- O skażeniu Odry wiemy tyle, że nadal nic nie wiemy. Do wielu pytań trzeba dopisać np. te, dlaczego już na Śląsku nie przebadano próbek wody i ryb - mówi dr Robert Maślak, biolog z Uniwersytetu Wrocławskiego.

- Mamy mało informacji pewnych, a te które są, nie dobiegają z agend rządowych, ale od społeczeństwa obywatelskiego, które wzięło sprawy w swoje ręce i od kilku dni zbiera martwe ryby na brzegu Odry - mówił na konferencji Lewicy we Wrocławiu dr Robert Maślak, biolog z Uniwersytetu Wrocławskiego. - Próbowałem policzyć ile jest tych ryb. Zebrano ok. 20 tys. osobników, a to znaczy że martwych ryb mamy miliony. Widzimy tylko wierzchołek góry lodowej - dodał.

Robert Maślak zwrócił uwagę na fakt, że nadal mamy sprzeczne komunikaty dotyczące substancji, które są przyczyną katastrofy, a wszelkie działania w celu jej ograniczenia zostały podjęte zbyt późno. - Dochodzą do mnie sygnały o martwych bocianach, mewach, znamy zdjęcia martwych bobrów - mówił Maślak. - Kluczowym elementem w takich sprawach jest czas. Spuszczenie wody ze zbiorników retencyjnych mogło rozrzedzić truciznę. Naturalnie nie byłoby to możliwe, gdyby była to rtęć, ale łudzę się, że jednak nie ona jest przyczyną katastrofy.

- O skażeniu Odry wiemy tyle, że nadal nic nie wiemy - mówił Maślak. - Do wielu pytań trzeba dopisać np. te, dlaczego już na Śląsku nie przebadano próbek wody i ryb. Jak twierdzi naukowiec, w Puławach mamy doskonałe laboratorium, ale stacje lokalne po prostu nie mają odpowiedniej aparatury.

Posłanka Lewicy, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zapowiedziała, że sytuacja na Odrze wymaga skontrolowania serii zaniechań od końca lipca do pierwszych dni sierpnia. - Zwracamy się do NIK o przeprowadzenie kontroli doraźnej, dotyczącej kontroli Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego w kwestii katastrofy ekologicznej na Odrze, przeprowadzenia podobnej kontroli odnośnie działań Ministerstwa Środowiska i Klimatu oraz w Rządowym Centrum Bezpieczeństwa, które do piątku, 12 sierpnia, nie podjęło żadnych działań

. - Alert wysyłany po kilkunastu dniach, to nie alert, to pamiętnik. Ponadto już 3 sierpnia GIOŚ informował o sytuacji w Odrze wojewodę dolnośląskiego. Bez efektów. To zaniechanie zagraża nie tylko zwierzętom, ale ludziom, dlatego zwracamy się o odwołanie wojewody dolnośląskiego z jego funkcji.

Dziemianowicz-Bąk zapowiedziała, że nie ma dziś pilniejszej sprawy niż rzetelna debata nt katastrofy na Odrze, ale też społeczeństwo ma prawo wiedzieć, kto zawinił.