W związku z obawami rybaków operator zniszczonej elektrowni jądrowej w Fukushimie zamierza wybudować kilometrowy tunel, by spuścić radioaktywną wodę głębiej do oceanu. Japoński rząd będzie natomiast interwencyjnie skupował od rybaków owoce morza – podały media.
Rząd w Tokio zatwierdził w kwietniu plan pozbycia się ponad miliona ton skażonej wody z elektrowni w Fukushimie. Przed spuszczeniem do morza woda ma być przefiltrowana i rozcieńczona, ale obecna technika nie pozwala wyeliminować z niej trytu – promieniotwórczego izotopu wodoru.
Przeciwko takiemu rozwiązaniu problemu protestowały rządy Chin i Korei Południowej, a także japońscy rybacy, którzy obawiają się, że klienci nie będą chcieli kupować owoców morza złowionych na okolicznych wodach.
W związku z tymi obawami operator elektrowni, firma TEPCO, zamierza zbudować tunel długości około kilometra, by spuścić skażoną wodę dalej od brzegu, na obszarze, co do którego nie wydano licencji połowowych – podała we wtorek japońska agencja prasowa Kyodo, powołując się na anonimowe źródła.
Z kolei dziennik „Asahi Shimbun” poinformował, że rząd będzie skupował mrożone owoce morza od rybaków, którzy stracą z powodu uwolnienia wody z Fukushimy. Ma też pomóc im poszerzyć sieć odbiorców produktów, które nie mogą być zamrożone.
Zgodnie z planem spuszczanie wody do oceanu ma się rozpocząć w 2023 roku. Dr inż. Piotr Szajerski z Międzyresortowego Instytutu Techniki Radiacyjnej Politechniki Łódzkiej oceniał w rozmowie z PAP, że woda z Fukushimy nie zagrozi Polsce ani Europie, ale zalecał badanie importowanych z tamtego regionu owoców morza pod kątem zawartości poszczególnych izotopów promieniotwórczych.