których aut nie tankować? Oto LISTA modeli