To nie kornik, a pycha i pazerność człowieka są realnym zagrożeniem dla Puszczy Białowieskiej, najbogatszego ekosystemu lądowego Europy. Wpisana na listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO Puszcza Białowieska to wyjątkowe miejsce, które musimy traktować w wyjątkowy sposób.
Największą wartością tego ostatniego naturalnego lasu nizinnego w Europie są niewymuszane przez człowieka procesy ekologiczne i niezwykłe bogactwo gatunków. Nie tylko żubra, wilka, rysia, dzięciołów, ale również rzadkich owadów, grzybów, mchów i porostów. Wiele z nich żyje dzięki martwym drzewom.
Tej wielkiej różnorodności biologicznej zagraża człowiek. A konkretnie ci leśnicy, którzy chcą zwiększyć wyrąb drzew w puszczy, powołując się na nienaukowe argumenty o zagrożeniu kornikiem. Białowieski Park Narodowy zajmuje niecałe 17 proc. powierzchni polskiej puszczy. Nawet jeśli doliczymy rezerwaty, czyli kolejne kilkanaście procent, otrzymamy obszar zbyt mały, by skutecznie chronić naturalne procesy ekologiczne, a co za tym idzie, pozwolić lasowi i jego mieszkańcom przystosowywać się do zmieniającego się klimatu. Puszcza Białowieska to jedyne miejsce w Europie, gdzie możemy te procesy obserwować.
Dla naukowców zajmujących się biologią lasu nasza puszcza jest tym, czym teleskop Hubble’a dla astronomów czy wielki zderzacz hadronów dla fizyków. Nic dziwnego, że naukowcy z kraju i zagranicy od wielu lat zabiegają o lepszą ochronę całej Puszczy Białowieskiej – również tam, gdzie część leśników chciałaby zwiększać wycinkę. W okresie PRL ich głos był ignorowany przez władze. W demokratycznej Polsce wzmocniły go organizacje pozarządowe i większość społeczeństwa, dla którego puszcza jest unikatowym skarbem.
Potrzebę lepszej ochrony Puszczy Białowieskiej dobrze rozumiał prezydent Lech Kaczyński. Powołany przez niego zespół opracował kryteria ochrony najcenniejszych fragmentów lasu poza rezerwatami i parkiem narodowym, a jednocześnie wyznaczył strefy, w których nadal można było prowadzić gospodarkę leśną na potrzeby lokalnych mieszkańców. Niestety, propozycje ustaw dających szansę na skuteczną ochronę puszczy – zarówno te przygotowane przez prezydencki zespół, jak i projekt obywatelski poparty przez ponad 250 tys. osób – trafiły do kosza. Obecny spór pokazuje, jak bardzo brakuje ustawowych rozwiązań.
Dorobek zespołu powołanego przez prezydenta Kaczyńskiego stał się podstawą dla Planu urządzenia lasu na lata 2012–2021. To właśnie o zmianę tego dokumentu i znaczne zwiększenie liczby wycinanych drzew zabiegają lokalne grupy interesu, w tym część leśników. Pretekstem jest walka z kornikiem drukarzem, którego liczebność w ostatnich latach wzrosła. Nie ma jednak w tym nic niepokojącego – to naturalny proces pojawiający się i zanikający w nieregularnych odstępach czasu.
O tym, czy zwiększyć wyrąb puszczy, ma zdecydować minister środowiska. Jan Szyszko w wywiadach stara się przyjąć rolę arbitra, mówiąc o szacunku dla organizacji ekologicznych i „ludzi o wielkich sercach, ale małej wiedzy przyrodniczej”. Minister nie zauważa, że przeciwko zwiększaniu wycinki występują naukowcy z Państwowej Rady Ochrony Przyrody i Komitetu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk. Instytucje te sprzeciwiają się ingerencjom człowieka w zaatakowanych przez kornika, ponadstuletnich drzewostanach Puszczy Białowieskiej. Dlaczego? Bo owad ten szkodzi co najwyżej interesom człowieka, a nie puszczy.
Kornik drukarz atakuje wyłącznie świerki chore i osłabione, które poza obszarami chronionymi stanowią obecnie około 10 proc. świerków. Ponadto od występowania kornika i jego działalności jest uzależnionych około 150 rzadkich i bardzo rzadkich gatunków zwierząt, roślin i grzybów. Powtarzająca się wzmożona aktywność kornika jest pulsem regenerującego się lasu. Widać to na przykładzie obszarów zaatakowanych przez tego chrząszcza kilkanaście lat temu w parku narodowym, gdzie nikt nie walczył za pomocą piły. Dzięki temu w miejscu powalonych świerków powstał nowy, bardziej zróżnicowany drzewostan. Nawet jeśli leśnicy zapowiadają sadzenie nowych drzew, wycinka puszczy to potężny cios w jej zróżnicowanie biologiczne. Człowiek nie jest bowiem w stanie zastąpić natury.
Z kolei powoływanie się na argumenty ekonomiczne w przypadku skarbu narodowego to absurd. Puszcza Białowieska to zaledwie 0,5 proc. polskich lasów. Jest wiele innych drzewostanów, lasów-plantacji, z których możemy pozyskiwać drewno. Ewentualne korzyści finansowe z puszczańskiego drewna są tylko ułamkiem procenta przychodów Lasów Państwowych, a straty wynikające ze zniszczenia tego bezcennego lasu byłyby nieodwracalne. Jak powiedział prof. January Weiner z PAN, wycinanie drzew w Puszczy Białowieskiej to mniej więcej tak jak burzenie Wawelu dla pozyskania cegieł.
Puszcza Białowieska istnieje już od kilku tysięcy lat. Jeżeli mamy ją ochronić, powinniśmy przestać wycinać w niej drzewa i sadzić nowe zgodnie z „wzorcem sztuki leśnej” człowieka. Wejście z piłami na teren obiektu z listy Światowego Dziedzictwa Ludzkości zaszkodzi nie tylko przyrodzie, ale również światu nauki oraz Polkom i Polakom, a pomoże wyłącznie wąskim grupom interesu. Świerki umierały i będą umierać, zaś przetrwanie puszczy jako całości zależy od tego, czy będziemy chronić zachodzące w niej naturalne procesy. I od decyzji rządu.