Grupa aktywistów z organizacji "Letzte Generation" (Ostatnie Pokolenie) regularnie blokuje drogi w stolicy Niemiec. W czwartek natomiast na dwie godziny wstrzymała działanie berlińskiego lotniska BER. Politycy wyrażają oburzenie, mówią o "nowej eskalacji" i wzywają do "twardej reakcji ze strony państwa prawa".
Aktywiści z grupy "Letzte Generation" sparaliżowali operacje lotnicze na lotnisku Berlin-Brandenburg (BER) na prawie dwie godziny. Według policji federalnej dwie kilkuosobowe grupy dostały się w czwartek po południu na teren lotniska, a aktywiści transmitowali akcję na żywo na Twitterze. Można było ich zobaczyć, jak krótko po godzinie 16 przecięli ogrodzenie i weszli na teren lotniska.
Na blokadę z oburzeniem zareagowali politycy. "Blokada lotniska BER to nowa eskalacja (...) absolutnie nie do przyjęcia. (...) Działania te niszczą ważną dla walki ze zmianami klimatu akceptację społeczną" - napisała na Twitterze minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser.
Minister transportu Volker Wissing wezwał do zdecydowanych działań przeciwko takim zachowaniom. Prawo do demonstracji jest prawem podstawowym, ale akcje stają się "coraz bardziej pozbawione skrupułów" - oznajmił polityk za pośrednictwem rzecznika. Społeczeństwo nie może akceptować takich zachowań. Państwo konstytucyjne musi "podjąć zdecydowane działania" przeciwko niemu - głosi oświadczenie Wissinga.
Minister spraw wewnętrznych Brandenburgii Michael Stuebgen powiedział, że nic nie może usprawiedliwić tej akcji. "Stoję na stanowisku, że każdy, kto celowo naraża innych na niebezpieczeństwo dla swojego światopoglądu, nie jest aktywistą, lecz przestępcą" - powiedział polityk, cytowany przez telewizję ARD.
Lider regionalnej grupy partii CSU Alexander Dobrindt mówił o "nowej eskalacji". "Wdzierając się do strefy bezpieczeństwa i zajmując płytę lotniska, narażają nie tylko siebie, ale także setki pasażerów w powietrzu i na ziemi na ogromne niebezpieczeństwo, a poza tym powodują znaczne szkody ekonomiczne. Jest to absolutnie nie do przyjęcia i wymaga twardej reakcji ze strony państwa prawa" - stwierdził Dobrindt.
W ostatnich tygodniach działacze "Ostatniego Pokolenia" wielokrotnie blokowali ruch drogowy, przyklejali się do obrazów w muzeach, a w tym tygodniu do pulpitu dyrygenckiego w hamburskiej Elbphilharmonie - przypomina ARD. Ich celem jest zwrócenie uwagi opinii publicznej na konsekwencje zmian klimatu i wezwanie polityków do działania. W niedawnym sondażu 86 procent respondentów uznało, że protesty przyniosły efekt odwrotny do zamierzonego.
Berenika Lemańczyk (PAP)
bml/ kgod/